Amerykański tygodnik "New England Journal of Medicine" opublikował omówienie studium w swym najnowszym wydaniu.
Wiele z przeanalizowanych pozwów nie zawierało jakichkolwiek dowodów popełnienia przez lekarzy błędów lub wyrządzenia szkody pacjentom. Choć większość bezpodstawnych roszczeń została przez sądy oddalona, to jednak 15% łącznej kwoty przejrzanych w ramach studium odszkodowań ma źródło właśnie w takich pozwach.
Według kierującego opracowaniem studium Davida Studderta z harwardzkiej Szkoły Zdrowia Publicznego, wyniki badań zaprzeczają tezie, że wymiar sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych nie radzi sobie z nawałem nieuzasadnionych pozwów, prowadzących do wygórowanych odszkodowań. Ustaliliśmy, że system jest zupełnie sprawny w odróżnianiu dobrych skarg od złych, choć problemy z tym istnieją - zaznaczył Studdert.
Inne stanowisko zajęło Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne, dążące do ustalenia maksymalnych limitów odszkodowań za błędy lekarskie. "Studium udowadnia, iż znaczna część bezpodstawnych roszczeń staje się przedmiotem postępowania sądowego, zmuszając lekarzy do marnotrawienia czasu na bronienie się przed nimi" - napisał w oświadczeniu członek zarządu Stowarzyszenia dr Cecil Wilson.
Według studium, 3% przeanalizowanych pozwów złożyły osoby, które nie doznały żadnego uszczerbku na zdrowiu. Spośród roszczeń bazujących na szkodach na zdrowiu, blisko dwie trzecie miało za podstawę błąd lekarski. Jednak pozostałe 37% pozwów nie zawierało dowodów błędów w sztuce, a większość z nich - 72%, zostało odrzuconych lub rozstrzygniętych w taki sposób, który nie wymagał wypłacenia odszkodowania.
Badacze z Harvardu poddali przeglądowi dokumentację 1452 sporów o odszkodowania za błędy w sztuce lekarskiej. Analizowane materiały wybrano losowo z archiwów pięciu towarzystw ubezpieczeniowych. Są to sprawy rozpatrywane przez sądy w latach 1984-2004. W ich wyniku wypłacono odszkodowania na łączną kwotę 449 mln dolarów.
