PolskaB. urzędniczka Marzena K. chciała 10 mln zł odszkodowania. Jest decyzja sądu

B. urzędniczka Marzena K. chciała 10 mln zł odszkodowania. Jest decyzja sądu

Warszawski sąd okręgowy oddalił powództwo Marzeny K. ws. nieruchomości przy Brackiej 23 w centrum stolicy. Chodziło o prawie 10 mln. zł odszkodowania za sprzedane lokale w zreprywatyzowanej kamienicy. Umowę, która miała być podstawą roszczenia K. sąd uznał za nieważną.

B. urzędniczka Marzena K. chciała 10 mln zł odszkodowania. Jest decyzja sądu
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Adam Przegaliński

Proces wytoczony przed Sądem Okręgowym w Warszawie przez Marzenę K. - byłą urzędniczkę Ministerstwa Sprawiedliwości, podejrzaną o złożenie fałszywych oświadczeń majątkowych w związku z aferą reprywatyzacyjną - dotyczył żądania ponad 9,8 mln zł odszkodowania od prezydent stolicy za sprzedanie ponad 20 lokali w nieruchomości przy Brackiej 23.

Nieruchomość przy Brackiej 23 odzyskała reaktywowana przedwojenna spółka Warszawskie Towarzystwo Handlu Herbatą. W postępowaniu reprywatyzacyjnym spadkobierczynię założyciela WTHH reprezentował mec. Robert N. - brat Marzeny K. W lutym 2016 r. K. odkupiła od WTHH roszczenie do utraconych dochodów z tej kamienicy - podstawą roszczenia K. była opiewająca na 30 tys. zł umowa o "cesji roszczeń" między nią i WTHH z 11 lutego 2016 r.

"Umowa sprzeczna z zasadami współżycia społecznego"

- Podstawowym motywem rozstrzygnięcia sądu o oddaleniu powództwa jest to, że sąd uznaje te umowę nabycia roszczeń dotyczących tej nieruchomości warszawskiej za umowę nieważną z tego powodu, że ta umowa jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego - uzasadniał wyrok sędzia Tadeusz Bulanda.

Jak dodał zawierając umowę powódka zobowiązana była do zapłaty na rzecz zbywcy 30 tys. zł, zaś w procesie dochodziła kwoty bliskiej 10 mln zł. - Oznacza to rażącą dysproporcję pomiędzy kwotą, jaką powódka, jako nabywca roszczeń, zobowiązała się zapłacić zbywcy, a kwotą której dochodzi. Istotny jest też fakt, że przy tej czynności zbywcę reprezentował brat Marzeny K. - powiedział sędzia.

Jak wcześniej zeznawał w sądzie mec. N., z porozumienia zawartego przy okazji umowy z siostrą wynikało, że wniesie ona pozew do sądu, płacąc za wpis sądowy i koszty adwokackie oraz że gdyby wygrała proces, wszystkie wygrane środki powyżej miliona zł musiałaby zwrócić spółce (WTHH), a gdyby przegrała, sama poniosłaby związane z tym koszty.

- Została podjęta próba obrony tej umowy poprzez dowodzenie, że zawarto tego samego dnia porozumienie obok tej umowy. W ocenie sądu to porozumienie nie zostało zawarte w momencie zawierania tej umowy z lutego 2016 r., choć taką datą jest ono opatrzone. Jednak materiał dowodowy przemawia za tym, aby przyjąć, że porozumienie zawarte zostało później i jego celem było uratowanie tej umowy - uzasadniał sędzia Bulanda.

Jak wskazał "czynności nieważnej nie można naprawić poprzez późniejsze czynności, więc sąd doszedł do wniosku, że czynność z 11 lutego 2016 r. była nieważna".

Poniedziałkowe orzeczenie jest nieprawomocne. Powódka została też obciążona na rzecz strony pozwanej kosztami procesu w wysokości ponad 14 tys. zł. Nie wiadomo, czy K. będzie apelować od tego wyroku - w poniedziałek w sądzie nie było ani jej, ani nikogo w jej imieniu.

Marzena K. chciała 9 mln zł

W lutym warszawski sąd okręgowy oddalił już inne powództwo K. dotyczące nieruchomości przy Brackiej 23 i opiewające na ponad 9 mln zł. W tamtej sprawie K. domagała się "wynagrodzenia za bezumowne korzystanie" z części budynku przez miasto w latach 2005-15, czyli w okresie 10 lat poprzedzających zwrot nieruchomości. Wówczas sąd również wskazywał na - w jego ocenie - nieprawidłowości związane z umową "cesji roszczeń" i rozpatrywał ją m.in. w kontekście zasad współżycia społecznego.

K. była współwłaścicielką słynnej warszawskiej działki przy Pałacu Kultury i Nauki pod dawnym adresem Chmielna 70, wokół której rozpoczęła się afera reprywatyzacyjna w stolicy. W prokuraturach prowadzonych jest w sumie ponad 150 różnych postępowań dotyczących reprywatyzacji w stolicy. Pracują trzy prokuratorskie zespoły do tych spraw: w prokuraturach regionalnych - wrocławskiej i warszawskiej oraz w Prokuraturze Krajowej. Mec. N. został aresztowany z kilkoma innymi osobami - obecnie termin jego aresztu jest określony do końca lipca.

Maksymilian M. do aresztu

Sąd Okręgowy we Wrocławiu uwzględnił zażalenie prokuratury i orzekł areszt wobec Maksymiliana M. w sprawie tzw. dzikiej reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie. Sąd oddalił zażalenia czterech osób aresztowanych już w tej sprawie.

- Chociaż orzeczenie o areszcie dla Maksymiliana M. na trzy miesiące nie jest jeszcze prawomocne, to podlega natychmiastowemu wykonaniu. Jeśli ta osoba sama się nie zgłosi, to zostanie zatrzymana i doprowadzona - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu Marek Poteralski.

Dodał, że Maksymilian M. ma prawo złożyć zażalenie na postanowienie o areszcie do sądu tej samej instancji, czyli w tym przypadku Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Maksymilian M. zajmował się handlowaniem nieruchomościami w stolicy wraz ze swoim ojcem Maciejem M., który przebywa w areszcie od 14 maja. Zażalenie na areszt Macieja M. nie zostało w poniedziałek przez sąd uwzględnione i jest prawomocne.

W poniedziałek wrocławski sąd nie uwzględnił też zażaleń trzech aresztowanych w sprawie adwokatów Grażyny K.- B. oraz Andrzeja M. oraz Tomasza Ż., co oznacza, że te decyzje o tymczasowym aresztowaniu są też prawomocne.

Przekręt na 46 mln zł?

11 maja CBA zatrzymało w Warszawie osiem osób, które miały wyrządzić Skarbowi Państwa i spadkobiercom szkodę na ponad 46 mln zł. To warszawski adwokat Andrzej M., dwoje adwokatów Grażyna K.- B. i Tomasz Ż. występujący jako kuratorzy spadkobierców nieruchomości, ojciec i syn zajmujący się skupowaniem roszczeń do nieruchomości Maciej M. i Maksymilian M., dwaj rzeczoznawcy majątkowi Michał S. i Jacek R. oraz Andrzej K.

Zatrzymanym postawiono zarzuty oszustwa na mieniu znacznej wartości, za co grozi do 10 lat więzienia. Wobec sześciu prokuratura wnioskowała o tymczasowe aresztowanie. 14 maja sąd pierwszej instancji aresztował na trzy miesiące Andrzeja M., Grażynę K.-B., Tomasza Ż. oraz Macieja M. Wobec rzeczoznawcy Michała S. sąd zastosował również areszt, jednak mógł on go opuścić po wpłaceniu 60 tys. zł kaucji. S. nie wniósł zażalenia na to postanowienie. Sąd pierwszej instancji nie uwzględnił wniosku o areszt wobec Maksymiliana M.

Zdaniem prokuratury, w wyniku przestępczego procederu adwokat Andrzej M. przejął za rażąco zaniżoną cenę prawa i roszczenia do nieruchomości. Miał tego dokonać na rzecz reprezentowanych przez niego spadkobierców, a faktycznie na rzecz podejrzanych Macieja M. i Maksymiliana M., nazywanych w mediach handlarzami roszczeń. Sprawa dotyczy czterech nieruchomości w Warszawie: przy ul. Twardej 8, Twardej 10, Królewskiej 39 i na pl. Defilad (dawny adres: ul. Sienna 29).

Według prokuratury, w przypadku nieruchomości przy ul. Królewskiej podejrzani od jednego ze spadkobierców przedwojennych właścicieli uzyskali pełnomocnictwo, które umożliwiło pełnomocnikowi - Andrzejowi M. - przeprowadzenie szeregu postępowań administracyjnych i sądowych zmierzających do przejęcia nieruchomości. Prokuratora twierdzi, że nie mając pełnomocnictw ze strony pozostałych spadkobierców podejrzani posłużyli się pełnomocnictwem, które wydał rzekomy kurator spadku po pozostałych właścicielach - spółka z karaibskiej wyspy St. Kitts and Nevis.

Andrzej M. miał, zdaniem prokuratury, występować do sądów także z wnioskiem o ustanowienie kuratorów dla spadkobierców w przypadku nieruchomości na pl. Defilad oraz ul. Twardej 8 i 10. Jako kandydatów na te funkcje wskazywał Tomasza Ż. lub Grażynę K.B. - podejrzanych adwokatów. W jednej ze spraw Andrzej M. wniósł o ustanowienie kuratora dla znanej mu osoby żyjącej, która nie została zawiadomiona o toczącym się postępowaniu, a w innym dla osoby, która w chwili wydania decyzji miałaby 138 czy 128 lat - podała prokuratura.

Tomasz Ż. i Grażyna K.-B., po tym jak zostali wyznaczeni na kuratorów, występowali do sądów z wnioskami o zniesienie roszczeń do nieruchomości.

Zdaniem śledczych, takim sposobem sądy wyrażały zgodę na zniesienie praw i roszczeń pozostałych spadkobierców za cenę od 2 do 3 proc. wartości nieruchomości. Z obecnych wyliczeń prokuratury wynika, że w rezultacie przestępczego procederu spadkobiercy właścicieli nieruchomości, w tym Skarb Państwa, ponieśli szkody na łączną kwotę nie mniejszą niż 46,1 mln zł.

W przypadku nieruchomości przy ul. Twardej 8 jej wartość oszacowano na 23 mln zł, a wartość praw i roszczeń na 371 tys. zł. Wartość nieruchomości położonej przy ul. Twardej 10 została oszacowana na 20 mln zł, a roszczenia na 490 tys. zł. W przypadku nieruchomości na pl. Defilad, w sąsiedztwie Pałacu Kultury i Nauki (d. Sienna 29) wartość nieruchomości oszacowano na 14,4 mln zł, a wartość praw i roszczeń - na 345 tys. zł. Nieruchomość przy ul. Królewskiej 38 ma być warta 4,6 mln zł, a wartość roszczeń wynosi 110 tys. zł.

W ubiegłym tygodniu Prokuratura Krajowa poinformowała, że prowadząca śledztwa ws. warszawskich reprywatyzacji Prokuratura Regionalna we Wrocławiu wniosła sprzeciwy w sprawach dotyczących trzech nieruchomości w Warszawie - na pl. Defilad (d. Sienna 29), przy ul. Twardej 10 i Mokotowskiej 63.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (105)