Złodziej dzwoni na policję: "Ratunku, Polak mnie goni!"
Pewnego wieczoru policjanci w Bergen odebrali niezwykły telefon. Wystraszony złodziej poprosił o ochronę przed właścicielem skradzionego auta. Jego plan nie wypalił, bo na drodze do wzbogacenia się stanął mu krzepki Polak.
14.09.2012 | aktual.: 14.09.2012 10:26
Portal informacyjny "Bergens Tidende" podał wiadomość, która rozśmieszyła czytelników i zaraz trafiła na czołówki innych portali w Norwegii - historię zadziornego Polaka opublikowały między innymi "Adresseavisen" oraz "VG". Trzydziestojednoletni Arkadiusz Rotta rzucił się w pogoń za złodziejem samochodu i odzyskał auto. Trafił na pierwsze miejsca w portalach informacyjnych, bo zaimponował Norwegom determinacją i odwagą.
- Sam bym się go wystraszył. Widać, że z nim zadzierać nie można - napisał Inge z Trondheim w komentarzu do artykuły w "adressa.no". Z kolei inny internauta postulował, bo bergeńska policja nagrodziła Polaka.
Nieudana ucieczka
Do próby kradzieży czerwonego samochodu dostawczego doszło przy ulicy Damsgaardsveien w Bergen. Świadkiem zdarzenia był Polak, Arkadiusz Rotta. Z opisu "Bergens Tidende" wynika, iż samochód, który zainteresował złodzieja, był używanym przez pana Arkadiusza autem firmowym. Polak pożyczył samochód kolegi i od razu ruszył w pogoń za złodziejem. Tamten musiał przestraszyć się "ogona", bo po kilkuset metrach w panice utknął na pobliskim placu budowy. Nie mogąc wyjechać i mając za plecami "wściekłego Polaka", zaczął uciekać na piechotę. Jak opisuje gazeta z Bergen, Arek Rotta nie zaprzestał pogoni. Złodziej ukrył się w pobliskim domu.
- Łapcie go, ukradł mi samochód! - krzyczał Polak do znajdujących się w budynku ludzi.
Złodziej próbował znaleźć drugie wyjście, bez skutku. Arkadiusz Rotta złapał go i powalił na ziemię. To właśnie wtedy przerażony rabuś wykonał telefon na policję, którego na komendzie w Bergen nikt nie zapomni.
Wyznania wystraszonego złodzieja
- Zadzwonił do nas mężczyzna i, co bardzo niezwykłe, wyznał, że ukradł samochód. Zeznał, że został złapany przez okradzionego. W czasie późniejszego przesłuchania przyznał się do kradzieży dwóch aut - powiedział "Bergens Tidende" Preben Wallestad reprezentujący dystrykt policyjny Hordaland.
Złodziej trafił na posterunek, gdzie został przesłuchany. To mężczyzna zbliżający się do trzydziestki. Zbadano mu krew na obecność alkoholu, ponieważ istniało podejrzenie, że prowadził skradzione auto pod wpływem niedozwolonych substancji. Jeśli teza się potwierdzi, konsekwencje prawne mogą być dla niego bardziej przykre niż kara za próbę kradzieży.
Czerwony samochód, od którego zaczęła się cała niecodzienna historia, wymaga naprawy po stłuczce. - Na szczęście to stare auto - powiedział dziennikarzom szef firmy, w której pracuje Arkadiusz Rotta. A Polak znalazł się na ustach wielu Norwegów.
Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad