Żart o pieczonym kocie przyczyną katastrofy lotniczej?
Żarty na temat grillowanego kota mogły przyczynić się to katastrofy lotniczej, jaka miała miejsce w sobotę nad rzeką Hudson w Nowym Jorku – pisze „Times”.
20.08.2009 | aktual.: 20.08.2009 16:46
Gdyby nie rozmowa telefoniczna pomiędzy kontrolerem ruchu lotniczego z New Jersey i jego znajomą, do katastrofy śmigłowca turystycznego i małego prywatnego samolotu mogłoby prawdopodobnie nie dojść - to wstępne wyniki dochodzenia w sprawie katastrofy nad Hudson.
- Mamy trochę gazu do grilla? – mówił kontroler portu lotniczego Teterboro. – Upieczmy sobie kota – kontynuował.
Rozmowa ta zaczęła się kilkanaście minut przed tym, jak samolot piper wystartował. Potem kontroler odebrał sygnał gotowości startu od pilota i przekazał mu częstotliwość radiową, na której pilot miał skontaktować się z kontrolerem portu w Newark. Następnie oddzwonił do znajomej i kontynuował rozmowę o pieczonym kocie.
- Hej Teterboro, tu Newark. Możesz przełączyć mi tego faceta? Proszę, puść go na linię 220, bo jest za duży ruch na łączach – usłyszał pracownik z Teterboro.
- Powtórz, Newark – odpowiedział.
- Czy możesz przełączyć mi pipera? – odparła kontroler z Newark.
- Mam go wciąż na oku.
- Ale ja go nie słyszę, więc…
Wtedy pracownik Teterboro spróbował połączyć się z piperem, ale pozostał bez odpowiedzi. – Stracił zasięg. Próbuj go łapać – przekazał do Newark i powtórzył kobiecie przez telefon, że stracił kontakt z pilotem, po czym dodał: cholera, muszę to wyjaśnić! Następnie się rozłączył.
Według śledczych sekundę później piper zderzył się już z turystycznym śmigłowcem.
Kontrolerzy ruchu powietrznego zgodnie z prawem nie mogą prowadzić prywatnych rozmów telefonicznych w pracy.
W sobotnim wypadku nad Hudson zginęło 9 osób: 3-osobowa rodzina z Pensylwanii, która była w samolocie oraz pięciu Włochów i pilot lecący śmigłowcem.