Prezes IPN Karol Nawrocki - wbrew medialnym doniesieniom - nie uczestniczył w spotkaniu władz PiS. O jego kampanii mówił za to kierownictwu partii w piątek 24 stycznia szef sztabu kandydata na prezydenta Paweł Szefernaker - wynika z informacji WP.
Ścisłe kierownictwo PiS - jak słyszymy - na marginesie dyskusji podjęło temat ostatnich publikacji medialnych uderzających w Nawrockiego, ale uznało, że sprawa mu nie zaszkodzi. - Nasi przeciwnicy grają na wymianę Karola, ale zapewniam: nie ma o tym mowy - słyszymy w sztabie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
80. rocznica wyzwolenia Auschwitz. "Żyliśmy w nadziei, że musimy to przetrwać"
Kulisy spotkań przy Nowogrodzkiej
Piątek 24 stycznia. Z parkingu przy siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie odjeżdża ciemny SUV. Do samochodu podchodzą dziennikarze, pasażer na tylnych siedzeniach uchyla szybę. To Karol Nawrocki, popierany przez PiS kandydat na prezydenta. - Jak przebiegło spotkanie kierownictwa? - zagaduje jedna z reporterek.
Nawrocki jest zdziwiony. - Jakie spotkanie? Ja nie byłem na spotkaniu kierownictwa PiS. Wywiad miałem. Złe informacje państwo macie, nikogo z kierownictwa nie widziałem - zapewnia.
Dziennikarze powątpiewają, choć - wedle naszych rozmówców z partyjnej centrali - Nawrocki nie spotkał się ani z Jarosławem Kaczyńskim, ani z innymi członkami Prezydium Komitetu Politycznego PiS.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, prezes Instytutu Pamięci Narodowej spotkał się z szefem jego kampanii, posłem PiS Pawłem Szefernakerem. - Ustalali kalendarz na kolejne tygodnie, omawiali sprawy bieżące - słyszymy.
Czy wśród nich pojawił się temat publikacji "Gazety Wyborczej" na temat wynajmowanego przez Nawrockiego apartamentu należącego do Muzeum II Wojny Światowej? - Sprawa krąży, ale nie zajmuje specjalnej uwagi sztabu czy kierownictwa - twierdzą nasze źródła.
Nieoficjalnie wiemy - choć nikt tego wprost nie potwierdza - że prezes IPN miał zapewnić osoby współtworzące jego kampanię, że w sprawie wynajmu apartamentu jest "czysty" i nie ma na sumieniu niczego, co jest mu przypisywane w mediach. Partia przyjęła te tłumaczenia.
Po spotkaniu z Szefernakerem Nawrocki - jak słyszymy - został zaproszony na spotkanie z przedstawicielami koordynowanego przez Przemysława Czarnka ruchu kontroli wyborów. - Wpadł na kilka minut, przywitał się i właściwie już go nie było. Miał wywiad dla jednego z portali, potem pojechał do Gdańska - mówi nam źródło z Nowogrodzkiej.
Reakcja sztabu PiS
Przypomnijmy: w styczniu "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że Karol Nawrocki - jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej - miał przez ponad 200 dni korzystać z apartamentu Deluxe w muzealnym kompleksie hotelowym w Gdańsku.
Nawrocki - podkreśla "GW" - mieszka pięć kilometrów od wspomnianego kompleksu. Rzecznik muzeum Aleksandra Trawińska przekazała mediom, że Nawrocki nie płacił za pobyt w hotelu, a cel rezerwacji nie jest wymieniony w dokumentacji. MIIWŚ wydało w tej sprawie oświadczenie, które rozmija się z tłumaczeniem samego zainteresowanego.
Jak pisała "Gazeta Wyborcza", muzeum zaprzecza, jakoby pokoje gościnne powstały jako mieszkania dla poprzedniej dyrekcji (ani dyrektor Paweł Machcewicz, ani żaden z jego zastępców nie spędzili w nich nawet doby - pisze "GW") i by komercyjne ich udostępnianie było pomysłem Nawrockiego, bo planowano to już na etapie projektu.
Wylicza 15 rezerwacji byłego dyrektora i podaje terminy tych, które - wbrew twierdzeniom Nawrockiego - trwały dłużej niż 10 dni.
Szef kampanii Nawrockiego Paweł Szefernaker, pytany przez WP, nie zamierza "na poważnie" odnosić się do tekstów "Wyborczej"; sprawy nie komentuje także rzeczniczka kandydata.
Szefernaker zareagował krótko na portalu X: "Po czarnej serii sondaży dla Trzaskowskiego jego sztabowcy zwariowali. Model ich kampanii jest bardzo prosty: ‘GW’ pisze, Tusk o tym twittuje, fejkmedia to pokazują. Dedykuję im obraz Hieronima Boscha: Statek głupców" - napisał.
Tusk uderza w Nawrockiego. PiS o "psychiatryku"
Rzeczniczka kampanii Karola Nawrockiego, pytana przez WP o wpis Tuska, odpowiedziała, że oświadczenia kandydata w tej sprawie nie należy się spodziewać. A jeśli Nawrocki zostanie o to zapytany na konferencji prasowej? To oczywiście odpowie.
Wcześniej zdecydował się opublikować krótki wpis, próbujący wyśmiać narrację lidera Koalicji Obywatelskiej.
"Kiedy w bólach budowaliście MIIWŚ, nie zapomnieliście o budowie apartamentu dla Pawła Machcewicza (Pana Doradcy, poprzedniego Dyrektora Muzeum). Dopóki nie wybudowaliście mu mieszkania w Muzeum, płaciliście za jego mieszkanie na Długim Targu" - napisał kandydujący w wyborach prezydenckich prezes IPN.
Wcześniej w rozmowie z Interią stwierdził: - Rozumiem, że przy braku realnych obciążeń, trzeba było "coś" na mnie znaleźć, ale to wszystko jest śmieszne.
Sprawę apartamentów Nawrocki skomentował w rozmowie z dziennikarką Kamilą Baranowską (której udzielił wywiadu w piątek, będąc w centrali PiS przy Nowogrodzkiej).
- "Gazeta Wyborcza" regularnie kłamie na mój temat. Korzystałem czasem z pokoju, należącego do kompleksu muzeum, ale tylko z tego, który był akurat wolny i na pewno nie przez 200 dni. Najdłużej przebywałem w pokoju 10 dni, gdy byłem na kwarantannie podczas pandemii. Nie było żadnej stałej rezerwacji na wyłączność. To fake news - stwierdził.
Prezes IPN przekonywał też, że apartamenty powstały po to, aby mieszkali w nich dyrektorzy spoza Gdańska.
- Kiedy zostałem dyrektorem muzeum, podjąłem decyzję o komercjalizacji tego kompleksu, aby przynosił dodatkowy zysk. W czasie pandemii, gdy hotele nie mogły funkcjonować, udostępnialiśmy pokoje medykom, po wybuchu wojny ludziom z Ukrainy. Nie wykluczam, że być może było tak, że po prostu pokoje, przeznaczane na inne cele, były rezerwowane na biuro dyrektora i stąd ta liczba dni - dodał.
Tłumaczenia te nie przekonują liderów Koalicji Obywatelskiej. Premier Donald Tusk zasugerował nawet - w sposób pozwalający uniknąć pozwu w trybie wyborczym - że Karol Nawrocki zamiast instytucją publiczną, kierował domem publicznym. Gdy zapytaliśmy o ten wpis jednego z najważniejszych dziś polityków PiS, ten odpisał nam tylko: "Psychiatryk".
"Gazeta Wyborcza" twierdziła, że Nawrocki w centrali PiS w piątek 24 stycznia "był pytany o to, co jeszcze kompromitującego może go obciążać". Zdaniem "GW", "za zmianą kandydata" mają rzekomo optować m.in. Joachim Brudziński i Mariusz Kamiński.
Zapytaliśmy o to w partii. Współpracownicy obu polityków - dziś europosłów PiS - wyśmiali te twierdzenia. - Brudziński stoi za Szefernakerem, absurdem byłoby więc, gdyby chciał wymiany Nawrockiego. A Mariusz? Nie angażuje się w kampanię, ale do żadnej zmiany kandydata nie namawia. Przeciwnie - mówią nasze źródła.
Wymiana bowiem oznaczałaby jedno: kandydatem na prezydenta zostałby Mateusz Morawiecki. A na to część kierownictwa partii się nie zgodzi. Również Jarosław Kaczyński nie widzi możliwości zmiany. Publikacje "GW" nazywa "bajkami", a na spotkaniach z politykami PiS nawet ich nie komentuje. Nawrockiemu - jak słyszymy - ufa.
- Gdybyśmy dwa-trzy miesiące temu wiedzieli, że będziemy w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy dziś, to bralibyśmy to z pocałowaniem ręki - twierdzą w rozmowie z WP sztabowcy Nawrockiego.
Co mają na myśli? Między innymi nowy sondaż OGB, wedle którego Karol Nawrocki ma szansę na wygraną w II turze z Rafałem Trzaskowskim. A także poprzednie sondaże - w tym dla Wirtualnej Polski - które wskazywały na spadek notowań kandydata Koalicji Obywatelskiej.
- Tendencje są dla nas wzrostowe, dynamika nam sprzyja, problemy rządu - też - twierdzą ludzie Nawrockiego.
W ten sam dzień pojawił się również sondaż Opinia24, w którym wyraźnie wygrywa Rafał Trzaskowski.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl