Kierownictwu szpitali i przychodni będzie też łatwiej usuwać tych, którzy "dają się ponieść", choć jeśli "poniosło" pacjenta, wciąż uzyska pomoc jeśli jej potrzebuje, a wezwanie do sądu otrzyma, gdy dojdzie do siebie, lub poczuje się lepiej.
Minister chce w ten sposób promować w publicznej służbie zdrowia stosunki, oparte na wzajemnym szacunku.
Nie można tolerować sytuacji, w której pracownicy szpitali są narażeni na obelgi i rękoczyny ze strony osób, którym starają się dopomóc - podkreśla Flint.
Dlatego potrzebny jest wyraźny sygnał wysłany wobec niewielkiej grupy ludzi zachowujących się obraźliwie, aspołecznie, lub będących w stanie nietrzeźwym, iż takie zachowanie będzie stanowczo napiętnowane - ostrzega.
Z danych przytaczanych przez brytyjskie media wynika, iż pacjenci lub ich krewni dopuścili się w ub. r. 60 385 "pyskówek", lub rękoczynów w stosunku do pielęgniarek, salowych, sanitariuszy i innego personelu medycznego, co oznacza, iż co 22 pracownik publicznej służby zdrowia doświadczył takiego traktowania.
Związki zawodowe poparły ministerialną inicjatywę jako służącą poprawie warunków pracy, wyrażając również nadzieję, iż nowe zasady spowodują, że wiele incydentów dotychczas przemilczanych zostanie nagłośnionych.
Obelgi i przemoc w stosunku do personelu medycznego nie są niczym nowym. W szpitalach w Szkocji usiłuje się go rozwiązać oferując pracownikom przeszkolenie w technikach samoobrony.