Zbigniew Ziobro i republika. Bananowa [OPINIA]
Z poważnej sprawy - zrobić komedię. Były minister sprawiedliwości zadbał o to, by wszyscy uczestniczyli w medialnym show. Szkopuł w tym, że ani Ziobro na tym nie zyska, ani państwo nie będzie od tego silniejsze. A ponoć to jest nadrzędnym celem.
Policja miała doprowadzić Zbigniewa Ziobrę przed oblicze sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa. Funkcjonariusze nie zastali go w jego domach. Już wiele osób myślało, że były minister się ukrywa. Ale nie - on poszedł do Telewizji Republika.
W efekcie wszyscy dostaliśmy obrazki, w których policjanci chcą wejść do siedziby Republiki, Tomasz Sakiewicz nie chce ich wpuścić, a dziennikarze stacji utyskują, że tajemnice dziennikarskie przechowywane w redakcji są zagrożone.
Ostatecznie zaś sam Zbigniew Ziobro wychodzi, przeciska się przez tłum dziennikarzy, by oddać się w ręce policji. A komisja, gdy wie, że Ziobro zaraz będzie, zamyka obrady i wnioskuje o areszt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziś przesłuchanie Ziobry. "My go po krzaczorach szukać nie będziemy"
Siła państwa
Powiedzmy sobie szczerze: nie ma istotnego znaczenia, czy Zbigniew Ziobro zostanie przesłuchany przez komisję śledczą, czy nie. Dotychczasowe przesłuchania czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości kończyły się zazwyczaj albo nudą, o której już nikt nie pamięta, albo co najwyżej sporami słownymi, z których zwycięsko wychodzili ludzie byłej władzy. Zakładam, że z przesłuchaniem Zbigniewa Ziobry będzie tak samo. Ba, pokuszę się o przypuszczenie, że samo przesłuchanie Ziobrze nie zaszkodzi.
Znaczenie jednak ma to, czy polskie państwo jest silne wobec wszystkich, czy tylko wobec tych, którzy nie mają takich narzędzi, jakimi dysponuje choćby Zbigniew Ziobro.
Jeśli jest postanowienie sądu o doprowadzenie Ziobry przed oblicze komisji (choćby nieprawomocne - przecież ludzie np. do aresztów też trafiają na podstawie nieprawomocnych orzeczeń), to Ziobro powinien zostać doprowadzony do Sejmu. Nie zmienia tego fakt, że Trybunał Konstytucyjny stwierdził, iż komisja śledcza nie ma prawa działać. Fakt jest taki, że działa.
Inna rzecz, że gdy już Ziobrę przywieziono do Sejmu, nagle komisja, sama z siebie, działać przestała. Cyrk.
Show ponad państwem
Na cyrku - bo ciężko to inaczej nazwać - zyskuje tylko Telewizja Republika. Ludzie ją oglądają, część wierzy w to, że właśnie rozstrzygają się losy polskiej demokracji, cytowania wystrzelą w górę, czym niebawem Republika na pewno się pochwali. Wystarczy zresztą wspomnieć, że po tym rzekomo tragicznym zdarzeniu, którym było zatrzymanie Ziobry przez "sługusów Tuska" (hasło "murem za polskim mundurem" już, jak widać, nie obowiązuje), szeroko uśmiechnięci byli i Tomasz Sakiewicz, i Michał Rachoń. Oni wygrali.
Wszyscy inni jednak na tym tracimy. Można się bowiem pośmiać, jeśli komuś jest do śmiechu, ale przecież tak naprawdę my dostaliśmy po raz kolejny dowód na to, że show jest ponad państwowością, a republika, którą dziś wszyscy dostaliśmy, to republika bananowa.
Ciężko uznać, by polskie państwo mogło na tym cokolwiek zyskać. Co najwyżej Tomasz Trela i Witold Zembaczyński opublikują kilka tweetów, jak to ograli Zbigniewa Ziobrę i jak to Ziobro będzie ponosił konsekwencje swoich czynów. Choć zapewne podczas zadawania pytań Ziobrze nie byliby aż tak wygadani jak w internetowych wpisach. Zresztą, sami na razie z zadawania pytań zrezygnowali, choć przecież ponoć mieli ich tak wiele.
Szczerze powiedziawszy - patrząc od strony politologicznej - nie zyska też na tym nic Prawo i Sprawiedliwość. Przekaz o szykanach wobec Zbigniewa Ziobry trafia bowiem do już przekonanych do narracji, że rząd Tuska i źli bodnarowcy nękają patriotów. Osoby politycznie niezdecydowane bardziej interesują się tym, w jaki sposób zarządzane są państwowe spółki, czy obietnice konkursów zamiast zatrudniania znajomych królika faktycznie są realizowane, oraz czy obietnice socjalne, które obecnie rządzący składali w kampanii wyborczej, są realizowane.
Sam Ziobro wysłał w świat obrazek, że boi się przesłuchania przed sejmową komisją śledczą. Komisja z kolei, że nie chodzi wcale o żadne przesłuchanie. Zamiast poważnych polityków mamy podrzędnych aktorów, którym wydaje się, że są gwiazdami Broadwayu.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski