Wciąż brak wyroku w sprawie tzw. gangu zapaśników
Z powodu choroby obrońcy jednego z oskarżonych Koszaliński sąd okręgowy nie ogłosił wyroku w sprawie tzw. gangu zapaśników. W procesie o udział w
zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym
oskarżono 7 osób.
Trwający prawie dwa lata proces formalnie zakończył się 22 września. Sądowi nie udało się jednak tego dnia wysłuchać obrońców wszystkich oskarżonych. Ostatnią końcową mowę adwokat Krzysztof Rutkowski, który broni Dariusza C., policjanta ze Szczecinka (Zachodniopomorskie) podejrzanego o nielegalnie przechowywanie automatycznego karabinka AK - 74 kałasznikow, miał wygłosić we wtorek. Mecenas przysłał jednak zwolnienie lekarskie i nie pojawił się w sądzie. Zapewnił, że do sądu przyjdzie 29 września.
Obrońca innego z oskarżonych, który od trzech lat przebywa w areszcie, złożył wniosek o wyłączenie ze sprawy materiałów dotyczących Mariusza C. Sąd odrzucił jednak ten wniosek, uznając go za przedwczesny. Sąd chce wydać wyrok łącznie wobec wszystkich oskarżonych i będzie robił wszystko, żeby stało się to 29 września - zakomunikował stronom sędzia Robert Mąka. Dodał, że dopiero, gdy nie będzie to możliwe, sąd wyłączy materiały dotyczące Mariusza C.
Gang zapaśników, według oskarżenia, miał zajmować się wymuszaniem haraczy od właścicieli agencji towarzyskich, przemytników papierosów, handlować na dużą skalę narkotykami w nadmorskich dyskotekach i posiadać broń w postaci jednego karabinka AK - 47 kałasznikow. Nazwa gangu wzięła się stąd, że jego trzon mieli stanowić mężczyźni trenujący zapasy. Za szefa grupy oskarżenie uznało Andrzeja R., dwukrotnego olimpijczyka (Barcelona 1988 i Seul 1992) i wicemistrza Europy w zapasach w stylu wolnym.
Oskarżenie objęło 15 osób. Prokuratura zarzuciła im popełnienie 79 przestępczych czynów. Na przełomie roku 2004 i 2005 ośmiu oskarżonych dobrowolnie poddało się karze. Siedmiu sądzonych obecnie mężczyzn nie przyznało się do winy. Czterech z nich - w tym Andrzej R. - od prawie trzech lat przebywa w areszcie.
Dla domniemanego szefa gangu prokurator zażądał 11 lat więzienia i 15 tys. zł grzywny. Obrońcy żądają uniewinnienia swoich klientów z braku dowodów. Argumentują to tym, że akt oskarżenia skonstruowano przede wszystkim na podstawie zeznań mało wiarygodnego ich zdaniem świadka koronnego, nie zgromadzono natomiast prawie żądnych materialnych dowodów przestępstw - kałasznikow nigdy nie został znaleziony, nie zabezpieczono też żadnych narkotyków. Gang został rozbity wiosną 2003 roku w wielkiej operacji Centralne Biura Śledczego. W zatrzymaniu zapaśników wzięło udział stu funkcjonariuszy CBŚ, w tym również grupa antyterrorystyczna.