Bycie politykiem ma to do siebie, że oprócz wielu „plusów dodatnich”, jak np. dieta, immunitet, a czasem własna obstawa BOR czy możliwość podróżowania do domu CASĄ, wiążą się z tym również pewne niedogodności. Jedną z nich jest pewność, że opinia publiczna z wielkim zainteresowaniem będzie się przyglądać liście naszych dóbr materialnych. Najlepiej gdyby polityk zarabiał, jak przystało na porządnego Polaka, średnią krajową, jeździł dziesięcioletnim golfem i mieszkał w ciasnym M-2. Koniecznie na kredyt, jak wszyscy. Tylko wtedy będzie można go nazwać uczciwym człowiekiem.