Zbulwersowany Giertych
Lider LPR Roman Giertych zapowiedział, że po wyborach parlamentarnych i prezydenckich zamierza zwrócić się do Sądu Najwyższego o zbadanie, czy telewizja publiczna ma prawo emitować na kilka dni przed wyborami
parlamentarnymi debatę kandydatów na prezydenta - liderów partii,
które startują w wyborach, poza czasem przeznaczonym dla
wszystkich komitetów ogólnopolskich.
W piątek ma się odbyć debata Donalda Tuska z PO i Lecha Kaczyńskiego z PiS. Debatę mają transmitować jednocześnie TVP, TVN oraz Polsat.
Giertych liczy, że SN określi taką praktykę za niezgodną z prawem. Chciałbym też, aby SN zbadał, czy taka debata - poza normalnym czasem wyznaczonym dla komitetów wyborczych - mogła wpłynąć na wynik wyborów parlamentarnych. Moim zdaniem, poprzez organizowanie takiej debaty wyniki PO i PiS mogą być zmanipulowane. Można też będzie podważyć moralne prawo PO-PiS do legitymizowania się większością - dodał.
Polityk LPR przyznał, że choć w debacie mają wziąć udział kandydaci na prezydenta, są oni jednocześnie liderami swoich partii.
Poseł LPR zamierza też złożyć skargę do Państwowej Komisji Wyborczej. _TVP zgodnie z ustawą ma obowiązek traktować wszystkie komitety wyborcze równo - uważa. Według niego, podział czasu jest jasno wyznaczony dla wszystkich komitetów wyborczych. _A tu się okazuje, że są komitety równe i równiejsze. TVP jako telewizja publiczna ma obowiązek przestrzegać zasad - przekonywał.
Do tej pory równy dostęp do mediów był mniej więcej przestrzegany. Teraz, wbrew ustaleniom, które zostały dokonane przez telewizję ze wszystkimi komitetami, ostentacyjnie złamano tę zasadę - uważa Giertych. To kpina z publicznej roli TVP i niezależności tej instytucji - dodał.
Zapowiedział też, że roześle list do liderów PSL, Samoobrony, SLD i SdPl, by wspólnie wystąpić w tej sprawie do Sądu Najwyższego.