Więzień: CBA wykorzystało mnie do przekazania informacji
Więzień, z którym rozmawiał dziennikarz programu "Teraz My" TVN, twierdzi, że został wykorzystany przez CBA do przekazania posłance Samoobrony spreparowanych informacji. Według CBA, to absurd. Sprawa wiąże się z tzw. aferą gruntową w Ministerstwie Rolnictwa.
29.01.2008 | aktual.: 29.01.2008 00:51
W efekcie operacji CBA w sprawie podejrzenia korupcji w resorcie rolnictwa aresztowano, na początku lipca 2007, dwie osoby - Piotra R. i Andrzeja K. Mieli oni powoływać się na wpływy w Ministerstwie Rolnictwa, pozwalające załatwić im - za łapówkę - odrolnienie działki koło Mrągowa.
W związku z całą sprawą szef Samoobrony Andrzej Lepper został 9 lipca 2007 r. odwołany ze stanowiska wicepremiera i ministra rolnictwa.
W wyemitowanym w poniedziałek wieczorem w "Teraz my" materiale podano, że Piotr R. - będąc już w areszcie - chciał się skontaktować z Lepperem. Nie pamiętał jednak jego numeru telefonu, ale pamiętał numer jednej z posłanek Samoobrony. O przekazanie jej informacji Piotr R. miał poprosić jednego z więźniów zakładu przy Rakowieckiej, którego TVN nazwała "Adamem".
Zapisał mi na kartce numer telefonu i żeby ta posłanka ostrzegła dokładnie Andrzeja Leppera o całej sprawie. O tym, że "chcą żebym zaj..ał Leppera". To powiedział Piotr R. "Zrób wszystko żeby mnie stąd wyciągnąć a ja dalej będę wiedział, co z tą sprawą zrobić" - powiedział TVN "Adam".
Według TVN, Piotr R. miał obiecać "Adamowi" za przekazanie tej informacji wynagrodzenie. Zaoferował mi garnitur, buty, koszulę, spinki srebrne. "I dostaniesz za to prezent wartości prawie 4 tys. zł" - mówił więzień.
"Adam" - jak podała TVN - zdecydował się zawiadomić CBA o prośbie Piotra R. Dzień później z aresztu miał dzwonić do centrali biura. Według więźnia, przyjechali do niego agenci CBA.
Dwóch agentów CBA miało - jak relacjonował dziennikarz TVN - zaproponować "Adamowi" współpracę. Ich warunkiem miało być dodanie przez niego do informacji Piotra R. jednego zdania: Pomóż mi, a będziesz coś z tego miała. Na pewno o tobie nie zapomnę.
Za przysługę oddaną CBA więzień - według relacji TVN - dostał pieniądze, mógł też zatrzymać drogi garnitur. Więzień mówił, że funkcjonariusze CBA przywieźli mu "na Rakowiecką 5 tys. zł. i w miarę szybkiego toku sprawy mieli mu pomóc otrzymać warunkowe przedterminowe zwolnienie".
Po spotkaniu z agentami "Adam" miał zadzwonić do ówczesnej posłanki Samoobrony Elżbiety Wiśniowskiej.
Wiśniowska powiedziała TVN, że w połowie lipca miałam prawdopodobnie dwa telefony od tajemniczej osoby, która powoływała się na pana Piotra R., mówiąc, że chcą się dostać do pana przewodniczącego Leppera i że Wiśniowska coś z tego będzie miała.
TVN podała, że "Adam" twierdzi, iż po telefonie do posłanki jeszcze dwa razy spotykał się z agentami CBA. W październiku 2007 r. miał usłyszeć, że to już koniec jego roli w sprawie afery gruntowej.
"Adam" - według TVN - stał się kolejnym świadkiem w śledztwie w sprawie afery gruntowej i przesłuchiwany przez prokuratora w sierpniu powiedział o pieniądzach otrzymanych od CBA i obietnicy przedterminowego zwolnienia.
Więzień "Adam" przekazał dziennikarzom TVN numer telefonu - jak mówił - agenta, z którym się spotykał. Dziennikarz TVN rozmawiał z jednym z agentów CBA prowadzących śledztwo w sprawie afery gruntowej. Pytany o prowokację w areszcie przy Rakowieckiej rozmówca odpowiedział: Oczywiście na to pytanie panu nie odpowiem, odsyłam pana do rzecznika CBA.
Dziennikarz TVN zwrócił się do CBA z pytaniami, czy rzeczywiście wykorzystywano więźnia, czy płacono mu za przekazanie spreparowanych informacji.
W odpowiedzi, jaką otrzymał od Piotra Kaczorka z CBA napisano, że informacje zawarte w jego pytaniach są "absurdalne i mają charakter insynuacji".
"Centralne Biuro Antykorupcyjne nie płaci nikomu za przekazywanie fałszywych informacji. O przedterminowym zwolnieniu nie decydują funkcjonariusze CBA lecz prokuratura i sąd. Także sąd, oceniając wagę zgromadzonych dowodów w sprawie, o którą pan pyta, zdecydował o tymczasowym aresztowaniu zatrzymanych osób. Pomawianie funkcjonariuszy organów ścigania jest częstą praktyką osób skazanych za popełnianie przestępstw" - napisano w odpowiedzi CBA, przytoczonej w poniedziałkowym programie.