Załamały się rozmowy koalicyjne na Ukrainie
Rozmowy o utworzeniu w nowym parlamencie
Ukrainy "pomarańczowej koalicji", prowadzone przez blok Julii
Tymoszenko, proprezydencką Naszą Ukrainę i socjalistów, załamały
się - poinformowała rzeczniczka Naszej Ukrainy.
10.06.2006 15:00
Rzeczniczka Tetiana Mokridi powiedziała, że negocjacje dotyczące wspólnego programu i obsady stanowisk zarówno w parlamencie jak i w rządzie załamały się z powodu nieustępliwości socjalistów, którzy chcieli, aby stanowisko przewodniczącego parlamentu przypadło ich liderowi Ołeksandrowi Morozowi.
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko niechętnie patrzy także na przyznanie swej dawnej sojuszniczce, Julii Tymoszenko, stanowiska premiera. Tymoszenko stała na czele ukraińskiego rządu w ubiegłym roku, ale musiała opuścić to stanowisko w atmosferze skandalu i wzajemnych oskarżeń o korupcję z najbliższym otoczeniem Juszczenki.
Nasza Ukraina, która w marcowych wyborach parlamentarnych znalazła się na trzecim miejscu, chce, aby stanowiska zostały przyznane odpowiednio do rezultatów wyborczych - powiedziała Mokridi. Ponieważ - zdaniem ekspertów - Nasza Ukraina godzi się już na Tymoszenko na stanowisku premiera, to chciałaby, aby jej przedstawiciel został szefem parlamentu.
W wyborach zwyciężyła opozycyjna, prorosyjska Partia Regionów Ukrainy byłego premiera Wiktora Janukowycza, zdobywając najwięcej - 186 mandatów, co nie daje jej jednak możliwości samodzielnego utworzenia rządu; w parlamencie zasiada 450 deputowanych.
Za Partią Regionów uplasował się blok Tymoszenko, dalej Nasza Ukraina i socjaliści. Te trzy partie miały do 27 czerwca utworzyć koalicję rządową.
To jest logiczny koniec - powiedziała rzeczniczka Partii Regionów, Hanna Herman i wyraziła nadzieję na utworzenie "szerszej koalicji" i znalezienie wspólnego języka przez jej partię i siły proprezydenckie.
Socjalista Mykoła Rudkowski powiedział, że jest "zaskoczony" załamaniem się rozmów sojuszników z czasów "pomarańczowej rewolucji" 2004 roku. Robiliśmy, co w naszej mocy, aby doprowadzić do utworzenia "pomarańczowej koalicji". Potrzebowaliśmy jeszcze uzgodnić tylko kilka kluczowych stanowisk - powiedział Rudkowski.