Były wiceprezydent Radomia skazany. Za łapówki
Igor M. obsadzał swoimi ludźmi miejskie spółki, a zamian żądał, by w latach wyborczych wpłacali część wynagrodzenia na rzecz kampanii PiS - ustalił Sąd Rejonowy w Radomiu. Były wiceprezydent miasta został skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu.
25.03.2019 | aktual.: 25.03.2019 19:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sprawa wyszła na jaw po odwołaniu szefa Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji. Kamil T., powołany na to stanowisko przez Igora M., ujawnił liczne przykłady nieprawidłowości. Jego wersję potwierdził Łukasz D., który zgłosił się na policję i ujawnił, że wiceprezydent żądał i otrzymywał od niego łapówki w wysokości 22,5 tys. zł.
Na tę kwotę miała składać się "prowizja", jaką Igor M. pobierał od prawnika za reprezentowanie miasta w procesach z wykonawcami inwestycji drogowych. Ustalone zaś kwoty zdaniem śledczych, przyjmował w swoim domu pod Radomiem - ujawnia miejscowa "Gazeta Wyborcza".
Miejsca w spółkach za kasę na kampanię
Łukasza D. zeznał, że płacił też za miejsce w radach nadzorczych dwóch miejskich spółek. Dostał się do nich dzięki pomocy Igora M., a przy okazji każdych wyborów: parlamentarnych, zobowiązał się oddawać mu jednomiesięczne wynagrodzenie. Pieniądze te miały zasilać kampanijną kasę Prawa i Sprawiedliwości.
D. miał wręcz zeznać, że była to powszechna praktyka.
Czytaj też: "Układ radomski". Jak wyciszono sprawę korupcyjną polityków PiS
Radom. Afera korupcyjna z udziałem polityków PiS. Suski komentuje
Przetarg dla żony komendanta
Zeznania D. i śledztwo pozwoliły na przedstawienie Igorowi M. siedmiu zarzutów korupcyjnych. Ósmy dotyczył przekroczenia uprawnień. W tym przypadku obciążył go Kamil T.
Były dyrektor MZDiK, zeznał, że wiceprezydent kazał mu ustawić konkurs na kierownika strefy płatnego parkowania, aby wygrała go Barbara K., wówczas żona zastępcy mazowieckiego komendanta wojewódzkiego policji.
Były wiceprezydent Radomia (2007-2015) do winy się nie przyznał, ale chciał dobrowolnie poddać się karze. Choć wyrok nie jest prawomocny, nie należy spodziewać się apelacji. Sąd skazał go na dwa lata w zawieszeniu na pięć lat. Do 2025 nie może też sprawować stanowisk kierowniczych, gdzie zarządza się publicznymi pieniędzmi. Zapłaci też grzywnę w wysokości 17 tys. zł, odda 22,5 tys. łapówek i pokryje koszty procesu - 4 tys.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl