Dlaczego spadał F-16? Omal nie doszło do tragedii
Kilka dni temu omal nie doszło do tragedii z
udziałem myśliwca F-16 - twierdzi "Rzeczpospolita". Jak podaje gazeta, podczas ćwiczeń w poznańskich
Krzesinach odbywających się 17 lutego, jedna z maszyn nagle bezwładnie runęła z wysokości 10
tys. metrów. Pilot opanował ją dopiero po dłuższej chwili, na
pułapie o 2 km niższym.
Dwa dni później para jastrzębi z 32 Bazy Lotniczej w Łasku rozpoczęła pierwszy w historii polskich F-16 dyżur bojowy. Miały chronić krakowski szczyt ministrów obrony państw NATO. Dowództwo Sił Powietrznych zapewnia, że nie było przesłanek do zawieszenia lotów.
Zdaniem rzecznika Dowództwa Sił Powietrznych mjr Marcina Rogusa - tzw. instrukcja użytkowania samolotu w locie, wydana przez jego producenta, przewiduje takie zachowanie maszyny. Taka sytuacja może zaistnieć i nie jest czymś wyjątkowym - twierdzi Rogus. Incydent bada jednak Komisja Wypadków Lotniczych.
Tym niemniej część lotników, z którymi rozmawiała "Rzeczpospolita" uważa, że Siły Powietrzne powinny zawiesić loty F-16, do czasu wyjaśnienia co było przyczyną problemów samolotu.