PolitykaWybory parlamentarne 2019. Rozgardiasz w Sejmie. Wiemy, kto za tym stoi

Wybory parlamentarne 2019. Rozgardiasz w Sejmie. Wiemy, kto za tym stoi

Nie ustaje zamieszanie wokół decyzji o skróceniu ostatniego posiedzenia Sejmu. Ryszard Terlecki rozwiał wątpliwości w sprawie tego, kto złożył do Prezydium Sejmu wniosek w tej sprawie. - To byłem ja - przyznał.

Wybory parlamentarne 2019. Rozgardiasz w Sejmie. Wiemy, kto za tym stoi
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Natalia Durman

Ostatnie posiedzenie Sejmu zostanie przerwane. Pierwotnie miało się odbyć w tym tygodniu, jednak posłowie zasiądą jeszcze raz w ławach sejmowych 15 i 16 października.

Opozycja twierdzi, że w ten sposób PiS chce uniemożliwić przegłosowanie wniosku o dymisję ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przed wyborami. Politycy partii rządzącej odpierają zarzuty.

- To nie jest przerwanie posiedzenia, tylko skrócenie do jednego dnia i przeniesienie reszty punktów programu na okres już bezpośrednio po wyborach, żeby umożliwić posłom prowadzenie kampanii, która jest krótka i musi być intensywna. Wniosek jest na piśmie złożony do Prezydium Sejmu. Ja w imieniu klubu parlamentarnego PiS go podpisałem. Nie ma uzasadnienia. Uzasadnienie było ustne na Prezydium Sejmu. Mamy krótką kampanię, a demokracja wymaga, żeby posłowie mogli przedstawić swoje dokonania i programy swoich partii - tłumaczył w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie wicemarszałek Ryszard Terlecki.

- Żadnych nowych decyzji nie będziemy podejmować - zapewnił. Jego słowa przytacza 300polityka.pl.

Wcześniej rzeczniczka PiS Anita Czerwińska nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie o to, kto podpisał wniosek ws. przerwania posiedzenia Sejmu. - Nie wiem, nie mam takiej wiedzy. Proszę się zwrócić z tym pytaniem do pani marszałek - mówiła.

Rzeczniczka PiS prosiła, by "nie doszukiwać się niczego nadzwyczajnego" w decyzji partii. Przekonywała również, że działanie jej ugrupowania jest w pełni legalne i nie łamie standardów demokratycznych.

Rzecznik rządu dla WP o sytuacji w Sejmie

W podobnym tonie wypowiadał się w programie "Tłit" rzecznik rządu Piotr Müller. - Nie rozumiem zdziwienia. Zgodnie z Konstytucją kadencja Sejmu trwa do czasu, kiedy odbywa się nowe posiedzenie Sejmu. Nie ma sytuacji, że po wyborach mandat poselski posłów starej kadencji wygasa - tłumaczył.

Pytany, czy PiS boi się, że może przegrać wybory, odparł: "Absurdalna teza. Porządek obrad jest taki, jaki jest, i on się nie zmieni. Mamy okres wyborczy. Emocje sejmowe buzują w sposób niepotrzebny. Dajmy im ochłonąć".

Nie wykluczył przy tym, że posiedzenie Sejmu po wyborach w ogóle się nie odbędzie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (306)