Zatrzymano dwóch dyżurnych ruchu
W związku z sobotnią katastrofą kolejową pod Szczekocinami zatrzymano dwóch dyżurnych ruchu - podała prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Prokuratura nie precyzuje, o kogo dokładnie chodzi i czy pracowali oni na tym samym posterunku kolejowym czy też dwóch różnych. Jeden z dyżurnych ruchu w ciężkim stanie trafił do szpitala psychiatrycznego. Mężczyzna prawdopodobnie próbował fałszować dokumentację kolejową - nieoficjalnie dowiedziała się TVN24.
05.03.2012 | aktual.: 05.03.2012 13:05
Dwóch dyżurnych ruchu zatrzymano do dyspozycji prokuratury w związku z sobotnią katastrofą kolejową pod Szczekocinami, w której zginęło 16 osób. Na razie zatrzymanym nie przedstawiono żadnych zarzutów - podała prowadząca śledztwo częstochowska prokuratura okręgowa.
- Zatrzymani to dyżurni ruchu posterunków kolejowych, które odpowiadały za ruch pociągów na tej trasie. Osoby te są zatrzymane do dyspozycji prokuratora - powiedział prokurator Tomasz Ozimek.
Nie sprecyzował, o które posterunki kolejowe chodzi. Tragedia wydarzyła się na odcinku szlaku kolejowego Starzyny-Sprowa. Minister transportu Sławomir Nowak mówił podczas niedzielnej konferencji prasowej, że linia ta jest zmodernizowana, a dopuszczalna prędkość wynosi tam 120 km/h.
Prokurator wczesnym popołudniem przekazał, że zidentyfikowano już piętnaście z szesnastu odnalezionych ofiar katastrofy. Wśród nich są m.in. Rosjanka i obywatelka Stanów Zjednoczonych. Wiadomo też na pewno, że w wypadku zginął maszynista jednego z pociągów i pomocnik maszynisty, jadący pociągiem Intercity.
- Wśród zidentyfikowanych dotychczas osób nie ma drugiego maszynisty - powiedział Ozimek. Nadal do zidentyfikowania pozostało jedno ciało; nie można wykluczyć, że to drugi maszynista, jednak nie można wykluczyć też innych wersji - zastrzegł śledczy.
Prokurator nie chciał na razie odnieść się do medialnych informacji o okolicznościach zatrzymania obu dyżurnych - do czasu planowanej na godz. 14.30 konferencji prasowej w siedzibie częstochowskiej prokuratury.
W obu pociągach jechało siedem osób obsługi. W pociągu Przewozów Regionalnych trzech: maszynista, kierownik składu i konduktor, w Intercity - maszynista, pomocnik maszynisty, kierownik składu i konduktor. Ciągle nie zostały zidentyfikowane zwłoki dwóch ofiar. Niewykluczone, że wśród nich jest właśnie drugi maszynista.
Prokurator Ozimek poinformował też, że w poniedziałek na miejscu rozpoczęły się oględziny miejsca katastrofy z udziałem biegłych ds. ruchu kolejowego. W Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach trwają sekcje zwłok.
W ocenie strażaków akcja przeszukiwania miejsca katastrofy powinna zakończyć się w poniedziałek wczesnym popołudniem. Aneta Gołębiowska ze śląskiej straży pożarnej powiedziała PAP, że na miejscu jest obecnie około 20 strażaków, rano ściągnięto strażaków z psem wyspecjalizowanym w poszukiwaniu zwłok.
W sobotę wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch.- Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa. Oba składy miały razem 11 wagonów. Zginęło 16 osób, a 57 zostało rannych.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo pod kątem sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym w wielkich rozmiarach - ze skutkiem śmiertelnym. Zarzut ten w kodeksie karnym zagrożony jest karą od 2 do 12 lat więzienia. Prokuratura zakłada dwie główne wersje śledcze - błąd ludzki lub awarię techniczną. W niedzielę śledczy podawali, że obie są równoprawne i weryfikowane.