Chłopiec w szkolnym mundurku zabił 31 żołnierzy - film
31 żołnierzy zginęło, a 42 odniosło obrażenia, kiedy w ośrodku rekrutacyjno-szkoleniowym pakistańskiej armii na północnym zachodzie kraju w powietrze wysadził się nastolatek - powiedział miejscowy policjant. - Zamachowcem był nastolatek ubrany w szkolny mundurek. Miał 14-15 lat - oznajmił przedstawiciel policji w Mardanie Abdullah Khan. Według innej, oficjalnej wersji, miał ok. 12 lat.
Do przeprowadzenia zamachu natychmiast przyznali się talibowie. Twierdzą oni, że zamachowcem był rekrut, który zgłosił się na ochotnika, "by poświęcić życie dla islamu".
Zamach przeprowadzono w momencie porannej musztry rekrutów w miasteczku Mardan. Przedstawiciel policji w Mardanie Abdullah Khan powiedział, że 16 osób ma ciężkie obrażenia.
Premier Pakistanu Yousaf Raza Gillani potępił zamach. - Takie tchórzliwe ataki nie mogą wpłynąć na morale służb bezpieczeństwa i postanowienie narodu, by wytępić terroryzm - powiedział.
Rząd Gillaniego znalazł się pod presją z kilku stron. Stara się ożywić gospodarkę i zwalczyć rosnące niezadowolenie społeczeństwa z powodu korupcji władz i ubóstwa.
USA, które dostarczają Pakistanowi miliardy dolarów pomocy, chcą, by kraj ten nasilił walkę z grupami bojowników, którzy przekraczają granicę i atakują siły międzynarodowej koalicji w Afganistanie.
Jak podkreśla agencja Reutera, atak stawia pod znakiem zapytania zapewnianie pakistańskich władz, że działania jej armii osłabiły powiązanych z Al-Kaidą talibskich rebeliantów, którzy chcą zdestabilizować rządy w Islamabadzie.
Według agencji atak ten może świadczyć o tym, że bojownicy przegrupowują się. Operacje rebeliantów w ostatnich miesiącach miały charakter wyznaniowy i nie koncentrowały się na celach wojskowych.