5‑letnią Sylwię wywieziono z Polski. Jest zawiadomienie do prokuratury w sprawie działań byłego RPD

Monika Horna-Cieślak, urzędująca Rzeczniczka Praw Dziecka, złożyła do prokuratury zawiadomienie w sprawie działań swojego poprzednika, Mikołaja Pawlaka - dowiedziała się Wirtualna Polska. Chodzi o sprawę 5-letniej Sylwii, wywiezionej podstępem za granicę.

Mikołaj Pawlak i Monika Horna-Cieślak, były i obecna RPD
Mikołaj Pawlak i Monika Horna-Cieślak, były i obecna RPD
Źródło zdjęć: © East News, PAP | Tomasz Gzell, Tomasz Jastrzębowski
Michał Janczura

- Zawiadomienie, które trafiło do prokuratury, jest obszerne. W biurze długo badaliśmy ten temat - mówi rzeczniczka prasowa RPD Paulina Nowosielska. Zdaniem Moniki Hornej-Cieślak w sprawie wywiezienia do Kanady 5-letniej dziewczynki mogło dojść do przekroczenia uprawnień przez Mikołaja Pawlaka.

- Niewytłumaczalne jest między innymi to, że w dokumentacji nie ma śladu po działaniach Pawlaka w tej sprawie - mówi Nowosielska. "Niewytłumaczalne", bo wiadomo, że były RPD prowadził mediacje nieformalne.

"Niedorzecznik" i historia Sylwii

Paulina Nowosielska przyznaje, że o sprawie nikt by się nie dowiedział, gdyby nie publikacje mediów. Nawet referent sprawy, do którego pierwotnie trafiło zgłoszenie, nie orientował się, co robi RPD. Historia 5-letniej Sylwii (imię zostało zmienione) ujrzała światło dzienne dzięki serialowi "Niedorzecznik" opublikowanemu na tokfm.pl pod koniec 2023 roku [autor, obecnie dziennikarz Wirtualnej Polski, był wówczas dziennikarzem Tok FM - red.].

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rodzice dziewczynki poznali się w Kanadzie i właśnie tam urodziła się Sylwia. Jej matka niedługo potem zachorowała na nowotwór. Początkowo leczyła się w Kanadzie, ale ponieważ ani ona, ani ojciec Sylwii nie mieli odpowiedniego ubezpieczenia, uznali, że rozsądnie będzie wrócić do Polski. Kilka miesięcy potem matka zmarła, a dziewczynka zamieszkała z dziadkami w miejscowości Królówka. Z czasem relacje pomiędzy ojcem Sylwii a dziadkami były coraz gorsze.

Początkowo prawo do opieki miała babcia, ale potem ojciec postanowił walczyć o córkę. Skierował sprawę do sądu i wygrał. Sylwia miała trafić do niego. Problem polegał na tym, że mężczyzna nie mógł - lub nie chciał - przylecieć do Polski, by osobiście odebrać dziecko. Gdy do domu dziadków zaczęła pukać policja i kuratorzy, babcia zaczęła się obawiać przymusowego odbioru. Nie chciała wyrywania dziecka z miejsca, w którym się wychowywało, bo wiązałoby się to z kolejną traumą, która musiałaby przeżywać Sylwia. Dlatego babcia wyjechała z wnuczką z Królówki i zaczęły się ukrywać w różnych miastach w Polsce.

Mówił, że zadba o dobro dziecka

W Limanowej, oddalonej od Królówki o 30 km, Pawlak zorganizował nieoficjalne spotkanie. Stawił się na nim osobiście, a oprócz niego pojawili się między innymi prawnicy reprezentujący obie strony. Ówczesny RPD miał przekonywać wszystkich, że zadba o dobro dziecka, że ustali plan przekazania go ojcu i że wszystko odbędzie się pokojowo.

Babcia zaufała Mikołajowi Pawlakowi i zdradziła, że przebywa w Rzeszowie w wynajmowanym mieszkaniu. RPD natychmiast do niej pojechał. Z relacji kobiety wynika, że otrzymała od Pawlaka dokładne instrukcje i dalszy plan działania. Miała wrócić do domu w Królówce i umożliwić Sylwii kontakt z dziadkami od strony ojca.

Tak się też stało. Drudzy dziadkowie już następnego dnia przyjechali do Królówki i zabrali dziecko na spacer. Mieli też pojechać do galerii handlowej na zakupy. Mijały godziny. Babcia dziewczynki zaczęła wydzwaniać, żeby dowiedzieć się, co się dzieje z wnuczką. Telefon jednak milczał. Sylwia nigdy z tego spaceru nie wróciła, a babcia dziewczynki, która opiekowała się nią prawie od urodzenia, nigdy więcej już jej nie zobaczyła. Również Mikołaj Pawlak mimo składanych obietnic, przestał odbierać telefon.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sylwia została wywieziona do Kanady

Kilka dni później - z wpisów ojca w mediach społecznościowych - okazało się, że Sylwia była już w Kanadzie. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak się tam dostała. Babcia Sylwii zapewnia, że ciągle ma w szufladzie jej kanadyjski paszport.

Z kolei policjanci, zasłaniając się tajemnicą postępowania, nie chcą odpowiedzieć na pytanie: jak to się stało, że mimo zgłoszenia porwania dziecka, pozwolono wywieźć dziewczynkę z kraju. Nie zdradzają też, co zrobili, gdy dowiedzieli się, że dziecko mogło zostać uprowadzone.

Na pytania mediów nie odpowiedział też sam Pawlak. Nie wytłumaczył np. skąd taka aktywność akurat w tej konkretnej sprawie i dlaczego w dokumentacji biura nie ma śladu po jego interwencjach. Nie odpowiedział też na pytania dotyczące jego powiązań z kancelarią prawną reprezentującą jedną ze stron.

Łączy ich adres

Okazało się, że interesy ojca reprezentowała kancelaria adwokacka z Łodzi. Traf chciał, że miała siedzibę w tej samej kamienicy, w której działała kancelaria Mikołaja Pawlaka, gdy ten był jeszcze adwokatem. Wszyscy byli też członkami tej samej wspólnoty mieszkaniowej. Żony Pawlaka i jednego ze wspólników kancelarii są sędziami w Łodzi i pracują w tym samym sądzie. Ani sam Pawlak, ani jego urzędnicy nigdy nie zabrali głosu w tej sprawie.

Wczoraj ponowiliśmy próbę kontaktu. Wysłaliśmy do byłego RPD (przestał pełnić tę funkcję w grudniu 2023 r.) pytania w tej sprawie. Do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

W czerwcu 2024 roku prezydent RP powołał Mikołaja Pawlaka na sędziego Sądu Rejonowego w Skierniewicach. Zaczął orzekać w wydziale cywilnym. Od tego momentu chroni go immunitet sędziowski.

Mikołaj Pawlak, kontrowersyjny RPD

Mikołaj Pawlak rzecznikiem praw dziecka został w grudniu 2018 r. Ten zagorzały przeciwnik in vitro i ultrakatolicki adwokat zastąpił powszechnie szanowanego Marka Michalaka. Przed objęciem urzędu pracował w Departamencie Spraw Rodzinnych i Nieletnich w resorcie Zbigniewa Ziobry. Już podczas pierwszego wystąpienia w Senacie uznał in vitro za metodę "od strony prawno-moralnej za niegodziwą". Potem było już tylko gorzej. "Z estymą wspominam to, że dostałem od ojca w tyłek" - mówił Pawlak, zdradzając swoje poglądy na temat kar cielesnych dla dzieci.

Gdy nauczyciele walczyli o lepsze warunki pracy i podwyżki - pomijając całkowicie problemy polskiej szkoły - uznał, że to uderzy w dzieci i młodzież. Chwalił się też donosem do prokuratury na "Aborcję bez granic". Swoją postawę w tej kwestii podkreślił, występując w Sejmie, ubrany w antyaborcyjną koszulkę. A gdy pojawiły się rankingi szkół przyjaznych osobom LGBT+, zapowiedział kontrole. Chciał sprawdzać, na czym polega "przyjazność pseudotęczy".

***

- To będzie do wyjaśnienia dla prokuratury, bo sprawę na pewno zgłoszę. Uważam, że takie działania nigdy nie powinny się wydarzyć - mówiła latem 2024 r. Monika Horna-Cieślak.

Nowa Rzeczniczka Praw Dziecka dotrzymała zobowiązania. Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdza wpłynięcie sprawy z zawiadomienia urzędującej RPD. Równocześnie prokuratura podkreśla, że analiza dokumentu jest dopiero na wstępnym etapie. Prokurator nie podjął jeszcze decyzji czy będzie prowadził śledztwo w sprawie wywiezienia do Kanady 5-letniej Sylwii.

Michał Janczura, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
mikołaj pawlakrzecznik praw dzieckauprowadzenie dziecka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2113)