ŚwiatW eksplozji w Kandaharze zginęło 12-15 osób

W eksplozji w Kandaharze zginęło 12‑15 osób

W wybuchu bomby w Kandaharze na południu Afganistanu zginęło 12-15 osób, w większości dzieci - podały afgańskie źródła: policja i naoczni świadkowie. Ok. 45 osób zostało rannych. Rzecznik armii w Kandaharze, gen. Abdul Wasi, cytowany przez agencję Reutera, jednoznacznie ocenił wybuch jako "akt terroru".

Według jednych źródeł eksplodował samochód-pułapka, zaparkowany w centrum miasta, niedaleko głównej bazy armii w Kandaharze. Inne źródła mówią, że bomba została umieszczona na rowerze. Agencja Reutera zastrzega, że ofiarami zamachu są wyłącznie Afgańczycy. Wybuch zniszczył też kilka samochodów, a z okien okolicznych domów powypadały szyby. Jednym z zabitych jest kierowca ciężarówki, uznanej przez świadków za samochód-pułapkę.

Policja afgańska tuż przed wybuchem zlokalizowała inną bombę, podłożoną w tej samej części miasta - ładunek eksplodował nie powodując ofiar w ludziach. Drugi wybuch nastąpił w momencie, gdy na miejscu udaremnionego zamachu zaczęli gromadzić się gapie. Wśród ciekawskich było wiele dzieci, które właśnie około południa miejscowego czasu (rano naszego czasu) wyszły po lekcjach z pobliskiej szkoły. Właśnie wśród nich wybuch spowodował najwięcej ofiar.

Ranni zostali umieszczeni w szpitalu miejskim, a także w znajdującym się w rejonie lotniska pod miastem wojskowym szpitalu amerykańskim. Część ofiar śmiertelnych to ludzie, którzy zmarli już w szpitalach.

Na miejscu aresztowano osobę, podejrzaną o udział w wybuchu - policja afgańska nie podała jednak bliższych informacji na temat podejrzanego. "To była robota talibów. Ten człowiek wyglądał na talibańskiego bojownika" - powiedział obecny na miejscu wydarzeń afgański żołnierz Amanullah Popolzaj, cytowany przez Associated Press.

Kandahar był główną bazą afgańskich talibów - nadal ich wpływy w mieście są poważne. Pozostający w ukryciu talibowie zapowiadali, że będą likwidować zarówno obcych żołnierzy, jak i personel międzynarodowych agend pomocy oraz współpracujących z cudzoziemcami Afgańczyków. W poniedziałek w tym samym mieście w walkach między zwaśnionymi watażkami zginął jeden z lokalnych dowódców.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)