Benedykt XVI: tylko Bóg przynosi prawdziwą rewolucję
Podczas wieczornego czuwania przed
niedzielną mszą na zakończenie XX Światowych Dni Młodzieży
Benedykt XVI potępił dwudziestowieczne ideologie
prowadzące do totalitaryzmu i uznał Boga za jedynego twórcę
prawdziwej rewolucji.
20.08.2005 | aktual.: 21.08.2005 10:13
Na spotkanie z papieżem na Pole Maryjne (Marienfeld) pod Kolonią przybyło ponad 700 tys. pielgrzymów z prawie 200 krajów. Większość z nich spędza noc mimo chłodu pod gołym niebem wokół zbudowanego na wzgórzu ołtarza. Na Marienfeld, terenie dawnej kopalni odkrywkowej węgla brunatnego, powstało całe miasto pątników oczekujących na spotkanie z papieżem.
Tylko święci, tylko Bóg przynosi prawdziwą rewolucję, zasadniczą przemianę świata. W minionym stuleciu przeżyliśmy rewolucje, których wspólnym programem była rezygnacja z oczekiwania na Boga i wzięcie losów świata całkowicie w swoje ręce - powiedział Benedykt XVI.
W ten sposób uczyniono z ludzkiego, partyjnego stanowiska absolutnego kryterium. Czynienie absolutnym tego, co nie jest absolutne, lecz względne, to totalitaryzm - podkreślił papież. Totalitaryzm nie wyzwala człowieka, lecz pozbawia go godności i zniewala go - dodał.
To nie ideologie ratują świat, lecz wyłącznie zwrócenie się do Boga żywego, który jest naszym stwórcą i gwarantem naszej wolności oraz tego, co dobrego i prawdziwe - zastrzegł.
Benedykt XVI przypomniał, że jego poprzednik Jan Paweł II beatyfikował i kanonizował "wielkie zastępy" osób z dawnych i bliskich czasów. W ten sposób chciał nam pokazać, jak być chrześcijaninem; jak żyć po w prawy sposób, jak żyć po Bożemu - powiedział. Podkreślił, że błogosławieni i święci nie szukali własnego szczęścia, lecz chcieli uczynić dar, gdyż dotarło do nich "światło Chrystusa". Byli - dodał - "prawdziwymi reformatorami".
Papież przemawiał po niemiecku, angielsku, francusku i hiszpańsku. Natomiast ewangelia czytana była także po polsku. Czuwanie na polu Marienfeld przekształciło się we wspaniały spektakl łączący światło, muzykę i ruch. Nad ołtarzem ustawionym na wzgórzu zbudowano oświetlony od wewnątrz szklany dach. Na zboczu wzgórza ustawiono tysiące płonących zniczy. Uczestnicy odśpiewali w stylu gospel utwór "Jesus Christ, you are my life". Na klarnecie grał Giora Feidman. Grupa pantomimiczna przedstawiała za pomocą gestów treść psalmów.
Młodzież bardzo żywo reagowała na słowa papieża. Klaskano i wiwatowano przy każdej wzmiance o Janie Pawle II. Raz po raz rozbrzmiewały okrzyki "Benedetto", "Benedetto" lub "Vivat papa". Nad tłumem unosił się las narodowych flag. Biało-czerwone barwy należały do najczęściej spotykanych. Grupie młodych ludzi z Bydgoszczy uda się dostać do sektora zastrzeżonego dla VIP-ów. Rozwinęli olbrzymi biało-czerwony transparent z napisem "Bydgoszcz".
Dagmar z Aschaffenburga powiedziała, że przemówienie papieża było "bardzo plastyczne" i choć proste w formie i pozbawione ozdobników, "trafiło w dziesiątkę". Właśnie taką dobitną krytykę totalitaryzmu chciałam usłyszeć - dodała 32-letnia urzędniczka.
Sposób, w jaki Polacy oddają cześć papieżowi, jest Niemcom obcy. Jednak, gdy czynia to Polacy czy inne środkowoeuropejskie narody, jest to jak najbardziej autentyczne - uważa Dagmar.
Szkoda, że papież nie powiedział chociaż kilku słów po polsku - powiedziała Wioletta Kopańska, Polka mieszkająca na stałe w pobliskim Kerpen. To byłby ładny gest wobec Polaków, których jest tak wielu - dodała. Podobnego zdanie było wielu polskich pątników. Liczą na niespodziankę podczas niedzielnej mszy.
Jacek Lepiarz