PolskaZadał koledze 70 ran nożem - posiedzi 25 lat

Zadał koledze 70 ran nożem - posiedzi 25 lat

Sąd Okręgowy w Koninie skazał na 25 lat więzienia 19-latka, który podczas bójki zadał swojemu 18-letniemu koledze ponad 70 ran nożem kuchennym.

21.04.2008 | aktual.: 21.04.2008 13:19

Do tragedii doszło 27 grudnia 2006 r., nad rzeką Pową, na peryferiach Konina. Tomasz M. i Robert R. wybrali się tam, aby pić alkohol. W pewnym momencie doszło między nimi do sprzeczki.

Oskarżony zeznał, że Tomasz M. upił się - bo z racji przegranego zakładu musiał wypić blisko pół litra wódki - i zaczął mu ubliżać. Wtedy on - zupełnie trzeźwy - zaatakował go nożem i szpikulcem o podwójnym ostrzu. Sąd uznał, że zeznania oskarżonego są zupełnie niewiarygodne.

Robert R., działając ze szczególnym okrucieństwem, zadał swojemu koledze 68 ran kłutych głowy, tułowia i kończyn, a następnie wrzucił go do wody - mówiła w uzasadnieniu wyroku przewodnicząca składu sędziowskiego, Agata Wilczewska. Jak podkreśliła, oskarżony miał już wcześniej zamiar zabójstwa. Świadczy o tym ilość zadanych ciosów, które nie mogły być jego obroną przed kompletnie pijanym kolegą, oraz świadome zachowania po dokonaniu zbrodni, m.in. zacieranie śladów i składanie fałszywych zeznań.

Według prokuratury, bezpośrednią przyczyną zgonu szesnastolatka było utonięcie, a nie zadane ciosy.

Przeprowadzone przez psychologa badania Roberta R. wykazały u niego skłonności do agresji i uszkodzenie systemu nerwowego, prawdopodobnie w wyniku zażywania sterydów. Oskarżony w trakcie dokonania zbrodni był w pełni poczytalny - podkreśliła Wilczewska.

Sąd - jak powiedziała - nie znalazł, poza młodym wiekiem, żadnych okoliczności łagodzących. Roberta R. obciąża brutalność działania i chęć udręczenia kolegi, z którym przyjaźnił się od wielu lat i dla którego był wręcz wzorem do naśladowania. Podkreśliła, że sąd nie mógł wymierzyć oskarżonemu kary dożywotniego więzienia, ponieważ w chwili zbrodni nie miał on 18 lat. Dla Roberta R. nie było żadnej innej kary. Ta kara jest karą sprawiedliwą - mówiła sędzia Wilczewska.

Rodzice Tomasza M. powiedzieli po ogłoszeniu wyroku, że nie będą składać apelacji. Przed ogłoszeniem wyroku mówili dziennikarzom o wielkiej przyjaźni syna z Robertem R. Nie wierzymy, że on mógł to zrobić sam. Musiał mu ktoś pomagać, ale tego prokuratura nie ustaliła - ubolewali. Rodzina Roberta R. współczuła rodzicom zabitego chłopca. Nie potrafimy zrozumieć, jak mogło dojść do takiej tragedii - mówiła płacząc jedna z kobiet.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)