Wydał biografię Kaczyńskiego. Teraz prezes PiS chce, żeby został prezydentem Poznania
PiS w Poznaniu od lat miał pod górkę. Tadeusz Zysk przekonuje nas, że teraz karta się odwróci. Chociaż jest bezpartyjny, jego udana kariera w biznesie i dobre rekomendacje lokalnych struktur sprawiły, że Jarosław Kaczyński zdecydował się dać mu szansę.
Tadeusz Zysk to oficjalny kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Poznania.
Patryk Osowski (Wirtualna Polska): Jak zrobić, żeby Jarosław Kaczyński wystawił kogoś jako kandydata na prezydenta tak dużego i ważnego miasta?
Tadeusz Zysk: Przede wszystkim, jak to było w moim przypadku, należy udowodnić profesjonalizm i kompetencje do pełnienia funkcji prezydenta miasta. Ja od 40 lat przygotowuję się do tej funkcji. Moja droga do zdobycia zaufania wiodła przez rozwój naukowy, jako pracownika akademickiego UAM, a następnie PAN. W późniejszym okresie zacząłem zdobywać doświadczenie zawodowe, budując firmy.
Od 25 lat z sukcesami zarządzam jednym z największych i najprężniej działających wydawnictw w Polsce - Zysk i S-ka Wydawnictwo. To my wprowadziliśmy na rynek kilka tysięcy tytułów, wśród nich takich autorów jak Tolkien, Martin, Fukuyama, Bloom, Scruton, Cherezińska, Grzegorczyk czy Kalicińska.
Wspiera pana PiS, ale przecież nie jest pan w partii.
Prezes Kaczyński zna mnie trochę z czasów pracy nad książką (autobiografią Jarosława Kaczyńskiego pt. "Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC"). Takie zadanie to zawsze trudna współpraca, w czasie której pojawia się wiele problemów. Gdy pracuje się nad książką i współpracuje z autorem, często nawiązuje się pewna nić wzajemnego zaufania i sympatii.
Stanowisko wydawcy różni się często od stanowiska autora, ponieważ wydawca prezentuje oczekiwania czytelnika. Z drugiej strony, zawsze dochodziliśmy do porozumienia i kompromisu. Jarosław Kaczyński chyba poznał mnie jako osobę rzetelną i solidną. W biznesie te cechy są niezbędne, by osiągnąć sukces. Jeśli chce się być dobrym gospodarzem, jest chyba podobnie.
Kiedy prezes PiS poinformował pana o swojej decyzji?
Jako pierwszy zaproponował mi to szef lokalnych struktur. Teraz on sam przyznaje, że zareagowałem wtedy śmiechem. Mówię w pełni szczerze, że kompletnie nie spodziewałem się takiej propozycji. Potem pojawiły się te same propozycje od innych osób.
Rozmowy na ten temat trwały rok. Dla mnie najważniejsze było, że w tym czasie przychodziło do mnie wiele osób o najróżniejszych poglądach, od lewa do prawa, i wyrażały chęć współpracy. To było bardzo motywujące, bo właśnie takie mam doświadczenia. Prowadzę duże wydawnictwo, gdzie zawsze ścierały się różne środowiska. Nigdy nie było z tym żadnych problemów ani konfliktów ideologicznych.
Myśli pan, że w polityce też da się to jakoś pogodzić?
Problem dużych miast jest taki, że prezydenci chcą, by wszystko było po ich myśli. A powinni zrozumieć, że dobry prezydent miasta musi być trochę jak prezydent kraju. Reprezentować wszystkich, a nie tylko tych, z którymi jest mu najbardziej po drodze. Powinien starać się zrealizować nadzieje większości, a przede wszystkim nikogo nie wykluczać.
Zawsze byłem i jestem bezpartyjny. Rozumiem, że w polityce są pewne interesy, ale nigdy nie pozwoliłem sobie, żeby się w nie wplątywać i by zacierały mi pole widzenia.
Powiedzmy sobie szczerze, że Poznań to od dłuższego czasu bastion Platformy Obywatelskiej. Wygrana kandydata PiS jest tu w ogóle możliwa?
Niedawno były robione badania. Okazało się, że PiS ma poparcie około 28 proc. mieszkańców, a Platforma ponad 30 proc. Niby dalej są na czele, ale to dla nich bardzo słaby wynik. Pamiętam, jak jeszcze niedawno mieli ponad 50 proc.
Co więcej, w Poznaniu często padają dość niespodziewane wyniki. Przypomnijmy, że w ostatnich wyborach najwięcej głosów zdobyła pani Joanna Schmidt (Nowoczesna). Osoba wcześniej bardzo mało znana, która teraz okazała się jednak dość słabym politykiem.
Podobnie było w wyborach prezydenckich. W pierwszej turze zdecydowanym liderem był urzędujący Ryszard Grobelny. W drugiej turze nagle aż dwukrotnie wyższy wynik od niego zdobył Jacek Jaśkowiak.
Największe błędy prezydenta Jaśkowiaka to…? Co w Poznaniu trzeba natychmiast zmienić?
O tym będę mówił w kampanii wyborczej. Mam konkretne pomysły na rozwój Poznania i przedstawię je w późniejszym czasie. Teraz mogę powiedzieć, że prezydenta Jaśkowiaka niech ocenią wyborcy. Ja wolałbym się skupić na własnych pomysłach i spostrzeżeniach.
Więc czego przede wszystkim brakuje dziś Poznaniowi?
Dawnej dumy. Żeby ją odbudować, niezbędna jest budowa Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Druga paląca kwestia to komunikacja. Poznaniacy odnoszą indywidualnie ogromne sukcesy. Działają tu największe firmy i wielu poważnych biznesmenów. Brakuje jednak odpowiedniej współpracy między różnymi ośrodkami. To nie do pomyślenia, że w Jarocinie stawiają już mieszkania komunalne z programu Mieszkanie+, a Poznań ciągle marudzi i stoi w miejscu.
Kłody pod nogi dla rozwoju Poznania rzucają też w chwili obecnej wszystkie spory ideologiczne. Tak było przecież w przypadku organizacji poznańskiej Malty. Wiele fajnych imprez zostało zlikwidowanych. To niedopuszczalne.
Poznań musi łączyć i ciągnąć całą Wielkopolskę, a co się dzieje w tej chwili? Wielkopolska zwiększa swoją populację, a Poznań zmniejsza. To nie jest normalne, że tak duże miasto nie jest liderem, który ciągnie region do przodu. Spójrzmy na Warszawę czy Kraków.
Dlatego wydaje mi się, że problemem prezydenta Jaśkowiaka nie jest teraz to, jaką partię reprezentuje, tylko fakt, że nie do końca udaje mu się spełnianie roli dobrego gospodarza. Dziś, kiedy słyszy się o Poznaniu, to raczej w kontekście jakiejś manifestacji lub protestu. To nie służy dobrze miastu i trzeba ten trend odwrócić.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl