Dożywocie dla zabójcy-kanibala
Niemiecki Najwyższy Trybunał Federalny uchylił wyrok sądu krajowego w Kassel, skazujący na osiem i pół roku więzienia Armina Meiwesa, który zabił i częściowo zjadł poznanego za pośrednictwem internetu mężczyznę.
22.04.2005 | aktual.: 22.04.2005 14:47
Sprawa "kanibala z Rotenburga" - jak nazwały Meiwesa niemieckie media - była o tyle bulwersująca, że ofiara sama złożyła swój los w ręce oprawcy.
Najwyższy Trybunał Federalny odrzucił stanowisko sądu pierwszej instancji, że czyn Meiwesa to zwykłe, a nie kwalifikowane zabójstwo. Jak wskazuje orzeczenie Trybunału, nie można wykluczyć, że sprawca dokonał swego czynu dla zaspokojenia popędu płciowego, co w niemieckim kodeksie karnym jest jedną z bezwzględnych przesłanek uznania zabójstwa za kwalifikowane.
W prawie niemieckim zabójstwo kwalifikowane (po niemiecku Mord) karane jest wyłącznie dożywotnim więzieniem, natomiast za zabójstwo zwykłe (Totschlag) sankcja taka grozi tylko w "szczególnie ciężkich przypadkach".
Postępowanie odwoławcze wszczęto z inicjatywy prokuratury, od początku uważającej makabryczny czyn mordercy-ludojada za zabójstwo kwalifikowane.
43-letni obecnie Meiwes, z zawodu informatyk, poznał swoją przyszłą ofiarę za pomocą Internetu, biorąc udział w forum dyskusyjnym o kanibalizmie. W marcu 2001 r. zaprosił inżyniera z Berlina, który zgodził się na zadanie mu śmierci, do swego domu w Rotenburgu nad Fuldą (Hesja). Meiwes okaleczył go, a następnie zabił, zadając mu ciosy w szyję nożem kuchennym. Potem pokroił zwłoki, zamroził, a porcje ludzkiego mięsa spożywał do posiłków. Przebieg zbrodni zapisał na kasecie wideo, którą oglądał następnie wiele razy.
Zatrzymany w rok po dokonaniu zbrodni dzięki wskazówce internauty, Meiwes przyznał się do czynu. W trakcie procesu zeznał, że już w okresie dojrzewania często wyobrażał sobie, że zabija i zjada ludzi. Podniecały go także sceny uboju zwierząt.
Skazując w styczniu ubiegłego roku Meiwesa na osiem i pół roku więzienia sędziowie z Kassel argumentowali, że popełnił on zwykłe, a nie kwalifikowane zabójstwo. Zabicie i dalsze wykorzystanie zwłok było elementem porozumienia między sprawcą i ofiarą. Dla obu stron druga osoba była instrumentem do spełnienia własnych życzeń - powiedział wówczas w uzasadnieniu sędzia Volker Muetze.
Sprawca, zjadając ciało, usiłował nawiązać jak najbliższą więź z ofiarą. Nie chodziło mu o zaspokojenie popędu seksualnego, lecz o zyskanie poczucia pewności i bezpieczeństwa - wyjaśnił Muetze. Najwyższy Trybunał Federalny w Karlsruhe nie uznał tej argumentacji i w poniedziałek skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez sąd krajowy we Frankfurcie nad Menem.