Nie pomogły apele Tomasza Sakiewicza, by bawić się odpowiedzialnie, bo w pociągu mogą być dziennikarze, a poza tym na dworcu będą czekać kamery. Wódka, wino i piwo lały się strumieniami, wyznaczając rytm rozmów o tym, dlaczego Żydzi chcą wyciągnąć od nas pieniądze, dlaczego media kłamią i dlaczego PiS potrzebuje co najmniej jeszcze jednej kadencji. Ale opinie takie jak ta, że Roberta Biedronia "to przepuściłbym przez komin w Auschwitz" padały też na trzeźwo.