Zwierzenia Kwaśniewskiej o Marku D.
Na moje nieszczęście do tej pory nikt nie
wynalazł aparatu, który pozwalałby wykrywać prawdziwość ludzkich
intencji - powiedziała Jolanta Kwaśniewska podczas spotkania w
redakcji "Głosu Wielkopolskiego". Dziennik zamieszcza obszerny
wywiad z małżonką prezydenta. Oto fragment dotyczący kontaktów
pani Kwaśniewskiej z lobbystą Markiem D.
Z panem Dochnalem spotykaliśmy się, ponieważ wydawał się niezwykle ważnym partnerem dla fundacji. Obiecywał, że przygotuje biznesplan, gdzie określi, jakie środki musimy zebrać, by powstał ośrodek przeszczepu szpiku. Obiecywał, że bez większych problemów pomoże w zebraniu pierwszego miliona dolarów. Mam na to świadków. Po czym okazało się, że Dochnala ogromnie interesują głównie bale Czerwonego Krzyża w Montrealu, zapisanie mnie do jachtklubu w Monaco, zarejestrowanie spółki "Jolanta", mającej produkować perfumy, i tak dalej.
Właściwie to nawet nie ja osobiście powiedziałam "do widzenia" panu Dochnalowi. Jeden z członków rady fundacji przypomniał mi, że jak pan Dochnal przyszedł na kolejne spotkanie z pękiem czerwonych róż, to nie został wpuszczony i tak się skończyła nasza współpraca. Więc niech pan Dochnal sobie nie pochlebia! A jego spotkanie z moim mężem? Prawdopodobnie pojawił się w składzie jakiejś delegacji.
Kiedyś podczas rozmowy z Piotrem Najsztubem zgodziłam się, że mogą być sytuacje, gdy ludzie będą próbowali mnie "podchodzić". Zapytałam jednak, jak temu przeciwdziałać. On zaproponował, że może trzeba by jakąś specjalną ankietę przygotować. "Świetnie! - powiedziałam - więc, panie Piotrze, skoro pan wie, jak to zrobić, z przyjemnością skorzystam z pana metody". Skończyło się jednak tylko na pomyśle. W moim życiu, w państwa życiu już tak jest, że pojawiają się różni ludzie. Na mojej drodze pojawił się ktoś taki jak pan Dochnal. I kropka. To jest pokłosie tego, że wszyscy byliśmy naiwni - powiedziała Jolanta Kwaśniewska. (PAP)