Trwa ładowanie...
15-11-2011 16:10

Chcesz mieć dobrze? Dbaj o siebie sam

Pozycja Polaków na Wyspach będzie taka, jak nasze zaangażowanie w życie brytyjskiej społeczności. Zwłaszcza na poziomie lokalnym. Brytyjczycy poświęcają często więcej uwagi sprawom swojej dzielnicy lub ulicy, niż kraju, Europy i całej ludzkości.

Chcesz mieć dobrze? Dbaj o siebie samŹródło: Robert Małolepszy/wp.pl
d2oojqg
d2oojqg

Plac zabaw dla dzieci, repertuar w osiedlowym klubie filmowym, remont stacji metra, program zajęć dla juniorów i seniorów w Community Centre - to jedne z licznych tematów, którymi żyją małe społeczności wielkiego Londynu. Po ilości i różnorodności lokalnych stowarzyszeń widać, co zaprząta uwagę przeciętnego Smitha albo Johnsona. Miłośnicy muzyki urządzają salę koncertową w nieczynnym kościele, przyrodnicy opiekują się wielohektarowym rezerwatem dzikiej flory i fauny (naprawdę jest taki w Londynie - na Perivale), czytelnicy zbierają podpisy przeciwników zamknięcia filii biblioteki publicznej, a użytkownicy metra pikietują ratusz domagając się remontu stacji.

Autentyczna działalność społeczna

Tu aktywność na szczeblu lokalnym jest wprost imponująca. Do tego, jest to najczęściej autentyczna działalność społeczna. Nierzadko firmowana przez osoby z tyloma literkami za nazwiskiem (też odwrotnie niż w Polsce) i takim stanem konta, że nie zależy im ani na byciu tytułowanym prezesem, ani zgarnięciu do kieszeni reszty po rozliczeniu poczęstunku. Z tymi organizacjami liczą się władze dzielnicy, a także reprezentujący dany okręg parlamentarzyści – to przecież wyborcy.

W różnych formach lokalnej aktywności uczestniczą coraz częściej Polacy. Mamy odwiedzają z pociechami Community Centre, gdzie są zajęcia edukacyjne i zabawy (playgroup) oraz biblioteki w czasie storytimes, czyli czytania książek dla dzieci. Tatusiowie mogą wyładować nadmiar energii w osiedlowym klubie sportowym, albo oprotestować pod ratuszem likwidację przystanku autobusowego. Są także propozycje dla całych rodzin.

Polskie filmy w brytyjskim klubie

Ann Pavett, sekretarz Classic Cinema Club-Ealing, zaprasza Polaków na seanse, które odbywają się właśnie w ealingowskim ratuszu. - W listopadzie prezentujemy akurat kino polskie. W dniu polskiego Święta Niepodległości pokazaliśmy "Popiół i diament" Andrzeja Wajdy, 18 listopada zaprezentujemy trzecią część "Dekalogu" Krzysztofa Kieślowskiego, a 25 listopada "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego - wylicza. Ann informuje również, że na Ealingu działa założone przez mieszkańców Centrum Sztuki "Open Ealing", gdzie można pokazać swoją twórczość, a także rozwijać zamiłowania, m.in. muzyczne, literackie, malarskie. Polacy mile widziani.

d2oojqg

Nietrudno zauważyć, że polscy emigranci z najnowszej fali są bardziej otwarci na integrację ze środowiskiem brytyjskim, niż poprzednie pokolenia. - Żyjemy tu i teraz. Zachowanie języka i tradycji to jedno, ale nieustanne wałkowanie różnic poglądów między Piłsudskim, a Dmowskim "polskiej sprawy" naprzód nie popycha - uważa Marek Kwaśnik, student udzielający się w brytyjskich stowarzyszeniach militarnych. Jego zdaniem, pozycja Polaków na Wyspach będzie taka, jaki będzie nasz status zawodowy i materialny, a także zaangażowanie w życie brytyjskiego społeczeństwa. Prędzej inne nacje zauważą nas w dzielnicowym klubie fotografów przyrody, albo Stowarzyszeniu Miłośników Starej Architektury (skądinąd szacowna i dość elitarna organizacja, której patronuje książę Karol), niż na rocznicowej akademii w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym.

Zanim zbawimy cały świat...

Niemało Polaków przybyłych na Wyspy w ostatnich latach udziela się też w brytyjskich parafiach rzymsko-katolickich (oraz innych wyznań), które są nierzadko lokalnymi centrami różnego rodzaju społecznej aktywności. Do polskich parafii nie wszystkim po drodze, nie tylko z powodu odległości.

Jednym z najbardziej znanych przejawów udziału Polaków w strukturach brytyjskich organizacji jest polska "dywizja" w St. John Ambulance - coś w rodzaju ochotniczego pogotowia ratunkowego, zapewniającego medyczne zabezpieczenie imprez masowych. Oddział na Ealingu ma od dawna prężną polską sekcję, której przez kilkanaście lat przewodził znany społecznik, zmarły w ubiegłym roku, Bohdan Mordas. Obecnie na czele sekcji stoi inżynier Jacek Korzeniowski, a cały oddział ma pod pieczą także Polka - była burmistrz dzielnicy Barbara Czarniecka-Yerolemou.

W Wielkiej Brytanii siła organizacji społecznych i pozarządowych jest ogromna. Nie chodzi o to, że mają wpływ na losy świata, ale potrafią sprawić, aby mieszkało się ciekawiej, wygodniej i bezpieczniej na niewielkim kawałku tego świata, czasem mierzonym odległością kilku ulic. Jako Polacy, generalnie wolimy tak pocierpieć za miliony, żyjemy konfliktem na linii kaczyści-ziobryści i w ogóle chętnie zrobilibyśmy coś dla ludzkości. Jednak, skoro wpadłeś między wrony...

Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy

d2oojqg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2oojqg
Więcej tematów