Dariusz Marzec, prezes Polskiej Grupy Energetycznej© East News

Bizancjum w PGE. Drogie samochody, remont gabinetów i straszenie sądem

Samochód wart blisko 750 tys. zł dla prezesa oraz po 400 tys. zł dla członków zarządu. I to konkretne modele audi, bo bmw były zbyt awaryjne. Całość wbrew obowiązującej w spółce polityce, którą po fakcie zmieniono. Do tego milionowy remont gabinetów, bo było zbyt mało ekskluzywnie. A to wszystko w państwowej PGE.

  • Wirtualna Polska ustaliła, jakie decyzje zaprzątały głowy szefostwa PGE po objęciu stanowisk po poprzednikach. Była to m.in. wymiana samochodów dla członków zarządu i remont ich gabinetów.
  • Władze PGE uznały, że chcą korzystać z konkretnych modeli aut. Powstało więc opracowanie uzasadniające, że dokładne wskazanie nie będzie naruszeniem przepisów o zamówieniach publicznych. Opracowanie wygląda po części niczym biuletyn reklamowy marki audi.
  • Samochód prezesa wart jest niemal 750 tys. zł. Z wewnętrznej polityki PGE wynikało, że to zbyt dużo. Politykę więc zmieniono.
  • Po wysłaniu przez nas pytań do PGE bliski współpracownik prezesa udzielił dwóch wywiadów, opowiadając o potrzebie remontu gabinetów oraz wymianie aut dla zarządu.

Nie było wystarczająco elegancko. Pierwsze decyzje prezesa Marca

19 marca 2024 r. prezesem Polskiej Grupy Energetycznej został Dariusz Marzec. To doświadczony polityk i menedżer. W latach 2004-2005 w rządzie Marka Belki był wiceministrem Skarbu Państwa. Zna również samą PGE - w latach 2013-2016 był w niej wiceprezesem ds. rozwoju (posadę objął za rządów koalicji PO-PSL). Po zwolnieniu w czasach PiS trafił do zarządu Tramwajów Warszawskich.

Przejście na prezesowskie stanowisko w PGE to duży awans i olbrzymie wyzwanie, bo spółka ma realizować projekt polskiego atomu.

Marzec - jak słyszymy z dwóch źródeł oraz co wiemy na podstawie dokumentów wewnętrznych spółki, w których posiadanie weszliśmy - zaczął błyskawicznie podejmować decyzje, choć na tym etapie nie były strategiczne. W pierwszych dniach urzędowania wezwał jednego z dyrektorów i przekazał, że prezesowski gabinet, a także przylegające do niego salonik i łazienka, mają zostać wyremontowane.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Lewica o drożyźnie i cenach prądu. Trela uderza w PiS: To są zapóźnienia z 8 lat

Za remont zaczął odpowiadać Tomasz Wołujewicz, który od kwietnia 2024 r. jest dyrektorem pionu wsparcia w PGE. Wcześniej, jako dyrektor biura administracyjno-gospodarczego, pracował w Tramwajach Warszawskich, gdy członkiem zarządu był Dariusz Marzec. Wołujewicz jest też radnym miejskim w Zielonce.

Remont zaordynowany przez prezesa okazał się na tyle kosztowny (z naszych informacji wynika, że chodzi o kwotę 550 tys. zł), że w tej sprawie musiał się wypowiedzieć cały zarząd PGE. To dlatego, że wewnętrzne reguły obowiązujące w spółce nie dopuszczały tak kosztownych inwestycji bez wyraźnego wskazania zarządu.

Z dokumentów oraz wizualizacji, które posiadamy, wynika, że gabinet urządzono bez widocznego na pierwszy rzut oka przepychu, za to z wykorzystaniem bardzo drogich mebli. Wskazany w specyfikacji fotel znaleźliśmy w Internecie za prawie 8 tys. zł.

Podjęto też decyzję o remoncie innych pomieszczeń na piętrze zarządu. Jak tłumaczył prezes Marzec, było zbyt mało elegancko.

Za część remontu zaczął odpowiadać inny pracownik PGE, Karol Ducki. Tak jak Wołujewicz pracuje on nie tylko w PGE, lecz także jest radnym miejskim w Zielonce.

Łączny koszt remontu pomieszczeń, jak wynika z naszych informacji, wyniósł 1,3 mln zł.

Ma być audi i już

Nie tylko stan gabinetów budził zastrzeżenia nowego zarządu PGE. Okazało się, że kluczowi menedżerowie spółki muszą jeździć kilkuletnimi samochodami marki bmw. W efekcie - jak czytamy w jednym z dokumentów wewnętrznych PGE - członkowie zarządu spóźniali się lub nie docierali na spotkania, bo bmw jest bardzo zawodne.

Postanowiono więc wymienić auta. W PGE uznano, że najlepszy będzie - stosowany powszechnie w wielu spółkach - najem długoterminowy.

Pojawił się kłopot - nowemu szefostwu państwowej spółki zależało, by jeździć samochodami marki audi. Tymczasem Procedura Ogólna Zakupów Grupy Kapitałowej PGE nie pozwala na wskazanie w zamówieniu znaku towarowego żadnego producenta. Istniało więc ryzyko, że autami, które będą wozić prezesa i członków zarządu, będzie np. skoda lub bmw, a nie oczekiwane audi.

Jednemu z pracowników zajmujących się obsługą floty zlecono więc przygotowanie dokumentu sprowadzającego się do uzasadnienia, dlaczego wyjątkowo należy odstąpić od stosowania procedury obowiązującej w całej grupie kapitałowej. W dokumencie datowanym na 6 czerwca 2024 r. wskazano wprost: "wymagamy, aby przedmiotem najmu były samochody marki audi".

Pracownik PGE wywodzi też, że bmw, które dotychczas były używane, są bardzo zawodne, co przekłada się na "problemy z mobilnością" i wysokimi kosztami serwisowymi. Audi zaś - które były użytkowane w PGE w latach 2013-2017, kiedy w części tego okresu wiceprezesem był zresztą Dariusz Marzec - to zupełnie inna jakość. Niezawodne, dające gwarancję "pełnej mobilności użytkowników".

W dokumencie czytamy długi opis, w którym wychwalana jest marka audi i auta tego producenta - "lider w dziedzinie bezpieczeństwa", "komfort kierowcy, pasażerów", "niezawodność".

A co z konkurencyjnością postępowania?

"Wskazanie konkretnej marki i modelu samochodu w postępowaniu zakupowym, którego przedmiotem jest najem samochodów na 3 lata wraz z pełną obsługą w tym czasie, nie ograniczy konkurencyjności postępowania. Badanie konkurencyjności będzie odbywało się bowiem w zakresie porównania kosztów najmu i obsługi" - czytamy w dokumencie.

Widnieją pod nim dwa podpisy - jeden pracownika merytorycznego, drugi, Tomasza Wołujewicza.

Z mocą i na wypasie

Wartość zamówienia PGE oszacowało na 1,65 mln zł za wynajem pięciu aut. Gdy wybierano pojazdy, obowiązująca polityka zarządzania flotą pojazdów przewidywała, że wartość samochodu dla prezesa oraz wiceprezesów PGE może wynosić maksymalnie 390 tys. zł netto w wypadku aut spalinowych oraz 410 tys. zł, gdy wybór padnie na auto z napędem hybrydowym lub elektrycznym (polityka zakupowa nie różnicowała sposobu finansowania na zakup, najem lub leasing - a wskazywała po prostu na górny limit wartości pojazdu).

W zamówieniu dla prezesa przewidziano audi a8 60TFSI z 460-konnym silnikiem. Zdecydowano się na czołowe wyposażenie: z najdroższym zestawem nagłośnieniowym i elegancką skórzaną tapicerką.

Według wyceny oficjalnego salonu audi - cena tego modelu to 573 900 zł plus 167 550 zł za wyposażenie dodatkowe. Łącznie: 741 450 zł (brutto). Czyli 602 800 zł netto, a to o 200 tys. zł więcej niż dopuszczała polityka wewnętrzna PGE.

Politykę zmieniono. Od 7 stycznia 2025 r. wartość aut wykorzystywanych przez prezesów i wiceprezesów jest nieograniczona.

Model audi a8 wybrany dla prezesa
Model audi a8 wybrany dla prezesa© Materiały prasowe

Dla czterech wiceprezesów zarządu przewidziano auta skromniejsze - audi a6 (z drewnem jesionowym we wnętrzu, elegancką skórzaną tapicerką oraz najdroższym systemem nagłośnienia).

Według salonu audi pojazd w tej specyfikacji kosztuje 280 500 zł plus 121 300 zł za wyposażenie dodatkowe. Łącznie więc 401 800 zł.

Wyzwania i perspektywy

20 stycznia 2025 r. zadaliśmy PGE szereg pytań o wymianę aut oraz remont gabinetów.

23 stycznia kierownik biura prasowego PGE odpisał, że spółka pracuje nad odpowiedziami. Tego samego dnia spółka udzieliła pełnomocnictwa adwokat Agnieszce Chrzanowskiej do reprezentowania PGE w sprawach związanych z ochroną dóbr osobistych.

24 stycznia mecenas Chrzanowska wysłała w imieniu PGE pismo do prezesa WP oraz do redaktora naczelnego "list adwokacki". W liście wskazuje, że obawia się, że planowana przez nas publikacja może naruszyć dobra osobiste spółki oraz poszczególnych członków zarządu.

Prawniczka wyjaśnia też naszym szefom podstawy odpowiedzialnego dziennikarstwa, by skończyć stwierdzeniem, że "w przypadku bezprawnego naruszenia jego dóbr osobistych mój Mocodawca będzie dochodził swoich praw na drodze sądowej".

27 stycznia w portalu NowoczesnaFlota.pl ukazał się wywiad z Tomaszem Wołujewiczem zatytułowany "Flota PGE zawsze bezpieczna, sprawna i gotowa". W rozmowie dyrektor pionu wsparcia PGE wyjaśnia:

"Wymieniliśmy samochody obsługujące Zarząd spółki. Decyzja o wymianie tych pojazdów wynikała z ich wieku, przebiegów i awaryjności – 3 auta z rocznika 2017 i 2 z rocznika 2019 miały przebiegi około 200 tys. kilometrów i więcej. Były awaryjne i generowały wysokie koszty serwisowe. Zdarzały się usterki, które uniemożliwiały kontynuowanie jazdy, czego efektem były spóźnienia czy w ogóle brak obecności na ważnych, biznesowych spotkaniach, co jest absolutnie niedopuszczalne przy skali działalności firmy i jej strategicznego charakteru dla bezpieczeństwa energetycznego Polski".

Następnie zaś tłumaczy: "to nieustanne wyzwania, zmiany i pogoń za zmieniającymi się standardami i uwarunkowaniami rynku. Musimy np. na bieżąco śledzić dostępność i ceny nowych aut, które od czasu pandemii bardzo mocno wzrosły, żeby aktualizować zapisy naszej polityki flotowej w zakresie limitów cen nabycia samochodów. Ze względu na to, że jednym z kluczowych aspektów jest dla nas bezpieczeństwo użytkowników samochodów służbowych, nie chcemy w związku z limitami kwotowymi rezygnować z systemów bezpieczeństwa w nabywanych samochodach".

Spytaliśmy rzecznika PGE, ile razy przedstawiciele firmy nie dotarli na ważne spotkania biznesowe z powodu usterek samochodów. Nie otrzymaliśmy takich danych. Zamiast tego otrzymaliśmy listę usterek samochodów marki bmw. To m.in.: pompa wody, półosie napędowe, nastawnik wałka rozrządu wydechowego z kompletem uszczelniaczy i zaworem, ustawienie faz rozrządu, nastawnik vanos układu wydechowego, zasilanie chłodzenia turbosprężarki, podstawa filtra oleju, wyciek płynu chłodzącego, zawór sterujący układu chłodzenia, moduł świateł.

28 stycznia w części biznesowej na stronie internetowej Super Expressu ukazał się wywiad z Tomaszem Wołujewiczem zatytułowany "Siedziba PGE przy Mysiej - wyzwania i perspektywy zmiany lokalizacji".

Wołujewicz wskazuje w nim: "W zeszłym roku byliśmy zmuszeni przeprowadzić doraźny remont w strefie zarządu spółki na drugim piętrze budynku. Głównym celem było podniesienie bezpieczeństwa PGE ze szczególnym uwzględnieniem zapobiegania ryzyka kradzieży poufnych informacji. Biorąc pod uwagę strategiczne znaczenie naszej spółki (zarządzamy krytyczną infrastrukturą energetyczną w całej Polsce) niezbędne jest zapewnienie najwyższego poziomu ochrony danych, a to wiązało się z koniecznością montażu zaawansowanych systemów bezpieczeństwa".

I dalej: "Z punktu widzenia budowania dobrego wizerunku firmy, standard wyposażenia i aranżacji gabinetów i sal konferencyjnych, w których przyjmowani są goście, musi być na odpowiednim poziomie, bo wpływa to na postrzeganie firmy, ale oczywiście nie ma tu miejsca na ekstrawagancję i zbędne koszty".

29 stycznia PGE odpisała na nasze pytania. Większość wypowiedzi pokrywała się ze słowami Tomasz Wołujewicza z wywiadów.

Spółka wysłała nam też zdjęcia pomieszczeń - przed i po remoncie (pokazujemy je w tekście poniżej).

  • Jedno z pomieszczeń, które nie zostało wyremontowane
  • Kolejny niewyremontowany pokój
  • A to już wyremontowany, ale inny pokój zarządu PGE
  • I kolejne wyremontowane pomieszczenie zarządu
[1/4] Jedno z pomieszczeń, które nie zostało wyremontowaneŹródło zdjęć: © PGE

Tyle że, jak ustaliliśmy, a biuro prasowe spółki to przyznało, pokazano zupełnie różne pomieszczenia. Te po remoncie to faktycznie strefa zarządu PGE. A te przed – to nadal niewyremontowane pomieszczenia, w których muszą pracować szeregowi pracownicy spółki.

Co do samochodów - cena aut spółce nie jest znana, bo zawarto umowę najmu długoterminowego. Jednocześnie nie dostaliśmy odpowiedzi na pytanie o koszt umowy najmu długoterminowego. Nie dowiedzieliśmy się też, czy prezes i wiceprezesi mogą korzystać z pojazdów w celach prywatnych ("Zasady korzystania Członków Zarządu PGE S.A. z samochodów służbowych określają wewnętrzne procedury Spółki oraz indywidualne zapisy w kontraktach menedżerskich" - wskazano).

Jednocześnie PGE zapewnia, że "cena rynkowa samochodu o zbliżonych parametrach do tego typu pojazdu jest mniejsza o kilkaset tysięcy" od tej, którą podaliśmy. Przy czym spółka nie określiła, jakie samochody "o zbliżonych parametrach" ma na myśli i w jakim wyposażeniu.

Paweł Figurski i Patryk Słowik, dziennikarze Wirtualnej Polski

Napisz do autorów: Pawel.Figurski@grupawp.pl, Patryk.Slowik@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP magazyn

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (610)