Co ciekawe, głównym źródłem owych infekcji nie były załączniki do wiadomości e-mail ( jeszcze do niedawna, to głównie w nich ukrywały się wirusy i robaki ) - z raportu wynika, że do ok. 30% przypadków zainfekowania komputera doszło podczas przeglądania stron WWW. Dla porówniania - "złośliwe" oprogramowania ukryte w załącznikach było odpowiedzialne za niewiele ponad 20% infekcji.
"Dość powszechne - aczkolwiek zdecydowanie błędne - jest wciąż przeświadczenie, że to wiadomości e-mail są głównym zagrożeniem bezpieczeństwa. Nasze badania pokazały, że jest inaczej - głównym źródłem zagrożenia są strony WWW, odwiedzane przez pracowników" - komentuje Per Andersen z IDC. Zdaniem Andersona, rozwiązaniem tego problemu może być wdrożenie w firmie rygorystycznych zasad korzystania z Internetu.