ŚwiatBarack Obama wyklucza wysłanie wojsk USA do Iraku

Barack Obama wyklucza wysłanie wojsk USA do Iraku

Prezydent USA Barack Obama oświadczył, że nie wyśle
wojsk amerykańskich z powrotem do walki w Iraku, ale rozważa inne opcje. Przyznał, że chaos w Iraku
mógłby zagrozić interesom Stanów Zjednoczonych. Zapowiedział, że przygotowanie reakcji USA potrwa
kilka dni.

Barack Obama wyklucza wysłanie wojsk USA do Iraku
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Ali Abbas

13.06.2014 | aktual.: 13.06.2014 19:26

Obama nie sprecyzował, o jakie opcje chodzi. Ostatni żołnierze USA zostali wycofani z Iraku w 2011 roku, po ponad ośmiu latach amerykańskiej obecności wojskowej w tym kraju.

Associated Press pisze, powołując się na przedstawicieli administracji USA, że prezydent rozważa ataki z powietrza, ewentualnie z użyciem samolotów bezzałogowych. Inne opcje to nasilenie działalności wywiadowczej. AP dodaje, że USA zwiększą też zapewne różne formy pomocy dla Iraku, w tym pomoc finansową, szkolenia sił zbrojnych oraz dostawy sprzętu wojskowego.

Islamiści z ugrupowania Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL) podczas trwającej od kilku dni ofensywy na północy Iraku zajęli Mosul, a także obszary w dwóch sąsiednich, głównie sunnickich prowincjach - Kirkuku i Salaheddinie. W środę przywódca ISIL Abu Mohammed al-Adnani wezwał bojowników, by kierowali się na Bagdad. W nocy z czwartku na piątek dżihadyści opanowali dwie miejscowości w prowincji Dijala na północnym wschodzie kraju, gdzie wcześniej swoje posterunki opuściły irackie siły bezpieczeństwa.

- Nie damy się wciągnąć z powrotem w sytuację, w której kiedy tam jesteśmy, pilnujemy, żeby sprawy nie wyrwały się spod kontroli, a potem, po ogromnych ofiarach z naszej strony, kiedy już nas tam nie ma, ludzie zaczynają postępować w sposób niesprzyjający długofalowej stabilności i pomyślności kraju - powiedział Obama.

- Stany Zjednoczone nie zaangażują się po prostu w akcję militarną przy braku u Irakijczyków planu politycznego dającego nam jakieś gwarancje, że są gotowi działać wspólnie - dodał.

Prezydent powiedział, że sfinalizowanie reakcji USA na sytuację w Iraku może potrwać kilka dni.

Podkreślił, że wszelkim akcjom USA muszą towarzyszyć wysiłki irackich przywódców. Wskazał, że rząd Iraku musi poważnie zająć się kwestią podziałów na tle religijnym, bo jeśli tego nie zrobi, pomoc wojskowa USA nie doprowadzi do powstrzymania rebelii. - Nie będziemy w stanie zrobić tego za nich - dodał.

- Stany Zjednoczone zrobią swoje, ale ostatecznie to do Irakijczyków jako do suwerennego kraju należy rozwiązanie ich problemów - powiedział.

Władze w Bagdadzie od dłuższego czasu nie potrafią rozładować niebezpiecznych napięć między stanowiącymi większość ludności szyitami a sunnicką mniejszością, wśród której rozpowszechnione jest przekonanie, że rząd premiera Nuriego al-Malikiego dąży do jej zmarginalizowania. Z tej właśnie grupy rekrutuje się wielu bojowników ISIL.

Obama uznał, że dżihadyści z ISIL stanowią "regionalny problem" i że będzie to "problem długofalowy". Wskazał też, że zagrożenie stwarzane przez terrorystów w Iraku może ostatecznie stać się także zagrożeniem dla interesów USA.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)