Dzień dobry Państwu albo dobry wieczór. W oczekiwaniu na kolejnego członka jakiejś rodziny królewskiej, który na wczasach pokaże członka albo inną część ciała, by zaistnieć w bulwarowej prasie, postanowiłem rozgrzać atmosferę niniejszej rubryki, sugerując, by trend ten przeniósł się również i na polski grunt. Nie ma u nas króla ani królowej, ale jest za to masa kacyków, którzy na pewno uratowaliby niejeden brukowiec przed bankructwem, latając na golasa po jakimś słonecznym kurorcie. Tymczasem w Polsce od jutra będzie w sprzedaży „pigułka wolności”. A teraz jadziem.