Barack Obama wybrał kandydata do Sądu Najwyższego. Republikanie zapowiadają blokadę nominata, chcą, by to nowy prezydent wskazał nowego sędziego
• Prezydent USA ogłosił nazwisko kandydata na sędziego Sądu Najwyższego
• Będzie nim Merrick Garland, sędzia apelacyjny z Waszyngtonu
• Wyborowi sprzeciwiają się Republikanie
• Uznają, że powołanie nowego sędziego powinien przeprowadzić już nowy prezydent
Prezydent Barack Obama nominował w środę sędziego Merricka Garlanda, który jest uważany za umiarkowanego, na członka Sądu Najwyższego USA.
- Sędzia Garland jest powszechnie postrzegany jako "jeden z najbystrzejszych umysłów prawnych" w naszym kraju - powiedział Obama, ogłaszając nominację dla Garlanda w specjalnym wystąpieniu, wygłoszonym w ogrodach Białego Domu. Jeśli uzyska aprobatę Senatu, Garland będzie następcą zmarłego miesiąc temu sędziego Sądu Najwyższego Antonina Scalii.
Obama chwalił Garlanda jako osobę, która do pracy sędziego "wnosi ducha przyzwoitości, skromności, uczciwości i doskonałości". - Tymi cechami, jak też wieloletnim poświęceniem w służbie publicznej zyskał szacunek i podziw liderów z różnych stron - podkreślił Obama.
63-letni Garland od dawna był wskazywany jako jeden z faworytów na nowego sędziego Sądu Najwyższego. Jest bowiem postrzegany jako osoba o umiarkowanych poglądach, ciesząca się powszechnym szacunkiem i ponadpartyjnym poparciem, co zdaniem komentatorów zwiększa szanse na zatwierdzenie jego kandydatury przez kontrolowany przez republikańską opozycję Senat. Garland jest obecnie głównym sędzią w Sądzie Apelacyjnym Dystryktu Kolumbii, gdzie pracuje od 1997 roku. Wcześniej był specjalnym asystentem prokuratora generalnego USA. Jest absolwentem prawa Uniwersytetu Harvarda.
- To największy zaszczyt mojego życia (...). Nie istnieje dla mnie wyższa służba publiczna niż jako członek Sądu Najwyższego USA - powiedział Garland, przyjmując nominację. Podkreślił, że jego dziadkowie wyemigrowali do USA na początku XX wieku, uciekając przed antysemityzmem w rosyjskim imperium.
Prezydent USA wezwał senatorów, by mimo trwającego w USA gorącego sezonu wyborczego, rozpoczęli proces przesłuchań Garlanda i poparli jego nominację. - Ja wypełniłem mój konstytucyjny obowiązek i apeluję do Senatu, by także wypełnił swój. Prezydent nie przestaje pracować w roku wyborczym i także Senat nie powinien - powiedział Obama. Dodał, że jeśli Senat nie podda kandydatury Garlanda pod głosowanie, "to ucierpi na tym wiara w system sprawiedliwości USA".
Oglądaj też:
Sprawa nominacji nowego sędziego SN od tygodni budzi ogromne kontrowersje w USA i stała się jednym z najważniejszych tematów w trwającej kampanii prezydenckiej. Może bowiem spowodować zmianę rozkładu sił w Sądzie Najwyższym, w którym konserwatyści mieli dotychczas przewagę nad liberałami. Zmarły w połowie lutego Scalia, mianowany na sędziego SN w 1986 r. przez prezydenta Ronalda Reagana, był zdecydowanym konserwatystą i zwolennikiem dosłownej interpretacji konstytucji USA (był m.in. przeciwnikiem aborcji oraz obrońcą prawa do posiadania broni przez obywateli). Jeśli jego następcą zostałby piąty liberalny sędzia w liczącym dziewięciu członków Sądzie Najwyższym, to wówczas liberałowie uzyskaliby większość.
Ale wybierając na sędziego SN osobę znaną od dawna z poglądów umiarkowanych, Obama czyni gest w kierunku Republikanów, licząc, że udzielą poparcia Garlandowi, zwłaszcza jeśli to kandydat Demokratów wygrałaby w listopadzie w wyborach prezydenckich. Jeśli bowiem w odbywających się jednocześnie wyborach do Senatu Republikanie utracą w listopadzie większość w wyższej izbie Kongresu, co jest prawdopodobne, to później nie zablokują nawet bardziej liberalnego kandydata na sędziego SN.
Liderzy Partii Republikańskiej (GOP) natychmiast po śmierci Scalii zaapelowali do Obamy, by w roku wyborczym powstrzymał się z jakąkolwiek nominacją i pozostawił to zadanie nowemu prezydentowi USA, który wprowadzi się do Białego Domu w styczniu 2017 roku. Ostrzegli, że jeśli Obama nie posłucha, to nie tylko nie będą głosować, ale też nie zorganizują żadnych przesłuchań w Senacie, niezależnie od tego, kogo Obama nominuje.
Sąd Najwyższy jest najwyższym organem w systemie sądownictwa USA. Składa się z dziewięciu sędziów, którzy sprawują tę funkcję dożywotnio. Jest ostateczną instancją apelacyjną nad wszystkimi sądami federalnymi oraz nad sądami stanowymi w sprawach dotyczących prawa federalnego. Rozpatruje też jako pierwsza i ostatnia instancja niektóre nieliczne sprawy. Sąd Najwyższy ma też ostateczny głos w interpretacji federalnego prawa konstytucyjnego.
Sędziów Sądu Najwyższego mianuje prezydent, jednak Senat - obecnie kontrolowany przez Republikanów - musi zatwierdzić jego nominację.