Bahr: zdarzenia w Moskwie dają do myślenia
Seria napaści na pracowników polskiej
ambasady w Moskwie jest podejrzana i daje dużo do myślenia, ale z
dalszymi ocenami należy się wstrzymać do czasu zakończenia śledztw
prowadzonych w tych sprawach - ocenił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jerzy Bahr.
10.08.2005 | aktual.: 10.08.2005 20:52
W środę w Moskwie pobity został drugi sekretarz polskiej ambasady. To już trzecia w ciągu ostatnich kilku dni napaść na pracownika polskiej ambasady w Moskwie.
Zdaniem Bahra, nota protestacyjna złożona przez polskie MSZ na ręce przedstawiciela ambasady Rosji wskazuje na stopień zaniepokojenia i oburzenia strony polskiej tym, co się dzieje.
Z drugiej strony - dodał - potrzebny jest czas, miejmy nadzieję, jak najkrótszy, aby właściwe rosyjskie władze mogły ustalić, schwytać i ukarać sprawców napaści na pracowników polskiej ambasady.
Bahr nie zgodził się z zarzutami stawianymi prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu przez polityków opozycji, że zachowuje się biernie w kryzysowej sytuacji.
Prezydent - podkreślił szef BBN - jest na bieżąco o wszystkim informowany i jeśli uzna za stosowne wypowiedzieć się, to to zrobi. Bahr powiedział też, że ma nadzieję na kontakt ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Rosji Igorem Iwanowem.
Władze polskie się wypowiadają. Prezydent, premier i MSZ na co dzień współpracują. A prawem pana prezydenta jest wypowiedzieć się w formie i terminie, który on uznaje za stosowny. Nie należy widzieć tego jako brak (jego reakcji) w obecnej sytuacji - ocenił Bahr.
Dodał, że zapewne prezydent oczekuje na więcej wyjaśnień w sprawie wydarzeń w Moskwie. Chciałbym, żeby było tu troszkę więcej obywatelskiego zaufania do pana prezydenta. Głos prezydenta - tak mi się wydaje - nie może być po prostu powtórzeniem głosów innych - uważa Bahr.
Szef BBN podkreślił, że zdumiewające jest, iż do napaści na pracowników polskiej ambasady dochodziło w pobliżu jej budynku, w miejscach, które powinny być najbardziej chronione.
To jest pewien rodzaj niechlujstwa, patrząc z punktu widzenia normalnego chronienia placówki dyplomatycznej. Dlatego mamy prawo w sposób absolutnie zdecydowany domagać się, aby te miejsca były chronione - powiedział szef BBN.
Bahr, który jako dyplomata pracował m.in. w Rosji stwierdził, że zupełnie nienormalną rzeczą jest, by ambasador w stolicy, która nie jest ogarnięta konfliktami zbrojnymi, zmuszony był nakazywać pracownikom ograniczenie wychodzenia z ambasady.
Ambasador Polski w Rosji zalecił, by pracownicy ambasady nie wychodzili poza jej teren pojedynczo i by do minimum ograniczyli wyjścia związane z obowiązkami służbowymi.
To wszystko, co się dzieje - ocenił Bahr - daje oczywiście do myślenia. Według niego, sprawa napadów na pracowników polskiej ambasady powinna być bardzo dokładnie wyjaśniona, również dlatego, że w komentarzach w Polsce pojawiają się opinie, iż mają one podtekst polityczny.