Urzędnicy Lecha Kaczyńskiego skłamali?
Piotr Kownacki i Andrzej Duda, ministrowie z kancelarii Lecha Kaczyńskiego zwracali się do Prokuratora Generalnego w sprawie ułaskawienia wspólnika Marcina Dubienieckiego, Adama S. - dowiedziało się Radio ZET. Wcześniej obaj ministrowie twierdzili, że sprawy nie pamiętają. - Oni muszą to pamiętać! - podkreślał wcześniej w TVN24 doradca prezydenta Komorowskiego Tomasz Nałęcz. Kancelaria prezydenta zajmie się wyjaśnieniem tej sprawy.
07.03.2011 | aktual.: 07.03.2011 17:59
24 lutego 2009 r. Andrzej Duda w piśmie do prokuratora generalnego prosił o akta biznesmena Adama S., natomiast Piotr Kownacki 8 maja 2009 r. poprosił o oficjalną opinię w sprawie ułaskawienia. Poinformował też o tym, że Adam S. wystąpił do prezydenta z wnioskiem o ułaskawienie.
W kolejnym piśmie 8 maja 2009 roku minister Piotr Kownacki oficjalnie wystąpił do prokuratora generalnego o wydanie opinii w sprawie wszczętej procedury ułaskawienia biznesmena. Poprosił również, by prokuratura nie zasięgała opinii sądu, który skazał Adama S. Jest to prośba dopuszczalna, ale - jak mówi informator Radia ZET - bardzo rzadko spotykana.
Zarówno Kownacki jak i Duda pytani przez dziennikarzy o sprawę ułaskawienia Adama S. twierdzili, że tej konkretnej sprawy nie pamiętają.
- Prezydent Lech Kaczyński w tej sprawie jest poza podejrzeniem - twierdzi doradca prezydenta Komorowskiego, Tomasz Nałęcz. Według niego "gołym okiem" widać podejrzenie nieuczciwości w sprawie ułaskawienia Adama S. - Prezydent ma sztab urzędniczy, któremu ufa. To urzędnicy sprawdzają wszystko i przygotowują dokumenty - powiedział doradca prezydenta w TVN24.