Chińskie "cmentarzysko" rowerów. Smutny widok, który zachwyca
Tuż po upadku trzeciej największej firmy wypożyczającej rowery w chińskim Xiamen (prowincja Fujian, nad Cieśniną Tajwańską) władze miasta spotkały się z problemem, który może być nauczką dla wszystkich wielkich aglomeracji, które wspierają miejski ruch rowerowy. W jednej chwili, na ulicach miasta w południowo-wschodnich Chinach, pojawiły się tysiące bezpańskich jednośladów, które zamiast ułatwiać komunikację tylko ją utrudniały.
Bankructwo Bluegogo, startupu, który pozwalał użytkownikom odblokowywać swoje rowery miejskie za pomocą smartfonów i zostawić je w dowolnym miejscu w mieście, bez potrzeby parkowania w stacji dokującej odbiło się szerokim echem w Chinach i na świecie. Pomysł, wydawać by się mogło, doskonały! Pojawia się jednak jedno "ale", które władze Xiamen zauważyły dopiero wtedy, gdy jeden z rowerowych gigantów musiał zwinąć interes. W przypadku wielkich aglomeracji, gdzie komunikacja rowerowa jest faktycznie powszechna, należy mieć na względzie fakt, że duże zapotrzebowanie oznacza naprawdę dużą ilość jednośladów. Gdy firma zniknie - rowery zostają.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Zamieszkujący Xiamen fotograf uwiecznił rezultat bankructwa Bluegogo - ogromne, kolorowe cmentarzysko będące bezkształtną kupą rowerów rzuconych jeden na drugi, jak niepotrzebne śmieci. Widok smutny, ale tez niesamowity.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Bankructwo wypożyczalni rowerów miejskich postawiła władze Chin przed trudnym pytaniem, dotyczącym przyszłości wypożyczania rowerów bez dokowania. Dla samych użytkowników pomysł jest idealny - to niezwykle tanie i wygodne rozwiązanie. Chińczycy płacą grosze za 30-minutową jazdę rowerem, a do tego nie muszą się martwić tym, gdzie go zostawią, gdy przestaną już korzystać z usługi. Na tym pomyśle dwóch największych graczy na rynku rowerów miejskich w Chinach zwiększyły swoje obroty do ponad biliona dolarów każdy.
Źródło: The Guardian