"Wyborcza" pisze, że na początku czerwca 2014 roku - tuż przed wybuchem afery podsłuchowej - do CBŚ zgłosili się Rosjanie reprezentujący spółkę Kuzbasskaja Topliwnaja Kompanija (OAO KTK). Poinformowali, że Falenta - prezes i założyciel zarejestrowanej na CyprzeFalenta Investments Ltd. jest i im winien 800 mln rubli (ówczesne 26 mln dol) z odsetkami za węgiel, który dostarczyli jego firmie od maja 2012 roku.
Rosjanie twierdzili, że wezwany do spłaty długu Falenta przedstawił im postanowienie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku o zajęciu rachunków firmy. Tłumaczył, że dlatego nie może oddać pieniędzy. Postanowienie było jednak podrobione. Jak pisze "Wyborcza", CBŚ wszczęło postępowanie w tej sprawie. Śledztwo toczy się w Toruniu.
Z informacji gazety wynika, że Rosjanie do dziś nie odzyskali pieniędzy. 16 czerwca 2016 roku Urząd Śledczy MSW Federacji Rosyjskiej miasta Kemerowo wszczął śledztwo w sprawie "nadużycie zaufania w wielkich rozmiarach" na szkodę rosyjskiego eksportera. Rosjanie mieli się też zwrócić do polskich władz o pomoc prawną.
Jeden z byłych szefów polskich służb, które badały aferę podsłuchową, stwierdza w rozmowie z "Wyborczą", że fakt, iż mimo tak ogromnego długu Falenta jeszcze żyje i się nie ukrywa, świadczy o tym, że poszedł on na "jakiś układ z Rosjanami". - Takich pieniędzy nikt nie daruje (...) braliśmy pod uwagę, że w ramach rekompensaty odpalił podsłuchy - ujawnia.
Cel działania Rosjan miał być polityczny (rząd wspierał Ukrainę w jej konflikcie z Rosją) oraz gospodarczy. Plany Jana Kulczyka stworzenia mostu energetycznego między Europą a Ukrainą eliminowały bowiem rosyjski węgiel z rynku europejskiego i były dużym zagrożeniem dla sprzedaży rosyjskiego gazu do Europy - wyjaśnia dziennik.
Zdaniem informatora "Wyborczej", złożenie doniesienia przez rosyjskich eksporterów węgla na Falentę do CBŚ to "element matrioszki", którego celem było usunięcie podejrzeń od biznesmena i stworzenie dla niego podwójnej przykrywki.
"Jeśli przyjąć, że afera była częścią szerszego planu, którego beneficjentem była Rosja, to został on zrealizowany: rząd PO-PSL przegrał wybory, nie wprowadzono embarga na import węgla z Rosji, nie powstał most energetyczny Ukraina-Europa" - podsumowuje "Wyborcza".
29 grudnia 2016 roku Falenta został skazany na 2,5 roku więzienia. Sąd zajmował się jednak wyłącznie nielegalnym nagrywaniem i przekazaniem nagrań mediom. Prokuratura odrzuciła wnioski służb specjalnych o potraktowanie procederu jako działalności "zorganizowanej grupy przestępczej". Nie przyjęła też sugestii ABW, by prowadzić śledztwo w kierunku "działań zmierzających do obalenia rządu".