W niedzielę Francuzi zdecydują o losie Europy
W najbliższą niedzielę Francuzi pójdą do urn, aby zadecydować o losie konstytucji Unii Europejskiej. Burzliwą
kampanię wyborczą zdominowały sprawy wewnętrzne, a nie przyszłość
jednoczącej się Europy, a referendum, którego wynik będzie
wiążący, przekształca się w głosowanie nad wotum zaufania dla
rządu i prezydenta Jacquesa Chiraca.
27.05.2005 | aktual.: 27.05.2005 15:41
Według najnowszych sondaży 54-55% Francuzów wypowie się przeciwko przyjęciu unijnej konstytucji, co postawi pod znakiem zapytania przyszłość tego traktatu. By wejść w życie, powinien zostać ratyfikowany we wszystkich 25 krajach członkowskich UE.
Tu nie chodzi o to, by powiedzieć "tak" albo "nie" rządowi. Chodzi o przyszłość waszą i waszych dzieci, o przyszłość Francji i Europy - przekonywał w czwartkowym przemówieniu radiowo- telewizyjnym Chirac. Zaapelował, by w referendum nie mylić pytań, bo konstytucja jest "europejska", a nie "prawicowa albo lewicowa".
Pytanie jest bardzo proste: czy decydujemy się na ten traktat i wszystko, co on wnosi nowego, czy nie - mówił szef francuskiej dyplomacji Michel Bernier. Na ryzyko, że referendum stanie się odpowiedzią na pytanie, którego nikt nie zadał, czyli pytanie o zaufanie dla rządu, wskazywały media.
"Trwający kryzys gospodarczy, rosnący odsetek bezrobotnych, niepopularne elity rządzące, głowa państwa zużyta po dziesięciu latach sprawowania władzy" - taki obraz Francji w przeddzień referendum rysował lewicowy dziennik "Liberation".
Chirac w przemówieniu powiedział, że rozumie obawy Francuzów, których wyrazicielami byli podczas kampanii orędownicy odrzucenia konstytucji. Oświadczył, że weźmie je pod uwagę, i po referendum nada polityce "nową siłę", co odebrano jako zawoalowaną zapowiedź zdymisjonowania premiera Jean-Pierre'a Raffarina. Chirac już wiele miesięcy temu wykluczył własne odejście w przypadku zwycięstwa "nie", choć twardo żąda tego opozycja. Francuska prasa jednogłośnie uznała przemówienie Chiraca za "spóźnione".
Do głosowania dochodzi w najgorszym dla rządu momencie - w rankingach prezydent i premier biją rekordy niepopularności. Bezrobocie, o czym nieustannie przypominają media, przekroczyło 10%, nastroje społeczne są złe.
Po przemówieniu Chiraca były socjalistyczny minister Dominique Strauss Kahn pochwalił prezydenta za "przyznanie, że Francuzi mają ochotę ukarać rząd", i wezwał, aby w głosowaniu "nie kierować się gniewem".
Zagorzali krytycy konstytucji zganili Chiraca za to, że nawołując Francuzów do odpowiedzialności w obliczu decyzji o losach UE "próbuje straszyć" (skrajny lewicowiec Olivier Besancenot), "kłamie" (szefowa Partii Komunistycznej Marie-George Buffet) czy "stosuje szantaż" (populistyczny prawicowiec Philippe de Villiers).
Taka ostra retoryka charakteryzowała całą kampanię przedreferendalną, w której rzeczowe argumenty dotyczące samej konstytucji zeszły na dalszy plan. Choć rząd przesłał egzemplarz konstytucji każdej rodzinie, a napisane prostym językiem opracowania rozchodziły się w księgarniach jak ciepłe bułeczki, większość Francuzów twierdzi, że niewiele wie o unijnej konstytucji.
Do tego kampania referendalna zbiegła się z zapowiedziami przyjęcia Turcji do UE, czemu większość społeczeństwa jest przeciwna. Wielu Francuzów uważa, że traktat otwiera drogę do członkostwa Turcji, w czym utwierdza ich skrajna prawica pod wodzą Jean-Marie Le Pena.
Obozy "tak" i "nie" do ostatniej chwili nie dają za wygraną i nawołują Francuzów do pełnej mobilizacji. Komentatorzy i niektórzy politycy uważają jednak, że zwolennikom konstytucji zaczyna brakować animuszu. Chirac wyglądał, jakby sam już nie wierzył w możliwość wygranej - powiedział Nicolas Dupont-Aignan z rządzącej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP), który wbrew stanowisku swej partii nawołuje do głosowania "nie".
Przeciwnicy konstytucji tworzą barwną koalicję partii skrajnych i umiarkowanych - od komunistów, alterglobalistów i nacjonalistów, po niektórych liderów rządzącej centroprawicy i opozycyjnych socjalistów, którzy wbrew oficjalnemu stanowisku swoich partii nie popierają konstytucji UE.
Ogłoszone w czwartek wieczorem wyniki sondaży instytutów Sofres, Ipsos i CSA wskazują, że za ich głosem pójdzie 54-55% Francuzów, czyli o 1-2 pkt. proc. więcej, niż w poprzednich badaniach. Ośrodki badania opinii mają czas do północy w piątek na publikowanie kolejnych wyników; w sobotę obowiązuje cisza wyborcza.
Michał Kot