Wicepremier Gruzji: normalizacja stosunków z Rosją ważna, lecz nie za wszelką cenę
Normalizacja stosunków z Moskwą jest bardzo ważna dla Tbilisi, lecz nie kosztem integralności terytorialnej kraju - oświadczył gruziński wicepremier, minister obrony Irakli Alasania, komentując wypowiedź szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa.
04.12.2012 | aktual.: 04.12.2012 22:31
Minister Ławrow powiedział w Brukseli, gdzie uczestniczył w Radzie NATO-Rosja, że Moskwa czeka na konkretne propozycje Tbilisi dotyczące normalizacji stosunków.
-Nowe władze Gruzji oświadczają, że chcą znormalizować stosunki z Rosją i z sąsiadami w regionie, i oświadczały to publicznie nieraz - mówił Ławrow. - Słyszeliśmy o tym właściwie z mediów. Dlatego też chcemy zrozumieć, co konkretnie i jak trzeba zrobić - zaznaczył.
- Nasi gruzińscy sąsiedzi mówią o dążeniu do normalizacji, lecz potwierdzają, że w Osetii Południowej i Abchazji widzą tereny okupowane; taka retoryka nie sprzyja rozpoczęciu dialogu - dodał Ławrow.
Zimna wojna?
Zwycięzca wyborów parlamentarnych w Gruzji, jej obecny premier Bidzina Iwaniszwili zapowiadał starania o poprawę stosunków z Rosją, z którą Tbilisi nie ma stosunków dyplomatycznych od kilkudniowej wojny w roku 2008 o Osetię Południową; Rosja uznała niepodległość tej zbuntowanej prowincji Gruzji i drugiego jej separatystycznego regionu - Abchazji.
Składając w listopadzie wizytę w Unii Europejskiej, gdzie zapewniał o utrzymaniu proeuropejskich priorytetów swego kraju, Iwaniszili wykluczył wizytę w Moskwie, dopóki "rosyjskie ambasady są w (separatystycznych regionach) Abchazji i Osetii Południowej".
Przebywająca w miniony piątek w Waszyngtonie minister spraw zagranicznych Gruzji Maja Pandżikidze powiedziała, że chociaż nowy rząd ma zamiar złagodzić napięcia w stosunkach z Rosją, to stosunki dyplomatyczne nie zostaną wznowione, dopóki Rosja nie zakończy okupacji dwóch gruzińskich regionów separatystycznych, które Moskwa uważa za niepodległe.