Liczą na milion podpisów pod projektem antyaborcyjnym. "Zaczynamy we wrześniu"

Przy ulicy Wiejskiej w Warszawie przedstawiciele Fundacji przypominali, że obywatelski projekt zakazujący aborcji odrzucono, a druga petycja o podobnej treści została "zamrożona" w komisjach sejmowych, choć jej termin rozpatrzenia minął miesiąc temu. Kaja Godek z zarządu Fundacji ma nadzieję, że ogromne poparcie społeczne dla projektu "Zatrzymaj aborcję", przekona władze do uchwalenia prawa chroniącego życie nienarodzonych dzieci.

- To jest grupa najbardziej dyskryminowana, najbardziej poszkodowana, grupa zupełnie wyjęta spod prawa. Tylko dlatego, że te dzieci mają zdiagnozowaną jakąś wadę albo poczęły się w okolicznościach nie takich jakich byśmy chcieli - dodała Godek podczas konferencji prasowej. Dokładna treść projektu nie jest jeszcze znana, ale jak zaznacza działaczka pro-life, "projekt ma poprawić również sytuację prawną kobiet ciężarnych".

Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina odniosła się także do słów Jarosława Kaczyńskiego w "Gościu Niedzielnym". Prezes PiS zaznaczył, że rząd Prawa i Sprawiedliwości "nie wycofuje się z dążenia do zakazu aborcji z powodu choroby dziecka". - To jest pewien sygnał, że jednak jest po stronie rządzących wola, by w jakiś sposób sprawę załatwić, przynajmniej jeśli chodzi o tę aborcję eugeniczną - skomentowała Godek.

Aby projekt "Zatrzymaj aborcję" trafił pod obrady Sejmu, Fundacja musi zebrać 100 tys. podpisów.

Obowiązująca ustawa z 1993 r. zezwala na dokonanie aborcji w trzech przypadkach. Gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, np. gwałtu.