Dożywocie i 25 lat więzienia dla zabójców 14‑letniego Michała
Kary dożywocia i 25 lat więzienia wymierzył Sąd Okręgowy w Gliwicach zabójcom 14-letniego Michała Staszewskiego. Chłopiec został bestialsko zamordowany w maju 2000 roku, bo nie chciał pożyczyć kolegom pistoletu śrutowego.
14.10.2004 | aktual.: 14.10.2004 13:42
To najwyższe kary, na jakie można było skazać Rafała F. i Tomasza S. Pierwszy z nich w chwili dokonania zbrodni miał 20, a drugi tylko 15 lat, jednak ze względu na charakter sprawy odpowiadał przed sądem jak dorosły.
Sędzia Adam Chodkiewicz podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku, że obaj oskarżeni - mimo że umniejszali swoją winę - w równym stopniu przyczynili się do zbrodni, a w czasie jej popełnienia "wzajemnie się stymulowali". Sąd uznał, że zabójstwo popełnili z wyjątkowym okrucieństwem i w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Zdaniem składu orzekającego, obaj sprawcy są głęboko zdemoralizowani, cyniczni i wyrachowani.
Sąd zwrócił uwagę na to, że obaj sprawcy są młodzi, przyznali się do winy i opisali przebieg zbrodni, jednak - wobec okrucieństwa zbrodni - nie mogło to wpłynąć na wysokość orzeczonych kar.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrona zapowiada, że się od niego odwoła. Ta apelacja zostanie wniesiona przeze mnie z głębokim przekonaniem, ponieważ uważam, że F., jako jednostka socjopatyczna nie powinien być ukarany tak surowo - powiedział dziennikarzom mec. Janusz Budzianowski.
Według niego, sąd naruszył zasadę "wewnętrznej sprawiedliwości wyroku". Zdaniem adwokata, ponieważ przepisy nie pozwalały skazać Tomasza S. na dożywocie, obaj oskarżeni powinni być mierzeni jedną miarą i obaj skazani na karę 25 lat pozbawienia wolności.
Bożena Staszewska, matka Michała, powiedziała dziennikarzom, że w procesie chodziło o taki wyrok, który mocno wryje się w świadomość sprawców i który umożliwi im dokonanie takiego wglądu, że zrobili coś potwornego, okrutnego, bestialskiego i że muszą zmienić swoje życie.
Ten wyrok nie wskrzesi mojego syna i trudno tu mówić o jakimkolwiek zwycięstwie i satysfakcji; natomiast cieszę się z takiego wymiaru społecznego tego wyroku - żeby ludzie mieli świadomość, że za takie bestialstwo i za takie okrucieństwo (...) zapadają wyroki maksymalne. Jest to powód, żeby być zadowolonym, w takim bardzo ogólnym znaczeniu tego słowa - wyjaśniła Staszewska.
Był to już trzeci proces w tej sprawie. Dwa poprzednie wyroki uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach.
W maju ubiegłego roku sąd I instancji wymierzył zabójcom kary 25 i 15 lat pozbawienia wolności. Oskarżyciele, którzy złożyli apelację, domagali się dla nich najwyższych przewidzianych przepisami kar. Obrońcy uważali natomiast, że tamten wyrok był zbyt surowy. Adwokat Tomasza S. uważał, że jego klient nie powinien odpowiadać przed sądem jak osoba dorosła, tylko trafić do poprawczaka.
Sąd Apelacyjny podzielił argumentację oskarżycieli i zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia, uznając, że sąd w Gliwicach popełnił błędy w ustaleniach i nie poddał wystarczająco wnikliwej analizie wszystkich dowodów. Sąd Apelacyjny zasugerował też, że wyrok sądu I instancji był zbyt łagodny.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w sierpniu 2001 r. Gliwicki sąd skazał wówczas obu zabójców na 25 lat więzienia. Sąd Apelacyjny uchylił tamten wyrok z przyczyn formalnych - jeden z sędziów orzekających w procesie, oddelegowany z Sądu Rejonowego, nie miał delegacji do uczestniczenia w rozprawie w dniu publikacji wyroku. Proces był więc powtarzany z powodu braku jednego dokumentu.
Do zabójstwa doszło w maju 2000 roku. Sprawcy byli kolegami Michała. Razem zbierali militaria. Chłopiec zginął, bo nie chciał im pożyczyć pistoletu śrutowego. Rafał i Tomasz zwabili kolegę na gliwicki poligon, założyli mu pętlę na szyję i zadali 54 ciosy nożem. Potem, jeszcze przytomnego, ciągnęli na lince po poligonie; ciało przysypali ziemią. Zabitemu chłopcu zabrali zegarek wartości 50 zł i klucze do mieszkania. Następnego dnia brat Tomasza, Dariusz, pomógł Rafałowi w zamaskowaniu zwłok (Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok 1,5 roku więzienia dla Dariusza za utrudnianie postępowania). Mimo drobiazgowych poszukiwań, ciało chłopca odnaleziono dopiero po sześciu tygodniach.