Trwa ładowanie...

Beata Szydło: Mamy z kim przegrać. Sami ze sobą

Premier Beata Szydło jednoznacznie przecina trwające od tygodnia spekulacje o zmianie na fotelu szefa rządu. - Jeżeli ktoś traci tempo, musi usiąść na ławce rezerwowej – powiedziała.

Beata Szydło: Mamy z kim przegrać. Sami ze sobąŹródło: PAP
d42iop9
d42iop9

- Oczywiście to, kto stoi na czele rządu, to zawsze jest wypadkowa różnych okoliczności i wszystko może się zmienić. Podchodzę do tego z pokorą, ale na dziś nie widzę w Polsce sytuacji, która wymagałaby jakichś gwałtownych zmian w rządzie – stwierdza premier Beata Szydło, w wywiadzie dla "Polski The Times”, komentując doniesienia o możliwych zmianach na fotelu premiera.

Odniosła się także do swoich relacji z Jarosławem Kaczyńskim.

W ocenie szefowej rządu układ władzy, w którym to ona sprawuje urząd premiera w stałym porozumieniu z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim nadal sprawdza się "bardzo dobrze” - czytamy.

Choć wyznaje, że "być może czasem jest niedosyt spotkań, głębszej analizy spraw, ale to wynika tylko z braku czasu". Jednocześnie przyznaje, że jest świadoma "tego, co trzeba poprawić, aby pracować jeszcze skuteczniej” - czytamy w "Polska The Times"

d42iop9

Premier, zapytana o rekonstrukcję rządu, przyznała, że do zmian w rządzie w najbliższych dniach dojdzie. Jakich?

Powiedziała jedynie, że "jeżeli ktoś traci tempo, musi usiąść na ławce rezerwowej".

Mówiła także o Donaldzie Tusku

- Ja widzę, jak funkcjonują w praktyce politycy europejscy z innych krajów: pełniąc swój mandat, nigdy nie zapominają, skąd pochodzą. Chciałabym, by Donald Tusk pamiętał skąd pochodzi - dodała Szydło.

Podkreśliła, że pod naciskiem polskiego rządu, Tusk zmienił stanowisko w kwestii polityki migracyjnej, co - jak mówiła - odczytuje jako "pozytywny sygnał". "Czy jest to zmiana trwała? Nie jestem pewna. Zobaczymy" - stwierdziła szefowa rządu.

d42iop9

"Przestrzegałabym wszystkich moich kolegów"

Jednocześnie przyznaje, że nie wszystkie zachowania polityków jej obozu budzą jej aprobatę, jak choćby ostatnie lekceważące wypowiedzi na temat strajkujących rezydentów. Potwierdza również, że bywało, iż zauważała, że niektórzy ministrowie próbują walczyć o wpływy w spółkach skarbu państwa i jako szefowa rządu musiała interweniować - czytamy na e-stronie "Polski The Times”.

- Ja nie powiedziałabym dziś, że nie mamy z kim przegrać. Mamy. Możemy także przegrać z samym sobą. I choć oceniam, że na dziś opozycja jest bardzo słaba, to przestrzegałabym wszystkich moich kolegów przed zbytnim optymizmem – ostrzega szefowa rządu.

Premier zapewnia, że nie czuje się zmęczona swoją rolą. - Czuje się dobrze w tym miejscu – mówi.

d42iop9

Jaki jest powód tak dobrych notowań PiS w sondażach? Zagłosuj w sondzie WP

"Czasem trafia mnie szlag"

Jak pisze gazeta, szefowa rządu przyznaje, że czasem po ludzku trafia ją szlag, kiedy słyszy po raz kolejny, że choć jest premierem, to nie ma nic do powiedzenia w praktyce, jednak szybko o tym zapomina i robi swoje. - Nigdy nie jest tak, że jest się lubianym przez wszystkich. Czasem słyszę zarzuty, że nie jestem decyzyjna. A ja podejmuję wiele decyzji, tyle, że niekoniecznie muszą one być wszystkim na rękę. Również w mojej partii – tłumaczy.

Konsultacje z Kaczyńskim

Premier Szydło przypomina również, że nigdy nie ukrywała, iż ważne decyzje konsultuje z Jarosławem Kaczyńskim. - Martwiłabym się raczej, gdyby przestał ze mną rozmawiać – mówi Beata Szydło.

d42iop9

"Zdradzę, że ostatnio nikt nie zauważył, że pojechałam do domu pociągiem"

Jej zdaniem "zdrowe podejście do polityki” ma dzięki temu, że nie oderwała się od zwykłych ludzi. - Wciąż obracam się wśród nich: robię jak oni zakupy, chodzę wciąż do tej samej fryzjerki, pani Kasi, czy jak dawniej do kina w Bielsku-Białej, a niekoniecznie w blasku fleszy w Warszawie. Zdradzę, że ostatnio nikt nie zauważył, że pojechałam do domu pociągiem i to było świetne – dodała premier.

W wywiadzie Beata Szydło odnosi się również do sporu na linii rząd – prezydent w sprawie reformy sądownictwa. Nie ukrywa, że miała żal do Andrzeja Dudy za weta dwóch ustaw, ale – jak deklaruje – już jej przeszło. - Na tyle na ile go znam, wiem, że się na nim w tej sprawie się nie zawiodę – stwierdza szefowa rządowa.

Odrzuca sugestie, płynące również z samego PiS, jakoby weta prezydenckie były podyktowane chęcią zaznaczenia swojej pozycji przez Andrzeja Dudę. - Sądzę, że tu nie chodziło o żadne ego, jak twierdzą niektórzy. (…) Myślę, że faktycznie miał te wątpliwości. Moim zdaniem nie docenił tylko kontekstu politycznego – zauważa Beata Szydło.

Źródlo: Polska The Times/PAP/WP

d42iop9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d42iop9
Więcej tematów