Będzie spór o to, komu prezydent powierzy tekę premiera?
Prawo i Sprawiedliwość liczy na to, że jeśli wygra wybory, to prezydent powierzy już w pierwszym kroku misję tworzenia nowego rządu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tak mówi szef struktur terenowych partii, Joachim Brudziński. Doradca prezydenta Tomasz Nałęcz zapowiedział, że Bronisław Komorowski desygnuje na prezesa Rady Ministrów tego polityka, który będzie miał za sobą większość parlamentu. Może się więc zdarzyć, że nie będzie to lider zwycięskiego ugrupowania.
Joachim Brudziński zastrzegł, że został jeszcze tydzień ciężkiej pracy i nie chce dzielić skóry na niedźwiedziu. Przyznał jednak, że w wypadku wygranej PiS oczekuje już w pierwszym kroku powierzenia misji tworzenia rządu Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Brudziński zwrócił uwagę, że po poprzednich wyborach prezydent Lech Kaczyński przekazał taką nominację Donaldowi Tuskowi. Jeżeli na taki gest nie zdecyduje się prezydent Bronisław Komorowski, to będzie to - według Joachima Brudzińskiego - oznaczało, że jest prezydentem Platformy Obywatelskiej a nie wszystkich Polaków.
Rzecznik PiS Adam Hofman powiedział, że zgodnie z Konstytucją prezydent może powierzyć misję tworzenia rządu komu uzna za stosowne, na przykład profesorowi Nałęczowi albo komuś innemu. Nie musi to być nawet członek parlamentu. Ale również on ma nadzieję, że prezydent powierzy misję tworzenia rządu liderowi największego ugrupowania: - To jest demokracja: kto ma większość ten tworzy rząd, sprawa jest prosta - dodał Hofman.
Profesor Tomasz Nałęcz powiedział, że jak tylko Państwowa Komisja Wyborcza ogłosi wyniki wyborów, Bronisław Komorowski zaprosi do Pałacu Prezydenckiego przywódców ugrupowań, które wejdą do parlamentu. Prezydent zorientuje się, który z nich będzie miał szansę na stworzenie rządowej koalicji, niezależnie, jak mówił Nałęcz, "czy będzie się nazywał na K czy na T".