W środę premier Ewa Kopacz ogłosiła, że na listach PO na wybory parlamentarne pojawią się Ludwik Dorn, Grzegorz Napieralski i Michał Mazowiecki. Napieralski, były polityk SLD, jeszcze w środę był oficjalnie jednym z liderów lewicowej partii Biało-Czerwoni.
Andrzej Rozenek - obecnie jedyny lider BC - przekonywał, że nie czuje się zdradzony. - Nie ulegamy żadnym emocjom z tego powodu. Nie ma potrzeby, by robić z tego burzę. W polityce trzeba mieć grubą skórę i dużo spokoju - mówił.
- Platforma wystąpiła do nas z propozycją nawiązania współpracy i wejścia na listy wyborcze. Kiedy się okazało, że PO zależy tylko na dwóch twarzach, powiedziałem, że na to nie ma mojej zgody. W związku z tym, że PiS nadchodzi, trzeba jednoczyć siły i budować obóz od lewa do prawa. Ale z poszanowaniem partnerstwa, a nie na zasadzie wyjęcia dwóch ludzi i zostawienie reszty środowiska na lodzie - podkreślił.