PolitykaWojciech Kolarski dla "Do Rzeczy": Czas na politykę historyczną

Wojciech Kolarski dla "Do Rzeczy": Czas na politykę historyczną

"Reakcja opinii publicznej na słowa Grossa pokazuje, że jest pewna granica absurdu, nienawiści do Polski, na którą Polacy się nie godzą" - powiedział Wojciech Kolarski, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy w rozmowie z Wojciechem Wybranowskim z "Do Rzeczy".

Wojciech Kolarski dla "Do Rzeczy": Czas na politykę historyczną
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

09.10.2015 16:08

Wojciech Wybranowski:Od sierpnia odpowiada pan w Kancelarii Prezydenta za politykę historyczną i kulturę. Co już udało się zrobić?

Wojciech Kolarski: Kilkanaście spotkań roboczych z przedstawicielami różnych środowisk pozwoliło ustalić na pierwszą połowę października debatę szefów instytucji publicznych, które w swojej misji mają zapisane prowadzenie polityki historycznej. Kancelaria Prezydenta to doskonałe miejsce, by pomóc im skoordynować działania związane z polityką historyczną państwa polskiego. Będzie to oczywiście pierwsze z całego cyklu spotkań. Myślę, że wszyscy zauważą, jaką korzyść niesie możliwość takiej wymiany informacji: co i która instytucja organizuje. Naszym celem będzie zorganizowanie współpracy przy konkretnych przedsięwzięciach i uzyskanie efektu synergii. Chciałbym, by te spotkania w perspektywie kilku najbliższych miesięcy doprowadziły do wypracowania strategii prowadzenia polityki historycznej na najbliższe lata.

Mam wrażenie, że dotąd ta kwestia była przez władze państwa zaniedbywana. Powstania śląskie, powstanie wielkopolskie, Czerwiec ’56 są obchodzone raczej lokalnie, społecznie, jeśli pojawia się przedstawiciel państwa, to pośledniej rangi.

- Nie mam tak pesymistycznego obrazu. Myślę, że wskazana tu rocznica powstania wielkopolskiego jest właśnie przykładem oddolnego ruchu i fenomenu powrotu do historii i jej wspólnego przeżywania. Jest więcej takich przykładów, gdy młodzi ludzie angażują się w organizacje lokalnych rocznic. Bardzo dobrze, że się tak dzieje, bo to od ich aktywności zależy obecność lokalnych wydarzeń z naszej przeszłości w tej ogólnopolskiej, narodowej pamięci historycznej. Proszę spojrzeć choćby na obchody rocznic powstania warszawskiego. Przez wiele lat rocznicowe uroczystości powstańcze płynęły taką „podziemną rzeką”, przeżywaną po cichu, głównie w Warszawie. A dziś? Dzisiaj są już wręcz wydarzeniem formacyjnym, i to dla wielu pokoleń Polaków. Powstanie warszawskie przestało być tylko wspomnieniem tego, co kiedyś zdarzyło się w historii Polski, a stało się wspólnie przeżywaną radością z posiadania wolnej Polski.

A jak pan prezydent Andrzej Duda zamierza obchodzić Święto Niepodległości? W ostatnich latach 11 listopada stał się dniem, który politycznie dzielił.

- Nie mogę się zgodzić z taką oceną. Uważam, że 11 listopada jest świętem, które jest obchodzone na różne sposoby, bo odwołuje się do różnych wrażliwości, różnych tradycji, i nie czyniłbym z tego problemu. Różne marsze to nie jest zły zwyczaj, bo pokazuje, że choć wywodzimy się z różnych kręgów, to łączy nas 11 listopada, łączy nas sprawa polskiej niepodległości. Mam wrażenie, że 11 listopada mamy do czynienia z przebudzeniem obywatelskiej, oddolnej inicjatywy przeżywania tego święta. Śpiewanie w miejscach publicznych piosenek legionowych, patriotycznych jest tego dowodem. A co do udziału pana prezydenta w uroczystościach 11 listopada – mogę tylko powiedzieć, że właśnie zaczynają się przygotowania obchodów, które będą oddawać istotę prezydentury Andrzeja Dudy – odbudowę wspólnoty.

Polskie władze powinny reagować na opowieści Jana Tomasza Grossa oskarżające Polaków o współudział w zagładzie Żydów?

- Każdy ma prawo do swobody wypowiedzi i może pisać dyrdymały czy wierutne bzdury. Każdy też ma prawo wyrażać w ten sposób swoje oburzenie, rolą obywateli jest, by je artykułować, gdy dochodzi do złamania pewnych ogólnie przyjętych norm. W świecie anglosaskim w takich sprawach świetnie sprawdza się bojkot konsumencki. Instytucje państwa powinny zaś dysponować informacjami oraz historycznymi danymi, które w takiej sytuacji mogą zostać przedstawione na dowód kłamstwa. Organy państwa też mogą się oczywiście w taką dyskusję włączyć, krytykować autora, ale trzeba pamiętać, że w ten sposób czynią mu również reklamę.
Nie wiem, czy Jan Tomasz Gross jest wart takiej darmowej reklamy. Natomiast reakcja opinii publicznej jest bardzo krzepiąca. Pokazuje, że jest pewna granica absurdu, nienawiści do Polski, powielania nieprawdziwych obraźliwych dla naszego kraju wypowiedzi, z której przekroczeniem Polacy się nie godzą.

A co z deklarowanym w kampanii wyborczej przez prezydenta Dudę programem wsparcia dla polskiej kultury?

- Prezydent został nawet pochwalony przez pana Bogusława Kaczyńskiego za to, że w orędziu podkreślił znaczenie kultury narodowej. Jednak proszę też pamiętać, że Kancelaria Prezydenta nie jest Ministerstwem Kultury. To resort kultury odpowiada za programy finansujące poszczególne przedsięwzięcia kulturalne, współpracę ze środowiskami artystycznymi. Rolą prezydenta jest pomoc i współpraca w wypracowaniu takiego programu, takiego modelu działania, w którym ministerstwo będzie mogło udzielić realnego wsparcia twórcom kultury. Prezydent będzie chciał wspierać ten rodzaj kultury, która ma szczególne znaczenie dla całej zbiorowości. Na pewno będzie patronował ważnym przedsięwzięciom w wymiarze kultury, ale takim, które mają znaczenie dla wszystkich Polaków. Mogę podać przykład „Narodowego czytania”. Akcja, która została wymyślona w poprzedniej kancelarii, została przejęta przez nową ekipę, pan prezydent postanowił o jej kontynuowaniu dlatego, że wspiera literaturę, promuje czytelnictwo, a zarazem pokazuje, jak
ważna jest polska twórczość literacka.

Andrzej Duda powiedział niedawno, że polska kultura wymaga mecenatu ze strony państwa, będzie miała swojego patrona w prezydencie RP. Jak wygląda dziś współpraca prezydenta ze środowiskami kulturalnymi, artystycznymi?

- Istnieje bardzo duże zainteresowanie, takie oczekiwanie na możliwość przedstawienia się, pokazania dorobku środowiska i zaproponowania współpracy. Nie ma oczywiście kolejki twórców, którzy przychodzą, by prosić o pomoc, o znalezienie odpowiednich środków finansowych, bo też nie jest to właściwe do tego miejsce. Natomiast często rozmawiam z osobami, które chcą pokazać, że ich twórczość może być widziana w kategoriach prezydenckiego celu, czyli odbudowy wspólnoty.

Nowy numer "Do Rzeczy" od poniedziałku w kioskach

Źródło artykułu:Do Rzeczy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (60)