Ukraiński dziennikarz Ołeś Buzyna zastrzelony w Kijowie
Nie żyje ukraiński dziennikarz Ołeś Buzyna. Jak podaje ukraińskie ministerstwo spraw wewnętrznych, mężczyzna został zastrzelony w Kijowie przez dwóch zamaskowanych mężczyzn. – To nie pierwsze zabójstwo polityczne – stwierdził prezydent Rosji podczas trwającej w Moskwie dorocznej rozmowy z rodakami.
16.04.2015 | aktual.: 16.04.2015 17:50
Do zabójstwa doszło w biały dzień, na podwórku niemal w samym centrum miasta. Zabójcy strzelali z samochodu.
Ołeś Buzyna pracował, między innymi w rosyjskojęzycznej gazecie "Siegodnia". Jego poglądy były zdecydowanie prorosyjskie, mówił o odbudowie Imperium Rosyjskiego, krytykował niepodległość Ukrainy, chętnie występował w moskiewskich kanałach telewizyjnych.
Doradca szefa MSW Anton Heraszczenko wiąże zabójstwo ze sprawą dotyczącą tzw. antymajdanu, czyli protestów Partii Regionów w czasie rewolucji godności, w których brali udział, między innymi, wynajmowani przez ugrupowanie chuligani.
MSW zwróciło się do wszystkich, którzy obawiają się o własne życie, aby zgłosili się na milicję z prośbą o ochronę.
Kolejne zabójstwo
W środę wieczorem w Kijowie zastrzelono Ołeha Kałasznikowa, byłego deputowanego Partii Regionów. Jest to już siódma w tym roku śmierć ważnego członka obozu Wiktora Janukowycza.
Kałasznikow został zabity z broni palnej na progu własnego mieszkania na ósmym piętrze bloku w dzielnicy Podił około godz. 19 czasu polskiego. Milicja powiedziała agencji Interfax-Ukraina, że byłego posła zaatakowało dwoje ludzi.
W ostatnich dniach marca na Kałasznikowa złożono doniesienie do prokuratury, w którym jedna z parlamentarzystek prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki oskarżyła go o nawoływanie do separatyzmu i organizację tzw. tituszków podczas rewolucji przeciwko rządom Janukowycza na przełomie 2013 i 2014 r.
Tituszkami nazywa się na Ukrainie młodych ludzi, w większości członków klubów sportowych, którzy w trakcie rewolucji za wynagrodzenie brutalnie atakowali przeciwników Janukowycza i jego ekipy.
Seria samobójstw
Od stycznia do marca na Ukrainie doszło do serii samobójstw członków Partii Regionów. Najgłośniejsza była śmierć Mychajło Czeczetowa, jednego z rzeczników tego ugrupowania, który w lutym wyskoczył 17. piętra swego mieszkania w Kijowie. Był podejrzewany o sfałszowanie wyników głosowania nad tzw. ustawami dyktatorskimi, które przyjęto w styczniu 2014 r. i przez które nasiliły się ówczesne protesty.
9 marca samobójstwo popełnił inny były deputowany Partii Regionów Stanisław Melnyk. Ten związany z Donieckiem i oligarchą Rinatem Achmetowem polityk i biznesmen zastrzelił się z broni myśliwskiej. W styczniu ub. roku on także poparł ustawy dyktatorskie.
12 marca w Zaporożu zastrzelił się były szef tamtejszej administracji obwodowej, członek rady politycznej Partii Regionów i b. deputowany do parlamentu Ołeksandr Pekłuszenko. Niebawem miał stanąć przed sądem, oskarżony o wydanie decyzji o rozpędzeniu demonstracji antyrządowej poprzedniej zimy. Przeciwko uczestnikom protestów w Zaporożu do pomocy milicji wysłano grupy chuliganów, czyli tituszków.
Wcześniej, 26 stycznia, z broni myśliwskiej zastrzelił się b. wiceprezes kolei państwowych Ukrazaliznycia, Mykoła Serhijenko. Był on kojarzony z premierem z czasów Janukowycza, Mykołą Azarowem.29 stycznia powiesił się mer Melitopola w obwodzie zaporoskim, członek Partii Regionów Serhij Walter. 26 lutego, także przez powieszenie, samobójstwo popełnił zastępca milicji w Melitopolu, Ołeksandr Bordiuh. Obaj pojawiali się w śledztwach dotyczących machinacji finansowych.
Według obecnych władz ukraińskich samobójstwa te nie łączą się w jedną całość, a każde z nich miało indywidualne motywy.
- Nie widzę w tym żadnego schematu. Oczekuję jednak, że wokół tego tematu będzie wiele spekulacji - mówił przed kilkoma tygodniami minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow.
Parlamentarny Blok Opozycyjny, który wywodzi się z Partii Regionów Janukowycza, w reakcji na śmierć byłych deputowanych oświadczył, że padli oni ofiarą "terroru politycznego", uprawianego przez obecne władze w Kijowie. Blok zwrócił się również do Unii Europejskiej i organizacji międzynarodowych o reakcję na sytuację na Ukrainie i "ocenę prawną przestępczych działań" władz, "które cynicznie rozprawiają się z oponentami".
22 marca w Rosji tragicznie zginął młodszy syn Janukowycza, który także nosił imię Wiktor. Zmarł po tym, gdy pod samochodem, którym kierował, załamał się lód na jeziorze Bajkał. Wraz z nim w pojeździe było pięć osób; wszystkie zdołały się uratować.
Wiktor był jednym z dwóch synów byłego szefa państwa i deputowanym do parlamentu z ramienia Partii Regionów. Po ucieczce ojca do Rosji nie pojawiał się na Ukrainie. Znany był z zamiłowania do sportów samochodowych.