PolitykaZa aferą podsłuchową stali Rosjanie? "Marek Falenta poszedł na układ, bo miał 26 mln dol długu"

Za aferą podsłuchową stali Rosjanie? "Marek Falenta poszedł na układ, bo miał 26 mln dol długu"

Afera podsłuchowa była częścią szerszego planu Rosji, który miał zdestabilizować sytuację w Polsce i ratować interesy rosyjskiej branży energetycznej? Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że taki scenariusz brały pod uwagę polskie służby, kiedy badały tło afery. Marek Falenta, poprzez ujawnienie nielegalnych podsłuchów, miał spłacać ogromny dług wobec rosyjskiej firmy, od której kupował węgiel. Zadłużenie opiewało na kwotę ok. 26 mln dol.

Za aferą podsłuchową stali Rosjanie? "Marek Falenta poszedł na układ, bo miał 26 mln dol długu"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Przemek Wierzchowski

"Wyborcza" pisze, że na początku czerwca 2014 roku - tuż przed wybuchem afery podsłuchowej - do CBŚ zgłosili się Rosjanie reprezentujący spółkę Kuzbasskaja Topliwnaja Kompanija (OAO KTK). Poinformowali, że Falenta - prezes i założyciel zarejestrowanej na CyprzeFalenta Investments Ltd. jest i im winien 800 mln rubli (ówczesne 26 mln dol) z odsetkami za węgiel, który dostarczyli jego firmie od maja 2012 roku.

Rosjanie twierdzili, że wezwany do spłaty długu Falenta przedstawił im postanowienie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku o zajęciu rachunków firmy. Tłumaczył, że dlatego nie może oddać pieniędzy. Postanowienie było jednak podrobione. Jak pisze "Wyborcza", CBŚ wszczęło postępowanie w tej sprawie. Śledztwo toczy się w Toruniu.

Z informacji gazety wynika, że Rosjanie do dziś nie odzyskali pieniędzy. 16 czerwca 2016 roku Urząd Śledczy MSW Federacji Rosyjskiej miasta Kemerowo wszczął śledztwo w sprawie "nadużycie zaufania w wielkich rozmiarach" na szkodę rosyjskiego eksportera. Rosjanie mieli się też zwrócić do polskich władz o pomoc prawną.

Jeden z byłych szefów polskich służb, które badały aferę podsłuchową, stwierdza w rozmowie z "Wyborczą", że fakt, iż mimo tak ogromnego długu Falenta jeszcze żyje i się nie ukrywa, świadczy o tym, że poszedł on na "jakiś układ z Rosjanami". - Takich pieniędzy nikt nie daruje (...) braliśmy pod uwagę, że w ramach rekompensaty odpalił podsłuchy - ujawnia.

Cel działania Rosjan miał być polityczny (rząd wspierał Ukrainę w jej konflikcie z Rosją) oraz gospodarczy. Plany Jana Kulczyka stworzenia mostu energetycznego między Europą a Ukrainą eliminowały bowiem rosyjski węgiel z rynku europejskiego i były dużym zagrożeniem dla sprzedaży rosyjskiego gazu do Europy - wyjaśnia dziennik.

Zdaniem informatora "Wyborczej", złożenie doniesienia przez rosyjskich eksporterów węgla na Falentę do CBŚ to "element matrioszki", którego celem było usunięcie podejrzeń od biznesmena i stworzenie dla niego podwójnej przykrywki.

"Jeśli przyjąć, że afera była częścią szerszego planu, którego beneficjentem była Rosja, to został on zrealizowany: rząd PO-PSL przegrał wybory, nie wprowadzono embarga na import węgla z Rosji, nie powstał most energetyczny Ukraina-Europa" - podsumowuje "Wyborcza".

29 grudnia 2016 roku Falenta został skazany na 2,5 roku więzienia. Sąd zajmował się jednak wyłącznie nielegalnym nagrywaniem i przekazaniem nagrań mediom. Prokuratura odrzuciła wnioski służb specjalnych o potraktowanie procederu jako działalności "zorganizowanej grupy przestępczej". Nie przyjęła też sugestii ABW, by prowadzić śledztwo w kierunku "działań zmierzających do obalenia rządu".

rosjagazeta wyborczaafera podsłuchowa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (760)