defilada wojskowa

Defilada z okazji Święta Wojska Polskiego za nami. W tym roku wydarzeniu towarzyszyło hasło "Silna Biało-Czerwona" i to właśnie siłę polskiej armii w swoich przemówieniach podkreślali prezydent Andrzej Duda oraz minister Mariusz Błaszczak. Zaznaczali jednocześnie, że kondycja Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej to zasługa ostatnich ośmiu lat. Czy oglądający defiladę Polacy rzeczywiście odczuli, że Polska ma szansę stać się najpotężniejszą armią Europy? Zdania były podzielone. - Było dużo pokazówy, zwłaszcza teraz przy okazji zbliżających się wyborów - zauważył jeden z naszych rozmówców. Nie zabrakło jednak głosów chwalących polski rząd i ministra Błaszczaka. Zobaczcie materiał Kuby Bujnika.

Wielka Brytania świętuje 70-lecie panowania królowej Elżbiety II. Z tego tytułu zaplanowano czterodniowe obchody tego wydarzenia. Rozpoczęły się one w czwartek (2 czerwca) około godz. 11.00 polskiego czasu. Królowa Elżbieta II powitała zgromadzonych Brytyjczyków na balkonie pałacu Buckingham wraz z członkami rodziny królewskiej. Zwrócił z pewnością uwagę brak tam księcia Harry'ego i jego małżonki Meghan Merkle z dziećmi. Tego samego dnia odbyła się uroczysta defilada wojskowa, pokaz brytyjskich tradycji wojskowych oraz salwy armatnie. W paradzie wzięło udział około 1500 żołnierzy, 200 koni i 400 członków orkiestr wojskowych. Widzowie mogli również podziwiać kilkadziesiąt samolotów i śmigłowców Royal Air Force, współczesnych oraz zabytkowych, które przeleciały nad ich głowami. Święto nazywane w Wielkiej Brytanii ''Trooping the Colour'' odbywa się corocznie w czerwcu. Świętuje się wówczas urodziny królowej. Ma miejsce również uroczysty przegląd wojska, który od 1760 roku towarzyszy tym obchodom.

Rosja uczciła w poniedziałek (9 maja) 77. rocznicę przyjęcia kapitulacji hitlerowskich Niemiec przez ZSRR. W Moskwie odbyła się wielka defilada wojskowa z udziałem wielu rodzajów wojsk, a także grup rekonstrukcyjnych. Według rosyjskich mediów, w pochodzie wzięło udział 11 tys. żołnierzy i 131 jednostek sprzętu wojskowego. W defiladzie uczestniczył również historyczny radziecki czołg T-34 z okresu II wojny światowej. Tegoroczne obchody Dnia Zwycięstwa Rosji odbyły się w cieniu trwającej inwazji Rosji na Ukrainę. Rosja wtargnęła na terytorium swojego sąsiada 24 lutego 2022 roku. Jednostki rosyjskie zaatakowały z północy, wschodu i południa. Obecnie najcięższe walki trwają na wschodzie i południowym wschodzie Ukrainy. Kreml chce przejąć kontrolę nad tymi terenami, aby utworzyć lądowe połączenie pomiędzy kontrolowanym przez nich Donbasem a Krymem, który został anektowany przez Rosję w 2014 roku. Władimir Putin podczas przemówienia podczas obchodów Dnia Zwycięstwa odniósł się także do Ukrainy. Prezydent Rosji powiedział m.in., że Rosja na Ukrainie walczy o swoje bezpieczeństwo. Oskarżał Ukrainę o neonazizm, a kraje Zachodu i NATO o chęć ataku na Rosję.

Rosja przygotowuje się do wielkiej defilady wojskowej 9 maja z okazji Dnia Zwycięstwa, czyli świętowania zakończenia II wojny światowej. Z tej okazji Kreml planuje zaprezentować dawno niewidziane sprzęty wojskowe, m.in. samolot Ił-80, nazywany potocznie ''latającym Kremlem". Czy sięganie po tego typu jednostki to forma straszenia krajów Zachodu i tzw. ''prężenie muskułów'' przez Władimira Putina? - Straszenie jest bardzo ważnym elementem tej wojny. PR Putina na rynek wewnętrzny jest cały czas skuteczny. Dlatego też nie wierzę w jakąkolwiek zmianę władzy w Rosji. Nie widzimy żadnych protestów, jeżeli widzimy, to demonstracje poparcia. Pokazywanie kolejnych elementów dowodzenia, straszenia, myślę, że już nie działa na Zachód. Uodporniliśmy się na to, co mówi Putin. [...] Jeżeli zdecyduje się na atak na kolejne miejsca w Ukrainie, albo w innych miejscach europejskich, [...] to są to jednak ''padaczkowe'' ruchy Putina - powiedział gen. bryg. rez. Jarosław Stróżyk, wiceprezes fundacji Stratpoints, który był gościem programu ''Newsroom WP''. W dalszej części wypowiedzi gen. Stróżyk skomentował niskie morale żołnierzy rosyjskich oraz potrzebę wysyłania wysokich oficerów, np. pułkowników i generałów na linię frontu, którzy zostają ranni lub giną. - Rzeczywiście rosyjscy generałowie giną w dość dużych liczbach. Rosyjskich żołnierzy teraz jak i np. podczas II wojny światowej trzeba straszyć i poganiać. W dużej mierze są to żołnierze z poboru, więc ich motywacja jest słabsza, o ile jest jakakolwiek. Wizyta gen. Gierasimowa rzeczywiście wydaje się potwierdzona. Miała na celu mobilizację tego szczebla dowodzenia. Najważniejszy żołnierz rosyjski pojawia się na Ukrainie, więc sytuacja jest poważna - skomentował gość programu ''Newsroom WP''.