Żyją, bo zabrakło paliwa w pile łańcuchowej
Tylko szczęśliwemu zbiegowi okoliczności dwaj młodzi mieszkańcy Reszla zawdzięczają życie. We własnym mieszkaniu zostali zaatakowani przez byłego konkubenta ich matki piłą łańcuchową. Żyją, bo w krytycznym momencie w urządzeniu skończyło się paliwo - relacjonuje "Gazeta Olsztyńska".
21.11.2006 | aktual.: 21.11.2006 02:48
Do dramatycznych wydarzeń doszło w niedzielę po południu. Około godz. 16.30 48-letni Mieczysław P. przyszedł do domu swojej byłej konkubiny. Wywiązała się kłótnia między nim a dwoma synami kobiety. W pewnym momencie Mieczysław P. chwycił znajdującą się w pomieszczeniu piłę mechaniczną i rzucił się na nich. Pierwszy zaatakowany zasłonił się krzesłem.
Była to jednak zbyt krucha osłona - po chwili mebel poszedł w drzazgi. Gdy zasłaniający się przed ciosami mężczyzna myślał, że to już koniec, piła... zgasła. Okazało się, że skończyło się paliwo. Mieczysław P. po chwili się uspokoił, ale z mieszkania nie wyszedł.
Gospodarze wezwali policję. Gdy zatrzymaliśmy sprawcę, miał ponad trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu- mówi Marcin Piechota, rzecznik kętrzyńskiej policji. Postawiliśmy mu zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała i wystąpiliśmy z wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie. Grozi mu nawet do 10 lat więzienia.