"Referendum w Katalonii jest nielegalne, a policja działa zgodnie z prawem". Hiszpanie mieszkający w Warszawie zabierają głos
Poprosiliśmy Katalończyków i Hiszpanów mieszkających w Polsce o komentarz.
02.10.2017 14:59
Blokowanie lokali wyborczych, starcia z policją, bicie pałkami, zakrwawione twarze demonstrantów i wystraszony wzrok dzieci - to obrazki z zamieszek na ulicach Barcelony, które obiegły cały świat. Pytamy Katalończyków mieszkających w Polsce, co myślą o niedzielnych rozruchach.
Referendum, które miało przybliżyć Katalończyków do niepodległości było pokazem przemocy i siły. Mówi się, że te wydarzenia jeszcze bardziej podzieliły hiszpańskie społeczeństwo. Mimo ostrzeżeń hiszpańskiego Trybunału o nielegalności referendum, władze katalońskiej wspólnoty autonomicznej przeprowadziły głosowanie.
Zdania na temat tego, co się wydarzyło są podzielone. Poprosiliśmy Katalończyków i Hiszpanów mieszkających w Polsce o komentarz.
Możliwe, że wykorzystają armię
- To wstyd co wczoraj zrobiła hiszpańska policja i Guardia Civil (Straż Obywatelsk – przyp. red.). To były represje, które stosuje się w kraju niedemokratycznym. Tego nie było od czasu dyktatora generała Franco. Niepokojące jest, że takie naruszenia praw człowieka występują w krajach europejskich. Próbowaliśmy negocjować z hiszpańskim rządem, ale nie pozwolił nam głosować. Politycy powiedzieli, że głosowanie nie jest demokratyczne – mówi naszej reporterce Katalończyk David Martinez Perez, doktorant studiujący na Politechnice Warszawskiej.
- Wczoraj widzieliśmy, że policja atakuje ludzi, w tym osoby starsze i dzieci, które miały ręce podniesione w geście poddania. Katalonia potrzebuje międzynarodowej pomocy, aby pośredniczyć w tym konflikcie. Potrzebujemy pilnej pomocy – dodaje Perez.
Jego zdaniem sytuacja się nie poprawi. – Myślę, że jeszcze raz użyją siły. Możliwe nawet, że wykorzystają armię przeciwko nam - twierdzi.
Inni Katalończycy zwracają uwagę na problem korupcji wśród hiszpańskich polityków. - Jestem Katalończykiem, mieszkam w Warszawie. Cała ta sprawa jest bardzo skomplikowana, a ludzie podzieleni. Nikt nie jest wolny od grzechu i myślę, że politycy po obu stronach chcą zaspokoić własne potrzeby i myślą tylko o swoich interesach – opowiada Ismael Vicente.
Z kolei Jorsi Asensio z Gdańska mówi: - Ogarnia mnie absolutny smutek na myśl o tym, że mój kraj jest rządzony przez antydemokratyczny i skorumpowany rząd. Ani Hiszpania, ani Katalonia nie zasługuje na ograniczanie wolności. Wykorzystywanie konstytucji jako broni przeciwko ludziom jest typowe dla totalitarnego i faszystowskiego kraju. To, co wydarzyło się wczoraj jest nie do pomyślenia.
Pojawiają się bardziej neutralne głosy, starające się spojrzeć szerzej na niedzielne wydarzenia.
- Z jednej strony wstyd, że rząd nie pozwala Katalończykom głosować i nie chce zobaczyć, czy rzeczywiście są tak przytłaczającą większością. Z drugiej strony szkoda, że premier Katalonii Carles Puigdemont jest przeciwko rządowi, który został wybrany przez obywateli Hiszpanii. Wstyd mi za Katalończyków, którzy wiedzą, że referendum jest niezgodne z prawem. Ale też za to, że takiego działania policja nie podjęła w przypadku skorumpowanych polityków – mówi Katalończyk, który woli pozostać anonimowy.
Sytuacja wywołana przez katalońskich polityków
Nie wszyscy Hiszpanie podzielają to samo zdanie. Wielu krytykuje Katalończyków za dążenia separatystyczne i za zorganizowanie nielegalnego referendum.
Juan Galván z Malagi, który ukończył College of Europe na Natolinie i mieszka teraz w Warszawie uważa, że referendum jeszcze mocniej podzieliło hiszpańskie społeczeństwo. - Stajemy w obliczu nielegalnego referendum, absurdu i który służy jedynie dzieleniu się obywateli. Hiszpański rząd źle zareagował i zbyt późno. Teraz wygląda jakby hiszpańska policja była mafią. Rząd hiszpański powinien to rozwiązać wcześniej, nie czekając aż na ulicy pojawi się napięcie – mówi.
Wtóruje mu Jose Maria z Madrytu, który pracuje w szkółce FC Barcelony w Warszawie. - Sytuacja jest wywołana przez katalońskich polityków, którzy fałszują rzeczywistość, aby ukryć długi i korupcję. Demonstracja została wykorzystana przez populistyczne partie - mówi i dodaje: - Referendum jest nielegalne i znajduje się poza ramami konstytucyjnymi. Policja działa prawidłowo i zgodnie z prawem.
To nie koniec
Regionalny rząd Katalonii poinformował w nocy z niedzieli na poniedziałek, że w niedzielnym referendum oddało głosy ok. 2,26 mln osób, z których 90 proc. opowiedziało się za niepodległością tego regionu. 8 proc. było przeciwnych a pozostałe głosy były nieważne.
Jak poinformował dziennikarzy rzecznik rządu Katalonii Jordi Turull, w referendum wzięło udział ok. 42,3 proc. z uprawnionych do głosowania 5,34 mln Katalończyków. Zaznaczył, że 15 tys. głosów jest wciąż liczonych.
Organizacje proniepodległościowe i związki zawodowe w Katalonii wezwały w niedzielę do przeprowadzenia strajku generalnego w tym autonomicznym regionie Hiszpanii we wtorek, 3 października - podał wydawany w Barcelonie dziennik "La Vanguardia".