Koziej: cała prawda o "polskich" Patriotach
Bez przerwy bombardowani jesteśmy doniesieniami i spekulacjami na temat amerykańskich rakiet Patriot, których bateria na mocy polsko-amerykańskiej deklaracji z ubiegłego roku ma znaleźć się na terytorium Polski - najpierw rotacyjnie, a po 2012 roku na stałe. Ostatnio sensację wzbudza stan gotowości bojowej tych rakiet: czy mają one być uzbrojone, czy nieuzbrojone. Myślę, że warto wprowadzić trochę uporządkowania do tej dyskusji.
Po pierwsze, mówimy o baterii amerykańskiej, która cały czas będzie amerykańską. Chyba że kiedyś, na mocy jakiegoś innego porozumienia, Amerykanie zechcieliby nam ją wspaniałomyślnie odstąpić (mało realne) albo my byśmy ją odkupili (bardziej realne, gdybyśmy zdecydowali się budować w przyszłości swój system obrony przeciwrakietowej właśnie na bazie Patriotów).
Jest to jedna z baterii obecnie stacjonujących na terytorium Niemiec, realizujących zadania szkoleniowe i jednocześnie funkcjonujących w zintegrowanym systemie obrony powietrznej NATO. Ma ona więc przydzielone - jak każda jednostka wojskowa - odpowiednie zadania w ramach tzw. planów ewentualnościowych (planów działania w razie wystąpienia sytuacji kryzysowej w wyniku konkretnych zagrożeń). Po 2012 roku zostanie przeniesiona na terytorium Polski, gdzie stacjonując w przygotowanym dla niej garnizonie, podobnie jak dotychczas na terytorium Niemiec, będzie nadal funkcjonować w zintegrowanym systemie obrony powietrznej NATO, choć naturalnie już ze stosownie skorygowanymi zadaniami i - co oczywiste - we współdziałaniu z polskim systemem obrony powietrznej. Do tego czasu, czyli w latach 2009-2012, będzie rotacyjnie przybywać do Polski w ramach szkoleniowej współpracy polsko-amerykańskiej w dziedzinie obrony przeciwrakietowej.
Stan tej baterii zależy oczywiście od strony amerykańskiej. Jeżeli jednak to ma być bateria amerykańskich wojsk lądowych stacjonujących w Europie (a tak jest w porozumieniu), to jedno jest pewne: nie będzie to bateria muzealna, nieuzbrojona, z jakimiś starociami i szkolnymi, "ćwiczebnymi" rakietami. Takiego sprzętu amerykańskie pierwszorzutowe zgrupowanie operacyjne nie posiada. Tam są baterie w pełni bojowe, o pełnej zdolności operacyjnej. Mało tego: przybywając do Polski w ramach manewrów cały czas taka bateria musi przecież zachowywać zdolność i gotowość do wykonywania przewidzianych dla niej zadań na wypadek zagrożenia i wojny.
Oczywiście stan gotowości operacyjnej tej baterii, czyli gotowości do działania, zależy od stanu zagrożenia. Na ogół wyróżnić można tzw. stan stałej (pokojowej), podwyższonej (kryzysowej) i pełnej (wojennej, bojowej) gotowości. Rakiety są uzbrajane i lokowane na wyrzutniach, uzyskując pełną zdolność do natychmiastowego użycia, w podwyższonych stanach gotowości, jeśli pojawia się zagrożenie. Na co dzień są nieuzbrojone. Tak jak na co dzień nie chodzi nikt z rewolwerem załadowanym i odbezpieczonym. Nie może więc dziwić, że bateria taka przybędzie do Polski z rakietami, które nie będą w gotowości do natychmiastowego odpalenia. Byłyby one uzbrajane, gdyby trzeba je było użyć do wykonania zadania bojowego. Mówienie o rozmieszczaniu w Polsce nieuzbrojonych rakiet, używanie przez Amerykanów nieostrego, mało precyzyjnego i w istocie mylącego terminu "nieuzbrojone", może mieć zatem cel propagandowy, głównie dla zmiękczenia relacji amerykańsko-rosyjskich w okresie intensywnych rozmów strategicznych i rozbrojeniowych.
Warto też zdać sobie sprawę, że zainstalowanie baterii Patriot w Polsce nie nastąpi natychmiast z ich pierwszym przybyciem. Musi to być proces rozłożony na kilka lat. Najogólniej rzecz biorąc można w nim wyróżnić trzy fazy: przygotowawczą, wdrożeniową i operacyjną. W pierwszej fazie (zapewne lata 2009-2010) w ciągu 2-3 pobytów baterii w Polsce, mających charakter manewrów, szkoleń i studiów terenowo-operacyjnych, musi nastąpić przede wszystkim rozpoznanie warunków rejonu przyszłej dyslokacji i ustanowienie zasad i procedur współdziałania szkoleniowego i operacyjnego z polskim systemem obrony powietrznej. Druga faza (lata 2011-2012) - to przygotowywanie garnizonu i ćwiczebne weryfikowanie jego infrastruktury w ramach kolejnych pobytów baterii w Polsce oraz właściwe instalowanie się jej w garnizonie. I wreszcie faza końcowa (po 2012 roku) - to stacjonowanie na stałe i pełne funkcjonowanie szkoleniowe i operacyjne w zintegrowanym systemie obrony powietrznej NATO na terytorium Polski.
Na koniec należy podkreślić, że jednym z głównych celów ściągania do Polski amerykańskiej baterii Patriot jest uruchomienie modernizacji polskiego systemu obrony powietrznej, w tym zainicjowanie budowy narodowego systemu obrony przeciwrakietowej. Oczywiście nie musi on być budowany na bazie Patriotów, ale dużą wartością tych właśnie rakiet jest uniwersalność: zdolność do zwalczanie zarówno samolotów, środków bezpilotowych, jak i rakiet wszelkiego typu (balistycznych i manewrujących). To jest najważniejsza decyzja, przed jaką stoi państwo polskie w dziedzinie obronności w nadchodzącej dekadzie. Z tego względu należałoby jak najszybciej ustanowić rządowy program obrony powietrznej. Mógłby on być sukcesywnie uruchamiany w miarę wygaszania programu samolotowego. Bez takiego programu trudno sobie wyobrazić skuteczną budowę narodowej tarczy przeciwrakietowej, która niewątpliwie jest nam potrzebna.
Gen. Stanisław Koziej specjalnie dla Wirtualnej Polski