Duda i Kopacz nie podali sobie dłoni. Ekspert ujawnia, kto zawinił
Podczas uroczystości na Westerplatte doszło do niezręcznej sytuacji. Prezydent Andrzej Duda i premier Ewa Kopacz, mimo tego, że stali obok siebie, nie podali sobie dłoni. - Prezydent źle się zachował. Inicjatywa powinna należeć do niego - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Janusz Sibora, ekspert ds. protokołu dyplomatycznego.
Głowa państwa i szefowa Rady Ministrów brali udział w uroczystościach z okazji 76-lecia wybuchu II wojny światowej. Mimo tego, że dzieliło ich zaledwie kilka metrów, nie doszło między nimi nawet do kurtuazyjnego uścisku dłoni. Kamery zarejestrowały moment, w którym Andrzej Duda zerka w kierunku Ewy Kopacz, która witała się w tym czasie z innymi gośćmi. Następnie prezydent odwrócił głowę i, wraz z m.in. szefową jego kancelarii Małgorzatą Sadurską, oddalił się od miejsca, w którym przebywała premier.
Kopacz została zapytana przez dziennikarzy o to zdarzenie. - To nie był czas na rozmowy. Uścisk dłoni? Nie przypominam sobie - mówiła. Nie udało nam się skontaktować z Małgorzatą Sadurską, szefową kancelarii prezydenta i Marcinem Kierwińskim, szefem sztabu wyborczego PO.
Ekspert: zawinił prezydent
Pojawiły się wątpliwości - kto powinien wyjść z inicjatywą takiego przywitania. - Była to ceremonia państwowa, a więc sytuacja oficjalna, a nie towarzyska. Obowiązują na niej zasady precedencji. Goście przyjeżdżający na taką uroczystość oczekują, że przywita ich gospodarz. Prezydent jest pierwszą osobą w państwie, a premier czwartą. W tej sytuacji to on zawinił. Inicjatywa powinna należeć do niego - powiedział WP dr Janusz Sibora, ekspert ds. protokołu dyplomatycznego.
Sibora podkreśla, że sytuacja byłaby odwrotna, gdyby do spotkania miało dojść np. w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. - Wtedy gospodarzem byłaby Kopacz. I to ona powinna wyjść z inicjatywą przywitania się - oznajmia. - Gdyby doszło do spotkania się na terenie neutralnym, w sytuacji czysto towarzyskiej - wtedy zasady są takie, że to kobieta pierwsza wyciąga dłoń - dodaje.
Duda nadużywa pocałunków w dłoń
Dr Sibora jest tym bardziej zaskoczony zachowaniem Dudy, gdyż uważa, że przesadza z całowaniem kobiet w rękę. - Prezydent zdecydowanie robi to za często, jak również w sytuacjach, w których w ogóle nie powinien np. podczas swoich podróży po kraju i spotkań plenerowych. Tymczasem pocałunek kobiety w dłoń jest możliwy tylko w pomieszczeniach zamkniętych. Jedynym wyjątkiem jest garden party - mówi WP.
- Na jednym ze spotkań z Polakami, Duda pocałował w dłoń dwie 12-letnie dziewczynki. To nadużycie - dodaje Sibora. Ekspert mówi o jeszcze jednym częstym błędzie polityków. - Nie pamiętają o tym, że całowanie w rękę, oznacza tak naprawdę uścisk dłoni i pochylenie nad nią głowy, a nie fizyczny kontakt ust z ręką - wyjaśnia Sibora.
"Powinno wystarczyć spojrzenie w oczy i uśmiech"
Ekspert podkreśla, że takie sytuacje świadczą przede wszystkim o niskiej kulturze politycznej w Polsce. - Przy "dobrej kohabitacji towarzyskiej" powinno wystarczyć spojrzenie w oczy, uśmiech i wzajemne przywitanie - powiedział Sibora. - Mówimy o najważniejszych osobach w państwie, reprezentantach narodu. Takie zachowania nie świadczą o niczym dobrym i dają Polakom zły przykład - dodaje.
- Jest takie polskie przysłowie, które mogłoby być przestrogą dla polityków: "Gdzie siła ceremonii, tam szczerości mało" - puentuje dr Sibora.
Mateusz Cieślak, Wirtualna Polska