Walentynki. Jak miłość wpływa na politykę? Romanse, zdrady, wielkie skandale
Walentynki. W dobie mediów społecznościowych politycy nie mogą zupełnie chować swojego życia prywatnego, a niektórzy wręcz próbują je eksponować, by zyskać na popularności. Nie było tak jednak zawsze. W przeszłości niejeden romans przekreślił polityczne ambicje, karierę, a nawet zagroził racji stanu.
13.02.2021 18:49
Homer nie opisał urody Heleny zbyt dokładnie, dlatego czytelnicy "Iliady" przez wieki musieli brać na wiarę zdanie mówiące, że była najpiękniejszą kobietą świata, a przy okazji uwalniać swoją wyobraźnię. Niezależnie od tego, jak naprawdę wyglądała, dla zasłuchanych w słowa pieśniarza starożytnych Greków historia o kobiecie, która swoją urodą doprowadziła do wojny, wydawała się prawdopodobna. Oczywiście Parys nie porwałby Heleny, gdyby nie pomoc ze strony sił pozaziemskich. Młodzieniec cieszył się szczególnymi względami u trzech bogiń, kłócących się o to, która z nich jest najpiękniejsza. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że w homeryckim świecie, każda tragedia zaczyna się od kobiety.
Spór między Herą, Afrodytą i Ateną o to, która z nich powinna zostać miss góry Olimp, pośrednio doprowadził do dziesięcioletniego, wyniszczającego oblężenia Troi. Będące następstwem boskiego konkursu piękności porwanie Heleny już zupełnie oficjalnie stanowiło casus beli i dawało pretekst do opisywanego z pietyzmem przez Homera rozlewu krwi.
Czy pieśniarz przesadzał? Pewnie trochę tak, choć już dla starożytnych mariaże stanowiły ważne narzędzie polityki, dzięki któremu mogli przedłużać linie dynastyczne i zacieśniać relacje między państwami. Uważani przez Greków za barbarzyńców Macedończycy otwarcie praktykowali wielożeństwo, a każda wyprawa wojenna stanowiła dla ich króla pretekst do wejścia w kolejny związek z wysoko urodzoną przedstawicielką podbitego ludu.
Walentynki. Tajemniczy nos Kleopatry
Jednak kobieta, która stała się symbolem tego, jak umiejętnie rozgrywane związki mogą stanowić polityczny oręż, nie urodziła się w Europie. Będąca władczynią Egiptu Kleopatra wygrała walkę o władzę ze swoim mężem (a przy okazji swoim rodzonym bratem), dzięki wsparciu Juliusza Cezara. Z rzymskim dyktatorem rozpoczęła romans, z którego urodził im się syn. Po przeprowadzeniu przez spiskowców udanego zamachu na życie rzymskiego dowódcy Kleopatra szybko musiała się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Początkowo wydawać by się mogło, że postawiła na odpowiedniego gracza. Będący stronnikiem Cezara Marek Antoniusz wykorzystał wzburzenie ludu rzymskiego i za sprawą płomiennej mowy pogrzebowej skierował jego złość na zabójców wodza. Kleopatra, widząc potencjał polityka, rozpoczęła romans także z nim.
Para śmiało rządziła wschodnią częścią basenu Morza Śródziemnego, ale jej ambicją było ustanowienie dynastii, która przejmie władzę nad całym Imperium Rzymskim. Ostatecznie Marek Antoniusz i Kleopatra przekreślili swoje szanse na zdobycie władzy w Rzymie w bitwie pod Akcjum, gdzie ich flota została dotkliwie pokonana przez okręty Oktawiana Augusta. Oboje musieli salwować się ucieczką z Egiptu, a następnie popełnili samobójstwo.
Czytając o tamtych czasach, 1600 lat później Blaise Pascal miał stwierdzić, że "gdyby nos Kleopatry był krótszy, inaczej wyglądałoby oblicze świata". Ale naiwnością byłoby twierdzić, że obaj wielcy rzymscy dowódcy weszli w romans z władczynią Egiptu z powodu jej urody. Dzięki niej dostawali potężne korzyści polityczne w postaci dostępu do bogactw Egiptu, jego portów, armii i zboża służącego za "spichlerz dla całego Imperium Rzymskiego". Z kolei Kleopatra dzięki swoim romansom stała się najpotężniejszą kobietą swojej epoki, mającą niemałe widoki na rozciągnięcie swojej władzy od Półwyspu Iberyjskiego aż po źródła Eufratu.
Jej przebiegłość mogła służyć nie tylko za wzór dla sobie współczesnych. Z biegiem wieków upadały państwa, imperia i dynastie, a zasada, która mówiła, że więcej w polityce da się wskórać udanym małżeństwem niż mieczem, pozostawała niezmienna. Nie na darmo dewizą dynastii Habsburskiej stało się powiedzenie: "Niech inni prowadzą wojny, ty szczęśliwa Austrio, żeń się".
Walentynki. Ślub Jadwigi i Władysława Jagiełły
Ba, śmiało można powiedzieć, że właśnie jedno z aranżowanych, królewskich małżeństw na zawsze zmieniło historię Polski. Jadwiga Andegaweńska miała zaledwie 11 lat, gdy po śmierci swojego ojca Ludwika Węgierskiego została koronowana na króla Polski. Jasne było, że szlachta musi jej znaleźć małżonka. To, skąd miałby pochodzić królewski "wybranek", wyznaczyłoby kierunek polskiej polityki międzynarodowej na kolejne lata.
Ostatecznie padło na Litwę i starszego od Jadwigi o co najmniej 11 lat Jagiełłę (choć są źródła, które mówią o 20 latach różnicy). Wybór podyktowany był zagrożeniem płynącym ze strony Zakonu Krzyżackiego, w walce z którym mogli pomóc Litwini. Wcześniej jednak ręka Jadwigi była obiecana księciu Wilhelmowi Habsburgowi.
Habsburgowie, wiedząc, że nie są jedynymi ustawiającymi się w kolejce o polską koronę, postanowili przyspieszyć działania. Warunkiem zawarcia ślubu Jadwigi i Wilhelma było jego skonsumowanie. 15-letni książę przybył więc do Krakowa, a jego ojciec wyprosił u biskupa zgodę na odbycie nocy poślubnej pomimo wieku dzieci.
Brzmi strasznie? Cóż, podania mówią, że przestraszona perspektywą ślubu z dużo starszym Litwinem Jadwiga zgodziła się na wszystko. Co więcej, Wilhelm miał się jej po prostu podobać. Wodze fantazji zupełnie popuścił Jan Długosz, który w swojej kronice pisał, że mała Jadwiga tak bardzo chciała zobaczyć się z Wilhelmem, że gotowa była rozrąbać bramę miasta toporem.
Ostatecznie do nocy poślubnej nie doszło, choć Austriacy – aby zachować prawa do polskiego tronu – rozpowiadali po europejskich dworach i gościńcach zupełnie inną wersję wydarzeń i to pomimo tego, że w zamian za zerwane zaręczyny otrzymali finansową rekompensatę.
Gdyby Jadwiga wyszła za Habsburga, nie doszłoby do zbliżenia polsko-litewskiego, a w konsekwencji do Unii między państwami. Litwa pozostałaby krajem pogańskim i musiałaby szukać możliwości przejścia na chrześcijaństwo zupełnie gdzie indziej. Polska zaś zmieniłaby wektor swojej polityki i zamiast zwracać się ku ekspansji na wschód, spojrzałaby w stronę bardziej cywilizowanego zachodu.
Walentynki. Wszystkie kobiety marszałka
Gdy demokracja wyparła z Europy monarchię, życie prywatne polityków oddzieliło się od życia publicznego. Wybór drugiej połówki, podejmowany zresztą często w młodym wieku, nie mógł już tak bardzo zaważyć na karierze politycznej, a co dopiero na losach państwa. No, chyba że dochodziło do wybuchu obyczajowego skandalu.
W życiu Józefa Piłsudskiego skandalu zawsze udawało się uniknąć, choć gdyby dziś któryś polityk tej rangi pozwalał sobie na tak wiele, huczałyby o nim portale plotkarskie na całym świecie. Pierwsza miłość Piłsudskiego - Leonarda Lewandowska miała powiesić się, usłyszawszy, że Piłsudski bierze ślub.
Wtedy wybranką przyszłego marszałka była Maria Juszkiewicz, z którą znał się z konspiracji. Kobieta nie mogła narzekać na brak adoratorów, zresztą była już wcześniej zamężna. Co więcej, jednym z wielbicieli działaczki PPS był Roman Dmowski. Plotki mówiły, że poza dużymi różnicami światopoglądowymi, to właśnie przegrana walka o względy Juszkiewiczowej zaważyła na ogromnej niechęci, jaką Dmowski żywił do Piłsudskiego. Kto wie, być może zawód miłosny Dmowskiego był tematem ostatniej rozmowy obu panów, którą odbyli ze sobą w Tokio w 1904 roku?
Ślub zawarto w obrządku ewangelicko-augsburskim, w związku z czym Piłsudski musiał dołączyć do tego Kościoła. Najprawdopodobniej główną przyczyną tej decyzji był fakt, że Juszkiewiczowa była wcześniej zamężna i nie mogła liczyć na unieważnienie ślubu. Temat zmiany wyznania Piłsudskiego był w II RP ściśle chronioną tajemnicą państwową. Nie jest jasne, czy później Piłsudski wrócił na łono Kościoła Katolickiego, choć brał udział w Mszach Świętych i otaczał czcią Matkę Boską, to religia miała w jego życiu znaczenie drugo-, jeśli nie trzeciorzędne.
Związek z Marią nie był udany. "Ziuk" zostawił ją w końcu dla sporo młodszej Aleksandry Szczerbińskiej. Maria ciężko znosiła jego romans, a w dodatku chorowała i była pogrążona w żałobie po śmierci córki. Mimo tego nie wydała Piłsudskiemu zgody na rozwód, a ten mógł wziąć ślub z Aleksandrą dopiero po śmierci pierwszej żony.
W 1924 roku 57-letniemu Piłsudskiemu przydarzyła się jeszcze jedna wielka przygoda miłosna. Zakochał się w 28-letniej wówczas Eugenii Lewickiej, lekarce i propagatorce zdrowego stylu życia. Z racji metryki urodzenia, w przeciwieństwie do jego wcześniejszych partnerek Lewicka nie miała konspiracyjnego biogramu. Dla człowieka znajdującego się wówczas na aucie wielkiej polityki liczyło się jednak co innego. Młodość kobiety, która dawała mu siłę do dalszej politycznej aktywności.
Marszałek znów więc zepchnął żonę na boczny tor i znów wszystko to odbywało się w ścisłej tajemnicy. Związek Piłsudskiego z Lewicką nie był akceptowany przez sanacyjne środowisko, które dawało jej boleśnie odczuć, że nie jest w nim osobą mile widzianą. Ostatecznie kobieta nie wytrzymała tej presji i – podobnie jak Leonarda Lewandowska – popełniła samobójstwo. Śmierć zadała sobie, zażywając truciznę. Miała wówczas 35 lat.
Choć od czasów marszałka w Polsce nie pojawił się już polityk, który zrobiłby tak błyskotliwą karierę, to warto zadać sobie pytanie, jak niedoszłe skandale z życia Piłsudskiego mogłyby na nie wpłynąć, gdyby wyszły na światło dzienne? Czy dziś polityk porzucający kolejne kobiety, a przy okazji doprowadzający je do skrajnego rozstroju nerwowego mógłby liczyć na szerokie poparcie społeczne?
Najpopularniejszy prezydent Ameryki
Skandale, które przypadły w udziale Johnowi Kennedy’emu funkcjonowały jako plotki, ale aż do przedwczesnej śmierci prezydenta traktowane były głównie jako kalumnie wymierzone w niego przez przeciwników politycznych. Dopiero po latach okazało się, że jego małżeństwo z Jacqueline było fikcją, a para pierwszy raz zaczęła regularnie sypiać w jednym łóżku dopiero w Białym Domu. Co więcej, głos zaczęły zabierać kolejne kobiety, które mówiły o seksoholizmie Kennedy’ego. Okazało się, że polityk, żeby zaciągnąć dziewczynę do łóżka (lub gdziekolwiek indziej), w młodości wykorzystywał swoją popularność, a później po prostu władzę.
Opinię publiczną wciąż elektryzują plotki o romansie między Kennedym a Marilyn Monroe. Wiemy, że polityk spotkał się z aktorką czterokrotnie, poza tym – według amerykańskiej prasy ona sama miała się poniekąd przyznać do tego mezaliansu, wykonując swoje słynne "Happy birthday Mr. President" podczas 45. urodzin Kennedy’ego. Strój, w jakim wystąpiła wówczas Monroe, można by uznać za wyzywający nawet dzisiaj.
Niezależnie od tego odpowiedź na pytanie, czy polityk z takim bagażem zarzutów mógłby współcześnie zrobić karierę, pozostaje wątpliwa. Patrząc na bohaterów przeszłości, lubimy ich idealizować. Kennedy niezmiennie okupuje 4. miejsce w rankingach na najlepszych prezydentów USA wszechczasów. W erze mediów społecznościowych, Twittera, "call outów" i wyznań oznaczonych hasztagiem "metoo" skandale z jego udziałem musiałyby w końcu zostać ujawnione.
Nastała era polityków kryształowych. Takich, którym skandali obyczajowych, romansów czy udokumentowanych zdrad raczej się nie wybacza. Historia zatoczyła więc trochę koło, bo jeśli dziś ktoś miałby faktycznie zszokować obywateli swoją postawą, a przy tym zachować funkcje, to byłby to pewnie prędzej monarcha, niż wybrany w demokratycznym plebiscycie polityk.